Święta Bożego Narodzenia – pamiątka czy rzeczywistość?
Autorem tekstu jest Wspólnota Męska W POŁOWIE DROGI (WPD), działająca przy Parafii Świętego Krzyża w Gdańsku-Wrzeszczu, której opiekunem jest Ksiądz Stanisław Kuzak S.J.
Składamy wszystkim Współbraciom polskich Wspólnot W Połowie Drogi życzenia Bożej Łaski i Ducha Świętego w ich codziennym podążaniu drogą, której początkiem są Narodziny Jezusa.
Święta Bożego Narodzenia to pamiątka wydarzenia historycznego, jakim są narodziny Jezusa Chrystusa. To wydarzenie, tak ważne w dziejach ludzkości, stanowi jednocześnie fumdament naszej wiary chrześcijańskiej. Niestety, pomimo niezaprzeczalnych świadectw pisanych było i nadal jest negowane i odrzucane przez niektórych jako fakt historyczny, a zarazem jako przedmiot wiary. Widzimy sposób, w jaki wielu mówi na temat narodzenia Jezusa, a czemu się już nawet nie sprzeciwiamy: każdy może wierzyć w co chce i jak chce. Dodaje się też, iż: to jest niezbywalne prawo każdego człowieka i jeśli temu zaprzeczysz, stajesz się zaprzeczeniem człowieka, który ceni wolność. Tak, to prawda, każdy może zrobić co chce z faktami i z przedmiotem swojej wiary, ale konsekwencje takich wyborów każdy z nas ponosi nie tylko sam, ale mogą one też wpływać na życie innych. To my, będąc wolnymi, podejmujemy decyzję, czym są dla nas Święta Bożego Narodzenia, jak je będziemy przeżywać – a konsekwencje tego będziemy obserwować po upływie tego pięknego czasu świętowania.
Prawo do wolności należy do kardynalnych praw każdego człowieka. Ale jaką miarą możemy mierzyć nasze człowieczeństwo? Czy wolność polega na uznawaniu lub nie faktów i czynieniu ich przedmiotem nawet niewiary, ale uznawaniu tradycji?
Wiara to centrum i droga do świętowania
Warto przypomnieć sobie, co Jezus, którego narodzin oczekujemy i chcemy je świętować, powiedział o odrzuceniu kamienia przez budujących. To Jego jako Syna Bożego, odrzucili Jemu współcześni. A narodzenie Jezusa, miało stać się kamieniem węgielnym dla budowania tej świątyni, którą jesteśmy. Mamy wierzyć nie tyle w fakt narodzin, ale mamy uwierzyć w Jezusa jako Mesjasza. Ale, co to znaczy uwierzyć w Niego?
Przyjmując narodzenie Jezusa za fakt, a nawet za przedmiot wiary i tradycji, nie wystarczy by stać się prawdziwie wierzącym w Jezusa. To przyjęcie nie wpływa też w sposób zasadniczy na nasz sposób przeżywania samych Świąt tak, by stały się dla nas źródłem łask, darem, początkiem nowego życia. Do takiego duchowego przeżycia potrzeba nie tylko pamięci, nie tylko wspomnień i wiedzy, ale prawdziwej, osobistej wiary. Potrzebna jest wiara w Jezusa, który rodzi się prawdziwie i żyje. Do takiej wiary trzeba nam stale dojrzewać i przede wszystkim prosić o nią Boga.
Warto sobie uświadomić, że i dziś ludzie nie przyjmują wielu faktów. Często zachowują się tak, jakby się nic nie stało, zaprzeczając temu, co do nich dociera. Nie wierzą, że dane wydarzenie może mieć jakikolwiek wpływ na ich życie (np. Covid – 19). A wpływa, czasem w bardzo tragiczny sposób… Nie wystarczy nie wierzyć, by stworzyć sobie inny, niby przez to lepszy świat. Świat pozbawiony tego, co jest trudne, nieprzyjemne, czy niewygodne i dlatego dobre, przynajmniej na krótką chwilę. Niestety nie będzie to świat rzeczywisty i prawdziwy.
Możemy żyć i przeżywać Boże Narodzenie rzeczywiście tak jak chcemy. Jeśli jesteśmy chrześcijanami, centrum naszego świętowania jest Jezus Chrystus jako prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek – Syn Boży, który staje się jednym z nas. Jego narodziny to dar nowego życia dla wszystkich. Konsekwencją innego wyboru jest utrata tego wszystkiego, czym On chce nas obdarzyć w tajemnicy Wcielenia.
Ciekawość, która może być pierwszym stopniem do nieba
Czy dziś wystarczy tylko świętować, by być w klimacie narodzenia naszego Pana? Wielu i to w dobrej wierze, koncentruje się na samym fakcie narodzenia, bez wnikania w jego tajemnicę. Nie wydaje się być w tym nic dziwnego, bo tak samo dzieje się i w naszych rodzinach. Rodzice oczekujący narodzin dziecka najpierw koncentrują swoją uwagę na tym wydarzeniu. Jednak później zastanawiają się, kim będzie to dziecko. Pytają, skąd takie a nie inne zachowanie, uzdolnienia. Zachwycają się jego pięknem i osobowością. Pytają też: jaki jest sens tego wydarzenia, jakim jest dar nowego życia?
W związku z tym, trzeba nam ciągle wnikać i zastanawiać się, jaki jest najgłębszy sens świętowania Bożego Narodzenia. Ten proces poszukiwania odpowiedzi na tego typu pytania może w sposób znaczący przyczynić się do rozwoju naszej wiary – wiary przeżywanej inaczej niż tylko w oparciu o tradycję bożonarodzeniową; wiary, która będzie nas wprowadzała we wspólnotę Ludu Bożego – mistycznego Ciała Chrystusa, którym jest Kościół. Chrystus rodząc się w naszym sercu rodzi nas dla Boga i Kościoła.
Zapytajmy, co w takim wypadku włącza nas naprawdę we wspólnotę Kościoła? To dobrze, jeśli łączy nas tradycja i radość ze świętowania z najbliższymi. Czy jednak, świętowanie Bożego Narodzenia może nam dać coś więcej, o wiele więcej? Wzbudźmy w sobie taką ciekawość!
Czy Jezus musiał się narodzić?
By odpowiedzieć na powyższe pytanie i by nie była to odpowiedź tylko ogólna oraz nie przepracowana na sposób wewnętrzny, to trzeba odpowiedzieć sobie wcześniej również na inne pytania, równie ważne.
Na przykład: jak to się stało, że Bóg stworzył wszelkie zwierzęta, w tym zwierzęta pełzające po ziemi, konstatując, że stworzenie to było dobre, a jednak jedno ze zwierząt stało się powodem złego postępowania człowieka – istoty, którą Bóg darzył miłością i którą stworzył jako dobrą? I dalej: jak się stało, że Bóg dał człowiekowi panowanie nad wszystkim, co stworzył, w tym nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi, a okazało się, że jedno z tych zwierząt tak mocno i tak negatywnie wpłynęło na życie człowieka. To przecież człowiek miał nad wszystkim panować, a w dalszym ciągu wydarzeń, to wąż zmienił swój sposób postępowania i sposób postępowania człowieka, jak również wpłynął na relację człowieka do Stwórcy.
Bóg wszystko, co stworzył było dobre. Nawet zakaz, by nie spożywać owoców z drzewa poznania dobra i zła trzeba nam uznać z perspektywy historii człowieka za dobry. Bóg pobłogosławił człowieka, obiecując mu, że jeśli będzie się rozmnażał i w ten sposób zaludni ziemię, to obietnica panowania nad wszelkim stworzeniem, spełniać się będzie nieustannie. Jak zatem jest możliwe by człowiek, którego natura jest dobra, może czynić zło i nadal uważać, że to, co czyni jest dobre, a zatem usprawiedliwione?
Tak pochylamy się nad tajemnicą nieprawością człowieka i grzechu pierworodnego, jakie ściągnęli na całą ludkość pierwsi rodzice – Adam i Ewa. Grzech pierworodny rozumiany jako skłonność do złego, do podejmowania błędnych decyzji pod wpływem emocji, fałszywych uczuć, pragnień i pozorów dobra. Ten grzech tak zmienił nasze postawy wobec Boga, że pogubiliśmy się jako istoty duchowe. Ciągle przecież jest w nas pierwiastek Boży, jesteśmy istotami z natury dobrymi, ale ulegając podszeptom szatana, często wybieramy zło zamiast dobra. To pociąga za sobą również konsekwencje w naszym zewnętrznym wymiarze życia. Czy jest możliwe inne życie? Tak, wołaniem o nie są narodziny Jezusa Chrystusa. By tak się stało, potrzeba sporo wyrzeczeń i przede wszystkim ponownego narodzenia, potrzeba nam prawdziwej wiary.
O tym powinniśmy pamiętać, świętując Boże Narodzenie. Potrzeba nam było wzoru, przykładu, wiarygodnego Nauczyciela. Dzięki Jezusowi, Jego narodzinom, wiemy, co oznacza narodzić się na nowo! Naśladując Go w naszym codziennym życiu, możemy iść za Nim, rodzić się rzeczywiście na nowo i żyć nowym życiem. Jezus musiał się zatem narodzić.
Dlaczego tak jest?
Kolejne pytanie: dlaczego uczucia związane z Bożym Narodzeniem i jego świętowaniem tak szybko mijają? Dlaczego tak szybko czujemy tęsknotę za przeżytym czasem bożonarodzeniowym, za jego klimatem ciepła, pokoju, bliskości i miłości?
