1. W pierwszym czytaniu obecne jest przekonanie, że morze, które Bóg stworzył jest dziką, nieokiełznaną siłą, synonimem przeciwstawiającego się Bogu chaosu. A jednak Bóg w pierwszym czytaniu ukazuje Hiobowi, że ujął w ryzy tę pozorną potęgę. Dla Hioba płynęła stąd dobra nowina, że skoro Bóg panuje nad żywiołami, które przewyższają nieskończenie siły człowieka, to potrafi też okiełznać ludzki los i pokierować nim.
2. W Ewangelii Jezus przeprawia się z uczniami z jednego brzegu jeziora Genezaret na drugi. Jest po stronie zachodniej, gdzie większość stanowią Żydzi. Na drugim brzegu, wschodnim, większość stanowią mało znani poganie. Zbliżanie się do brzegu pogańskiego, zbiegło się z gwałtowną burzą na jeziorze. Możemy powiedzieć, mamy tu do czynienia z normalnym działaniem przyrody. To zdarza się na Jeziorze Genezaret dość często. Mamy tu jednak połączenie dwóch reakcji, lęku na normalne działania sił przyrody, z lękiem przed spotkaniem nieznanego, pogańskiego świata. Czym innym jest spotkanie poganina na obszarze, gdzie większość stanowią ludzie wierzący, swoi, z sytuacją, gdzie większość stanowią obcy, poganie, ludzie nie podzielający naszej wiary i naszych przekonań. Lękowa reakcja na zaistniałą sytuację jest tu wyraźnie widoczna. Uczniowie są przestraszeni, wszystko wymyka się spod ich kontroli. Jezus jest natomiast wyjątkowo spokojny, panujący nad sytuacją.
3. W związku z uciszeniem burzy przez Jezusa pojawia się w głowach uczniów ważne, religijne pytanie – kim jest Jezus, w towarzystwie, Którego przebywamy, skoro są Mu poddane największe żywioły, burza z piorunami, wzburzone siłami natury jezioro, oraz groźny świat pogański, którego się On nie lęka, z którym chce nawiązać kontakt? Wystarczyło jedno Jego zdanie, milcz, ucisz się i nagle groźne siły, chaos, uciszył się i wszystko powróciło do normy i porządku. Przy Nim można czuć się bezpiecznie. Żadna siła nie ma mocy, nie może nikomu uczynić żadnego zła, szkody, jeśli On jest z nami. Na razie ich wiara jest słaba, większe są ich lęki. Takie jednak sytuacje głęboko zapadają do głowy i serca. Był to z pewnością ważny etap w ich dojrzewaniu wiary w Jezusa Mesjasza.
4. Także naszej egzystencji indywidualnej, rodzinnej, wspólnotowej, państwowej zdarzają się różne trudne doświadczenia. Ktoś straci pracę, choruje, przyłącza się do jakiegoś środowiska, które budzi w nas niepokój, traci wiarę, zaczyna nadużywać alkoholu, brać narkotyki, uprawiać hazard, wiąże się z osobą niewierzącą i takie sytuacje wywołują w nas lęk, niepokój, bo tracimy nad rzeczywistością kontrolę, świat nam się wali na głowę.
Także to, co dzieje się we wspólnocie Kościoła, w Europie, w Ojczyźnie, przy naszej wschodniej granicy, w Ukrainie może wywoływać lęk. W jakim kierunku to wszystko idzie? Jaka czeka nas przyszłość? Czyli dochodzi do głosu niewiara, brak zaufania do Jezusa. Czy nic Cię to nie obchodzi Panie Jezu?
5. Co zrobić, aby moja wiara, nasza wiara wzmacniała się? Szukać bliskiego kontaktu z Jezusem, mieć z Nim osobistą relację. Można to zacząć robić na wiele sposobów. Zacząłbym od refleksji nad swoją codziennością. Jak wyglądał mój dzień? Jakie wydarzenia w nim były ważne? Za jakie dobro chciałbym podziękować? Jakie budziły się dziś u mnie emocje, uczucia? Co wywołuje u mnie lęk? Czy przynoszę go do Jezusa i proszę by On go uciszył? Mogę zacząć czytać Boże Słowo, w którym aż 365 razy pojawia się zapewnienie Boga – nie lękaj się bo Ja jestem z tobą! Mogę częściej przystępować do Komunii, modlić się o wiarę. Dziś szczególnie skutecznym lekarstwem na nasze lęki, poczucie bezradności są różnego typu wspólnoty, w których osoby wierzące wzajemnie się wspomagają, wzajemnie modlą się za siebie, mocniejsi w wierze są umocnieniem dla słabszych. Prośmy Boga, by coraz liczniej powstawały takie przy parafialne wspólnoty i stowarzyszenia, by każdy szukający mógł znaleźć dla siebie środowisko
wzrastania w wierze.
Najnowsze komentarze