Jezus mija Jana – czy Ciebie już mijał?

Druga Niedziela zwykła przynosi niezwykłą relację o spotkaniu Jana i jego dwóch uczniów z Jezusem. Jest to zaskakująca relacja, która nie mówi o rozmowie ich obu. Jana Chrzciciela i dwóch jego uczniów mija Jezus. Jan, który prawie nie znał Jezusa osobiście, to jednak był pewien tego, co powiedział o Jezusie jako o Tym, który ma przyjść. Niezwykła to relacja i niezwykła jest wrażliwość Jana; niezwykłe jego życie duchowe. Jan wie, że Jezus jest Mesjaszem i mówi o tym fakcie bez żadnego zawahania: Ten oto jest Barankiem Bożym.

Jan już wie, że nadchodzi czas na jego odejście z porządku ludzkiego. Swoją misję przygotowania innych na spotkanie Mesjasza, wypełnił do końca. I więcej nawet: nie tylko głosił przyjście Jezusa, ale swoją wiarygodnością uwrażliwił innych na Jego przyjście.

Bóg jest Bogiem żywych. Ma imię: Jestem który Jestem. Jezus jest Bogiem żywych, zatem nie przestał pełnić zatem Swojej misji jednania ludzi z Bogiem. Potrzebuje do tego nas. Zapytaj zatem siebie: czy Jezus już ciebie mijał? Jeśli nie zauważyłeś Jezusa, mijającego Ciebie – co winieneś zrobić i czy masz dobrą wolę, by z tym cokolwiek uczynić? Masz Go szukać czy czekać, aż będzie cię mijał ponownie?

Misja Jana i nasza misja

Jan nie ma pretensji do uczniów o pójście za Jezusem. Nie ma pretensji do Jezusa o pójście uczniów za Nim. Misja Jezusa, którą Jan zapowiedział, właśnie się dzieje. Misja Jana dobiegła kresu. Jednak, tak po ludzku, pytamy: dlaczego godzi się na odejście uczniów bez słowa?

Jan nie tylko głosił nadejście silniejszego od niego samego. Jana zachowanie to potwierdzenie jego wiary w Tego, którego zapowiadał. Jezus jest Mesjaszem, oczekiwanym od pokoleń przez lud wybrany. Jan czuje się spełniony. Nie zatrzymuje Jezusa, bo nie potrzebuje z Nim rozmowy, by Jezus pojednał go z Bogiem. Jezus nie musi tracić czasu na próżne rozmowy, bo czas jest bliski.

A my, czy uda nam się zatrzymać Jezusa, przynajmniej wtedy, gdy czujemy cierpienie, niepewność? Nie, nie zatrzymamy Go, bo jeśli my jesteśmy już pojednani z Bogiem, On minie nas, jak Jana i jego uczniów. Teraz widząc go obok nas, decyzja jest po naszej stronie. Zostajemy, czy podążymy za Nim?

Uczniowie Jana wybrali to, co jest ważniejsze. Taki może być początek i naszej misji. Prawdziwie za Nim pójść i z Nim zostać. Przemienić jedynie swoje życie.

Dać świadectwo swojej wiary

W obliczu nadchodzącego końca życia w ciele, Jan chce potwierdzenia od samego Jezusa – i po to wysyła swoich innych uczniów – czy to On jest. Chce wiarygodnego świadectwa, chce świadectwa od Tego, którego zapowiadał. Boskiego świadectwa.

Czy takie można dać, wiarygodne świadectwo, wprost dowód i poprzez tak zwane osoby trzecie?

A On odpowiada uczniom Jana słowami, jakie można tak odczytać: niech i Moje działanie mówi, tobie Janie, o Mnie, tak jak twoje mówi o tobie. Tak mówi tylko ukochany Brat do ukochanego brata, który go dobrze zna. Nie muszą się sobie podobać, przekonywać do siebie słowami, chwalić siebie samych i siebie nawzajem. Po owocach swojego działania rozpoznają się i to im wystarczy. Są jedno w działaniu. Tak, wiarygodnym świadectwem Jana o Jezusie było jego życie, które doprowadziło ludzi do Jezusa, tak jedynym, wiarygodnym świadectwem dla Jana mogło być to, jakim życiem żyje Jezus. Ta wiedza pozwala im wierzyć sobie nawzajem, mogą sobie zaufać w obliczu rzeczy ostatecznych.

Nie bądźmy leniwi

Jezus nie musiał odpowiadać Janowi, na pytanie czy On jest Tym, którego zapowiadał, bo Jan powinien był jako prorok wytrwać ze swoją wiarą bez dowodów. Błogosławieni, rzekł Jezus, którzy uwierzyli, a nie widzieli. Odpowiada jednak Jezus na pytanie uczniom Jana. I robi to z miłości do niego. Potwierdza tą odpowiedzią, że cuda, które On czyni świadczą o Nim. Jest Mesjaszem. Jan spokojnie może odejść słysząc taką odpowiedź. Nic Boga nie zatrzyma już w Jego działaniu, bo jest w Jezusie moc Boga. Takiej mocy Bóg nie dałby Jezusowi, gdyby nie był wiarygodny jako zapowiadany Mesjasz i Bóg.

Baranek Boży, nasza droga, prawda i życie

Jakże pięknie zapowiedział Jan Chrzciciel Jezusa swoim uczniom. Nie mówi o Nim wtedy, kiedy ich Jezus mija – Mesjasz, Wyzwoliciel, Wybawca, Zbawca, Odkupiciel. To nie jest Ten, który zdobywa lub umacnia Swoją władzę w porządku ludzkim. Jan mówi proroczo i z miłością: Oto Baranek Boży. Ileż wdzięczności jest w tym stwierdzeniu, ileż natchnienia proroczego.

A Jezus to Ktoś, kto jak baranek wobec swojego pasterza, tak On w całości należy do Boga. Służy wyłącznie Swojemu Panu. Dobrowolnie, świadomie stanie się ofiarą. Znakiem stanie się w rękach Boga, jest Jemu poddany, jest Nim. A jednocześnie jest poddanym ludziom, jest człowiekiem. W każdym wymiarze staje się dobrowolną ofiarą. I ludzie i Bóg Go opuścili, a On został i z Bogiem i z ludźmi do końca. Księga Wyjścia w Rozdziale 12 (Wj 12, 1-28), jakże pięknie tłumaczy, kim jest Jezus jako Baranek i ofiara. Jakże głęboka była wiedza wewnętrzna Jana, a jego oczy duchowe jakże szeroko otwarte. On mówi do uczniów: Oto Baranek Boży. Łatwiej byłoby pójść za Mesjaszem, Wybawcą? Oni idą za Barankiem Bożym. Księga Wyjścia mówi szczegółowo, co zyskają wierni wykonując to, co Bóg nakazał im czynić. Wierni czynią to, co im powiedział Mojżesz i Aaron: …krwią z naczynia skropili próg i oba odrzwia. On ochronił ich od śmierci, dał życie tym, którzy uwierzyli.

Znamienne jest w tym kontekście to, że Jezus już na początku pierwszego spotkania z Szymonem nadaje mu nowe imię. To brak szacunku do Szymona? Zmiana imienia wyrażała w Piśmie Świętym zależność tego, który imię otrzymał, od Tego który je mu nadał. Jezus, Mesjasz przyjął go na służbę, to wielka godność. On przyjął imię, służbę i misję.

Panie daj i nam nowe imię i przymnóż nam wiary!

Autor: Andrzej Roter