Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na XXXII niedzielę zwykłą

1. Czasem bardzo ważny jest kontekst w jakim pojawia się dana ewangeliczna scena albo też jej obramowanie. Kiedy pod tym kątem popatrzymy na dzisiejszą Ewangelię, czyli cały rozdział 12 i początek 13 to widać wyraźnie, że wcześniej Jezus spiera się w faryzeuszami, uczonymi w Piśmie świętym, z saduceuszami, czyli kapłanami świątyni, ze zwolennikami Heroda albo też odpiera ich ataki, bo chcą Go na czymś złapać by Go oskarżyć. Obraz tych ludzi jaki nam pozostawił Jezus jest wyjątkowo krytyczny. Lubują się oni w chodzeniu w powłóczystych sza­tach. Ocze­kują przejawów czci ze strony przechodniów, delektują się ich poklaskiem. Po wejściu do synagogi kierują się do pierwszych miejsc, w pobliże miejsca, w którym przechowywa­no Torę. Zaproszeni na ucztę, rezerwują dla siebie najzaszczytniejsze miejsca na znak swej wyróżniającej się reputacji. Podczas modlitwy są wyniośli, popisujący się swoją świętością, długimi modlitwami. A nade wszystko swą religijność wykorzystują do „objadania wdów”. Kolejnym epizodem jest reakcja Jezusa nad zachwytem kogoś nad wspaniałością świątyni, która między innymi jest utrzymywana z ofiar pielgrzymów – nie pozostanie z niej ani jeden kamień, zostanie zburzona. Z jednej strony mamy krytykę oficjalnych przedstawicieli judaizmu, którzy bardzo skupieni są na sobie i nie dają dobrego przykładu swej wiary, z drugiej zaś strony przedmiot dumy, centrum kultu – świątynia jerozolimska zostanie zburzona. Co zatem zostanie? Co jest zawsze ważne? Co nigdy nie zostanie przez nikogo zburzone i o co warto zabiegać?

2. Głęboka wiara w Boga, głębokie zaufanie pokładane w Bogu, żywa relacja z Nim. Taką wiarę uobecniają obie kobiety z dzisiejszej liturgii Słowa Bożego. Jedna i druga są wdowami – osobami, które w tamtym społeczeństwie były najbiedniejsze, bezbronne, zdane na pomoc innych. Ponieważ nie miał ich kto bronić i zapewnić im jakieś minimum egzystencji to w Bogu lub bóstwie upatrują one swego obrońcę i żywiciela. O tym mówi nam też dziś psalm responsoryjny (146, 9). Kobieta z I czytania nie jest Żydówką tylko Fenicjanką, żyjącą na terenie dzisiejszego Libanu, wierzącą w bożka Baala, którego gorącą orędowniczką jest żona króla Achaba – Izabel, rodem Fenicjanka, która korzystając z chwiejności w wierze swego męża zaprowadziła w Izraelu ten kult. Eliasz, który wcześniej pozabijał jej kapłanów musiał uciekać z kraju przed jej zemstą. Mamy zatem w tle rywalizację między Bogiem Izraela a bożkiem Baalem. Który z nich może wykarmić proroka i rodzinę wdowy z racji panującej suszy? Baal, opiekujący się Fenicją czy Bóg Eliasza? Kobieta fenicka ma tylko trochę mąki i oliwy, chce przygotować ostatni posiłek a potem czeka ją śmierć. Jej bożek nie działa. W tej sytuacji egzystencjalnej zjawia się nieznajomy, prorok Eliasz.

Kobieta z Ewangelii jest Żydówką. Przyszła do świątyni i daje Bogu całe swe mienie, dwie małe monety. Dała wszystko, bo też wszystkiego oczekuje od Boga. Czy zatem Pan Jezus nie dlatego pokazuje swoim uczniom tę kobietę, bo ona zapowiada swoim czynem ofiarę, której On sam niebawem dokona w Jerozolimie. Wyda się cały i ofiaruje za nas swe życie. To ona, w przeciwieństwie do uczonych w Prawie i Piśmie, jest prawdziwą nauczycielką wskazującą drogę do Boga, oczekującą Mesjasza, który zastąpi starą świątynię i który stworzy Bogu nowy Lud mesjański. Ona to czyni nie słowami i teologiczną paplaniną, lecz czynem wyrastającym z wiary.

3. Religia, która dba o kult, ale nie przejmuje się za bardzo tym, że ktoś żyje w nędzy, bez wsparcia innych nie jest tą upragnioną przez Jezusa Mesjasza. Tę dwuznaczność i hipokryzję piętnowali już prorocy ST. Także dzisiaj można przesadnie troszczyć się o kościół z kamienia, bo rzekomo pragnie tego Bóg i nie dostrzegać potrzeb „żywych kamieni Kościoła”, którymi są ludzie. To może być poważna przestroga dla nas wszystkich wierzących, zwłaszcza zaś dla tych, którzy „obsługują” kult w świątyniach. Albo inaczej: nie wystarczy chodzić do kościoła by wypełnić obowiązek religijny, jeśli po wyjściu z niego nie mamy nowych sił by służyć biednym i pokrzywdzonym przez ludzi i los. Być może również tę naukę Jezus chciał przekazać swoim uczniom. Dlatego w pierwszych gminach chrześcijańskich sprawnie opiekowano się wdowami, sierotami i przybyszami. Taki przykład zostawił nam Pan Jezus po wsze czasy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *