Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na XXVI niedzielę zwykłą
1. W pierwszym czytaniu dwóch spośród siedemdziesięciu wyznaczonych przez Boga mężów, na których miał spocząć duch Boży, nie udało się wraz z Mojżeszem na wybrane miejsce, lecz pozostało w obozie. Duch jednak i na nich spoczął, tak iż pod Jego wpływem poczęli prorokować. Jozue jest tym zgorszony, lecz Mojżesz chciałby, aby nie tylko on, ale cały lud otrzymał ducha Pańskiego. Dla Ducha Bożego, który „wieje, którędy chce”, nie istnieją żadne ograniczenia, jakie osoby z mentalnością sekciarską lub partyjną chcieliby Mu narzucić z zewnątrz. Porządek działania Ducha Świętego nie zawsze pokrywa się z porządkiem działania widzialnej instytucji Kościoła i osoby czy gremia odpowiedzialne za porządek w kościele muszą mieć tego świadomość.
2. 2. W Ew. Pan Jezus mówi, że może zaistnieć sytuacja, że jakiś człowiek nie należący do wspólnoty uczniów może czynić dobro w Jego imieniu. Dopóki się na Niego powołuje, dopóty mało jest prawdopodobne, by się zwrócił przeciwko Niemu. Wspólnota wiernych musi zdawać sobie sprawę z tego, że chrześcijańskie myślenie i działanie jest możliwe nie tylko w jej obrębie. Bóg jest dostatecznie potężny, by również działać poza Kościołem, w osobach dobrej woli, chcących czynić dobro.
3 Nie do przyjęcia jest natomiast taki człowiek, który by chciał reglamentować lub ograniczać działanie Ducha Bożego tylko do wspólnoty widzialnego Kościoła. Bóg pragnie by wszyscy byli otwarci na Ducha Świętego i korzystali z Jego darów. Mogą być zatem takie sytuacje, że ktoś, nie identyfikując się z widzialną wspólnotą Kościoła, czyni więcej dobra niż ci, co są wewnątrz niej. Takiego należy z pokorą zaakceptować.
Także nie do zaakceptowania jest taki człowiek we wspólnocie Kościoła, który by świadomie stał się powodem grzechu ludzi nie umocnionych duchowo czy moralnie („jednego z tych małych”). Jeśli dostrzegam sam lub inni dostrzegają, patrząc na moje czyny, że moja ręka, noga lub oko są narzędziem grzesznej pożądliwości, to mają prawo reagować i mówiąc obrazowo – ta część ciała, która czyni zło, winna być odcięta, wydalona ze wspólnoty Kościoła, jeśli nie chce się nawrócić.
4. Czego dziś uczy nas Pan Jezus w Ewangelii? Wydaje mi się, że dwóch postaw. Pierwsza to wewnętrzna wolność. Mojżesz, Jezus nie czują się w swej działalności przez nic ani przez nikogo zagrożonymi. Działają autonomicznie, nie boją się presji, opinii ludzkiej, nie dbają o swój wizerunek, nie zabiegają o poklask. Jezus czasem wręcz prowokuje tych, którzy przychodzą do Niego w złych intencjach. Naraża się słowem i czynem. Postępuje wbrew utartym schematom. Jest na swój sposób nieprzewidywalny. I dlatego tak twórczy. Święty spokój i wygoda nie są dla Niego najwyższymi wartościami. Chcą by Duch Boży, Który ich przenika, inspirował każdego i każdy czynił dobro innym.
Po drugie Jezus uczy nas, że w centrum Jego wspólnoty stoi On sam, „Jego imię”, a nie dobro Kościoła rozumiane instytucjonalnie czy korporacyjnie. Duch Święty działa nie tylko w widzialnych strukturach Kościoła. Wielu gorliwych katolików chciałoby Go zamknąć w Kościele, jak bajkowego dżina w butelce i zezwolić Mu na działanie tylko wtedy, gdy to oni sami otworzą butelkę. Na szczęście Duch Jezusa na to nie pozwala i to nas nieraz bardzo boli lub staje się powodem krytyki.
Czytam aktualnie książkę „Anateizm, Jak mówić o Bogu po Bogu”. Jej treścią jest próba opisu doświadczenia ludzi, którzy z różnych powodów nie są w stanie dostrzec, zaakceptować, uwierzyć w Boga prezentowanego przez tradycyjne Kościoły chrześcijańskie. Mają jednak w sobie pragnienie sensu, duchowości, istnienia czegoś lub kogoś, kto jest bliski ich życia i doświadczeniu. Czy takich wędrowców przez życie, przyjmiemy w gościnę na podobieństwo Abrahama czy raczej ich skrytykujemy i odrzucimy? Módlmy się o Jezusowego ducha w Kościele, byśmy byli otwarci na Ducha Bożego, który wieje i działa wszędzie, także poza naszymi pewnikami. Amen!
Najnowsze komentarze