Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na Wigilię Zesłania Ducha Świętego
1. Wysłuchaliśmy cztery teksty Bożego Słowa ze Starego Przymierza oraz dwa z Nowego Przymierza. Pierwsze czytanie z Wj 11 opowiada o źródle ludzkiego grzechu – pragnieniu by być jak Bóg i postępować wyłącznie wg własnych kryteriów i własnego rozeznania. Bóg wkracza do akcji, nie dlatego, że jest zazdrosny o wielkość człowieka, ale w trosce o niego, o ludzkość. Nie wszystko, co jest technicznie możliwe do wykonania jest dobre i przynosi pokój ludzkiemu sercu. Drugie czytanie opisuje zawarcie Przymierza między Bogiem a byłymi niewolnikami, teraz już wolnym, królewskim, kapłańskim i świętym ludem Boga. Trzecie czytanie opisuje istotę przemiany, której dokonał Bóg wyprowadzając swój Lud z Egiptu i której dokona w czasach mesjańskich, kiedy ostatecznie przezwycięży śmierć i kiedy zatriumfuje życie. Czwarte opisuje istotę mesjańskiej przemiany, która polegać będzie na wylaniu Ducha Bożego na wszystkich a nie tylko na nieliczne osoby, jak było dotychczas. Te nieliczne osoby, wybierane przez Boga, otrzymywały od Niego moc, która brała ich w posiadanie, władała nimi i przez, które Bóg dokonywał niezwykłych czynów, zsyłając błogosławieństwo i obfitość dla wszystkich. Teraz przez tych wszystkich, na których zostanie wylany Duch Boży, Bóg chce zbawić nie tylko Izraelitów, ale wszystkich ludzi.
Ewangelia opisuje ostatni, 7 dzień święta Sukot, które jest pamiątką 40 letniego pobytu Izraela na pustyni. Każdego dnia kapłan czerpał złotym dzbanem wodę z sadzawki Siloe, niósł ją do świątyni, wlewał do wielkiego zbiornika z wodą, znajdującego się nieopodal ołtarza ofiarnego. Ostatniego dnia w czasie wlewania wody do zbiornika kapłani grali na złotych trąbkach, lewici śpiewali psalmy Hallelu (113-118), cały lud wymachiwał gałązkami palmowymi. Wszyscy pośród wielkiej radości oczekiwali przebaczenia grzechów i wylania ducha Bożego na cały Lud. Ten zwyczaj symbolizował wielkie pragnienie Ludu będącego na pustyni a które następnego dnia uzewnętrzniało się kolejnym świętem, Szmini Aceret („ósmy dzień zgromadzenia”), w czasie którego błagano Boga o deszcz, o wodę. Wiązano ten zwyczaj i święto z obietnicą Boga wyrażoną przez proroka Izajasza „Z radością zaczerpniesz wody ze zdrojów zbawienia” (12,3). Właśnie podczas tego podniosłego i symbolicznego wydarzenia Jezus będący z uczniami na dziedzińcu świątyni zawołał donośnym głosem: „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie, niech przyjdzie do Mnie i pije. Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza” (por. Iz 44, 3; 55,1; 58,11; Ap 22,17). Sens tego wyznania był następujący: „To ja jestem odpowiedzią Boga na wasze modlitwy, wasze pragnienia. To ja udzielam zbawienia i ja udzielę Ducha Świętego, o którego prosicie.
