Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na Niedzielę Świętej Rodziny
1. Tylko parę osób w Biblii ma podaną historię swego dzieciństwa oraz opis zadania jakie ma do spełnienia w społeczności Ludu Bożego. ST wymienia 2 takie osoby: Mojżesza i Samuela. NT wymienia też tylko 2 osoby: Jana Chrzciciela i Jezusa. W dzisiejszym I czytaniu usłyszeliśmy historię narodzenia Samuela. By zrozumieć jego misję, ważny jest kontekst historyczny. Samuel działa w okresie przejściowym, między okresem działania sędziów a powstaniem monarchii. Funkcja sędziego jako zarządzającego państwem, naczelnika wojska, najwyższego sędziego, widzącego, proroka, najwyższego kapłana Boga, wyczerpała się. Kapłani w narodowym sanktuarium w Szilo są skompromitowani, arka Przymierza znajduje się w niewoli u Filistynów. Izrael jako państwo łupiony jest przez Filistynów. Jego mama Hanna jest bezpłodna. Gorąco prosi Boga o dar macierzyństwa. Bóg wysłuchuje jej modlitw. Samuel jest, dla niej i jej męża Elkany, wielkim darem. Oni jednak jako rodzice są pewni, że ich syn nie jest tylko dla nich. On jest darem i nadzieją dla całego Izraela, który znajduje się w katastrofalnej sytuacji. On troszczy się wyłącznie o sprawy Boga. Umie Go rozpoznawać i słuchać. Umie też wsłuchiwać się w najgłębsze potrzeby swego Ludu. Dzięki niemu Filistyni zostają pokonani, arka wraca do Szilo. On namaszcza pierwszego króla w Izraelu. Rozpoczyna się nowy okres w Izraelu. Samuel jako oddany Bogu mąż, jest człowiekiem opatrznościowym, wybawcą dla Izraela.
2. W Ewangelii usłyszeliśmy opis bardzo ważnego ceremoniału w życiu młodego człowieka, zwanego bar micwa. Trzynastoletni chłopiec, czasem nawet już nieco wcześniej, przy okazji pielgrzymki do Jerozolimy, na jedno z trzech najważniejszych świąt judaizmu, pierwszy raz czyta Boże Słowo, ojciec dziękuje Bogu, że nie musi już za syna odpowiadać, bo od tego momentu syn staje dorosłym Izraelitą i odpowiada już tylko przed Bogiem. Od tego wydarzenia jest tylko synem Boga, synem Bożych przykazań. Od tego momentu Jezus, na podobieństwo Samuela, ma w pierwszej kolejności rozpoznawać pragnienie Boga w stosunku do siebie, słuchać Boga oraz ma rozpoznawać najgłębsze pragnienia swego Ludu. Święty Łukasz opisuje zachowanie Jezusa po uroczystości bar micwy. Jezus jako dorosły, dla którego najważniejszym jest Bóg jako Ojciec Izraela, rozpoznał, że ważniejsza od powrotu z innymi pielgrzymami do domu, jest rozmowa z nauczycielami Izraela o Bożym Słowie, o Bożych sprawach, o wyzwoleniu Izraela przez Mesjasza, itd. Jego zachowania nie była chyba w stanie zrozumieć Jego mama, Maryja. Być może dla Niej Jezus nadal był chłopcem, a nie dorosłym Izraelitą. Ciekawe, że w tej scenie nie ma reakcji Józefa, tylko żal Maryi. Może to matce o wiele trudniej, jest zerwać pępowinę psychiczną z synem, niż ojcu?
3. Dziś w Bożym Słowie słyszymy o dwóch rodzinach, Hannie, Elkanie i ich synu Samuelu oraz o Maryi, Józefie i Jezusie. Modlitwa liturgiczna przeznaczona na dzisiejszą niedzielę nazywa tę drugą rodzinę „wzorem życia” dla nas, wzorem dla naszych rodzin, tych naturalnych, ale też tej rodziny dzieci Bożych, którą nazywamy Kościołem, zgromadzeniem Boga. Czy rzeczywiście święta rodzina może być dla nas wzorem? Jeśli tak, to w jakim sensie?
Na parę spraw chciałby zwrócić uwagę. W księdze Rodzaju (1, 28) Bóg daje Ewie i Adamowi przykazanie: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się”. Bliska relacja prarodziców ukierunkowana jest na wydanie nowego życia. Kiedyś brak potomstwa przeżywany był jako defekt, który mocno wpływał na poczucie własnej wartości, odbierał życiu sens. Dziś niemożność zajścia w ciążę dotyka około 25% małżeństw i różnego typu innych związków. Warto brać przykład z Hanny i nie ulegać kompleksowi braku wartości, lecz z wiarą prosić Boga o potomstwo.
Druga sprawa. Dziecko nie jest własnością rodziców, obiektem ich nadmiernej opiekuńczości, czy wręcz zaborczej miłości. Dwaj amerykańscy profesorowie psychologii społecznej w swej książce „Rozpieszczony umysł” są zdania, że nadopiekuńczy rodzice, mając dobre intencje, skazują swe dzieci i całe pokolenie młodzieży na porażkę. Jeśli dziecko nie jest pępkiem świata, a jest przygotowywane do służby innym, do troski o dobro wspólne swej rodziny, szkoły, osiedla, parafii, miasta, Ojczyzny, to paradoksalnie, zdaniem tych naukowców, będzie zdrowe psychicznie i szczęśliwe.
Trzecia sprawa. Jezus urodził się bez udziału Józefa i jak mówi tradycja, jego małżeństwo z Miriam było oparte wyłącznie na miłości duchowej, na czułości pozbawionej seksualnego komponentu. Dziś taka relacja budzi nie tylko zdumienie i niezrozumienie, ale jest wręcz odrzucana jako wroga ciału, wroga dzisiejszej mentalności, która traktuje seksualność jako bóstwo, bez którego nie ma szczęśliwego życia. Maryja z Józefem nie zacieśniają miłości i czułości wyłącznie do relacji seksualnej, genitalnej. Nie ubóstwiają jej. Uczą innego podejścia do tej sfery. Ich syn, Jezus uczynił z przykazania miłości fundament mesjańskiej społeczności. Dawanie dobra, troska o innych, empatia, czułość, wrażliwość na drugiego człowieka mają być fundamentem każdej rodziny, każdej chrześcijańskiej wspólnoty. Dziękując Bogu za dar świętej rodziny, uczmy się od niej dbania o dobre relacje w rodzinie, z innymi ludźmi, nie tylko czekajmy, że nas ktoś obsłuży, o nas się zatroszczy, ale to my czyńmy pierwsze kroki i czyńmy dobro, służmy tym, których Bóg stawia na drodze naszego życia.
Najnowsze komentarze