2. „Jeśli ktoś jest spragniony”. Czego ja jestem spragniony? Jakie są moje najgłębsze pragnienia, tęsknoty? Takie pytania stawiamy sobie od początku naszej formacji. Odpowiedzieliśmy na nie formując misję naszego życia. Warto jednak co jakiś czas do tych pytań wracać, gdyż zmiany jakie następują w naszej kulturze szybko relatywizują wczorajsze odpowiedzi. Warto zatem też na nowo określać misję swego życia. Istotny jest też inny element naszej formacji, nad którym chyba za mało reflektujemy na naszych wspólnych spotkaniach. Co chcemy po sobie pozostawić innym? I nie chodzi tu tylko o majątek jaki zostawię swoim bliskim. Chodzi o moje doświadczenie, moją mądrość, moją wiarę, moją nadzieję, relacje, więzi, które tworzę, wspólnota, w której jestem aktywnie obecny i wiem jak wielką wartość ma ona dla mnie. Jesteśmy męskimi wspólnotami. Formujemy się jako mężczyźni. Inwestujemy w siebie, w swój rozwój, w swoje człowieczeństwo, w swoje chrześcijaństwo. Pewien nasz brat rok temu powiedział w swojej wspólnocie, do której uczęszczał i w której był też m. innymi liderem. Formujemy się już 12 lat. Mam już dość formacji. Czuję duże pragnienie by coś zacząć robić dla innych mężczyzn w Kościele, w społeczeństwie. Takie myślenie, taka postawa na razie są odosobnione. Większość nadal chce się wyłącznie formować. Nie czuje problemów innych mężczyzn i nie zastanawia się co ja mogę uczynić, co my jako wspólnota możemy uczynić by im wyjść naprzeciw. Nadal przypominamy uczniów sprzed zesłaniem Ducha Świętego w wieczerniku. Są małą wspólnotą, modlą się, czytają Słowo Boże, medytują je i nie mają odwagi i pomysłu jak wyjść na zewnątrz wieczernika. Dopiero wylanie Ducha Świętego, przemiana jaką On w nich dokonuje sprawiają, że zostają dosłownie wyrzuceni z wieczernika i tym doświadczeniem dzielą się z innymi.
3. Tydzień temu w sobotnio-niedzielnym wydaniu Plus Minus zatytułowanym – „Czy mężczyźni wymyślą się na nowo” pojawiły się trzy artykuły opisujące aktualną sytuację mężczyzn w dobie wielkich przemian kulturowych. Nie będą ich streszczał. Autorzy jako remedium na kryzys proponują rozwiązanie, które my już znamy od lat 20, a mianowicie spotkania w gronie mężczyzn i rozmowa o swoich sprawach. Te spotkania wzmacniają mężczyzn i przekładają się na ich relacje, na ich rodziny, na miejsca pracy. Mamy zatem jasne wskazanie osób, które zawodowo zajmują się pomocą mężczyznom i z doświadczenia wiedzą co pomaga współczesnemu mężczyźnie.
Po tym wstępie przejdę teraz do drugiej części Jezusowego wezwania. „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie, niech przyjdzie do Mnie i pije. Wiem jakie są moje i innych mężczyzn pragnienia. Czy jednak wierzę Jezusowi i przychodzę do Niego, by otrzymać od Niego Ducha Świętego, Który uzdolni mnie do wyjścia ku mężczyznom, którzy są w kryzysie, którzy nie mają dobrych wzorców męskości wyniesionych z domu rodzinnego, którzy kierują się wyłącznie oczekiwaniem żon, partnerek, społeczeństwa, pracodawcy, Kościoła, którzy w gąszczu sprzecznych oczekiwań nie bardzo potrafią być sobą, być mężczyzną, być uczniem Jezusa? Czy podzielę się swoją wiarą, swoim doświadczeniem, swoją mądrością, swoim czasem z innymi mężczyznami? Wielu z was powie: nie nadaję się na lidera prowadzącego spotkanie, nie mam czasu, mam tyle innych zajęć! Może to prawda, ale apostołowie i inni uczniowie Jezusa też mieli doskonałe alibi, by wrócić do Galilei, zając się swoją rodziną, pracą. Pozostali jednak w Jerozolimie. Wyszli ku innym. Dlaczego? Bo otrzymali Ducha Świętego, Który wziął ich w swoje władanie, uzdolnił swoimi darami do posługi. Kluczowe jest zatem – czy wierzę Jezusowi, czy proszę Go o Ducha Świętego i Jego dary? Prośmy o otwarcie na Ducha Świętego i Jego dary w czasie obecnej liturgii Wigilii oraz w czasie czuwania, które rozpocznie się po zakończonej Eucharystii.
Najnowsze komentarze