Może, rzeczywiście uznajemy narodzenie Jezusa za fakt, ale czy w głębi serca wierzymy, że Jezus, który się narodził, to prawdziwie Syn Boży, żywy i ciągle obecny, objawiający swoje imię Mojżeszowi w gorejącym krzewie: Jestem, który Jestem. Kim On jest dla ciebie? A może przestaliśmy już zadawać sobie tego typu pytania? Może fakt Jego przyjścia do nas nie zmieniał dotąd wiele w naszym życiu? I może dlatego nie przywiązujemy do tego wielkiej wagi, mając „prawdziwe” problemy na co dzień? Czy rodzinny klimat tych Świąt nie stał się dla nas synonimem wiary w Jezusa Chrystusa i nie zależy już nam na budowaniu osobistej relacji z Jezusem?
Jezus prawdziwie się narodził i ta prawda jest tak ważna jak ta, że Bóg jest Bogiem żywych. Jezus narodzony w Betlejem jest Synem Boga – Boga żywego. Jest Panem, a jednocześnie wciąż i nieustająco to jeden z nas – Bóg i Człowiek. Jego narodziny objawiają nam samego Boga i mocą naszej wiary w Niego stają się wąską bramą, przez którą mamy przystęp do Boga i rodzimy się na nowo. Narodziny Jezusa stają się zapowiedzią narodzin także w nas nowego życia, prawdziwego powrotu do Boga. Są zapowiedzią powrotu z wygnania, jakie przeżywamy w naszym dotychczasowym życiu, naszych ponownych narodzin do objęcia w posiadanie ziemi obiecanej. Potrzeba jedynie i aż, byśmy w świętowaniu narodzin Jezusa przyjęli Jego samego, jako naszego Pana i Brata, jako naszą obietnicę, uznali Go za jednego z nas, a siebie również za Synów Bożych.
Czy stać nas, czy umielibyśmy narodzić się na nowo?
Wiemy z Biblii, że narodziny na nowo, nie stając się na nowo dzieckiem, są możliwe. Mówił o tym Jezus z Nikodemem. Mamy się narodzić na nowo, ale często nie wiemy, jak to jest możliwe. Bo wiemy, że życie ma swoje prawa, a my mamy swoje obowiązki i nie możemy od nich odstąpić, bo jesteśmy ludźmi odpowiedzialnymi. Tłumaczymy się, że nie możemy zmieniać siebie, nie możemy zmieniać naszego postępowania, bo będziemy niedostosowani do życia społecznego.
Nawet, jeśli przyjmujemy, że ponowne narodzenie i nowe życie jest możliwe i czujemy się zaproszeni do realizacji tego Jezusowego zaproszenia, to i tak nie wiemy, jak to zrobić. Może nawet mamy takie pragnienie i dobrą wolę, ale pośród tak wielu codziennych spraw jakoś o tym zapominamy, odkładamy je na później, uważając, że wymagania codzienności są ważniejsze.
Narodziny Jezusa dzieją się od ponad dwóch tysięcy lat. Zawsze jest na to czas by narodzić się na nowo i warto to przeżyć w czas Bożego narodzenia w 2020 roku.
Zrozumieć początek i koniec – nowe narodzenie jest w Duchu Świętym
Wiemy, że Bóg, który złożył nam obietnice, zapewnił nas o Swojej miłości i pomocy, nie pozostawił nas samych z tym wielkim wyzwaniem, jakim są ponowne narodziny. Wie przecież jakimi nas stworzył i do czego nas powołuje – by być dobrym. Ale tak jak Adam i Ewa ulegamy nieraz pokusie osobowego zła, szatana źle korzystającego ze swej wolności. On również jest wieczny i w tym podobny Bogu.
Nasz rozum i nasza dusza uwrażliwiona została na głos Boga i tego nikt nam nie odbierze. Głos Boga, w duszy człowieka jest wyraźny i jednoznaczny; powinien nas prowadzić po dobrych ścieżkach, mimo trudów i przeszkód codziennego życia. Wiemy jednak, że tak jak wierzymy w Jezusa jako Syna Bożego, musimy przyjąć też prawdę, że istnieje osobowe zło, ktoś, kto jest naszym wrogiem, od zawsze i na zawsze, któremu zależy na nas i że w różnych momentach życia mu ulegamy.
Narodzenie Jezusa pokazuje, że i my mamy szansę na ponowne narodziny – narodziny nowe, tu i teraz. A dzieje się to wtedy, kiedy w świetle tego wydarzenia podejmuję decyzję o tym, kogo i czego słucham, co i jak robię? Jezus jako pierwszy na tej drodze, ma to doświadczenie i wie, jak temu zaradzić. W tym ważnym dla naszego życia kontekście, narodzenie Jezusa jest wyjątkowym darem Boga dla nas. Bez tego daru nie poradzilibyśmy sobie z przewrotnymi podszeptami złego ducha, którego nie widzimy. A kiedy nie rozpoznajemy jego obecności, nawet możemy lekceważyć możliwość faktu jego istnienia.
Narodzenie Jezusa mówi nam, że kuszeniu szatana nie musimy ulegać, a nasze życie jest zakotwiczone w Bogu oraz w pokoju, jaki daje wybór dobra w naszym życiu. Wiara w Jezusa, przyjęcie Go do swojego życia nie tylko otwiera nam oczy, ale ta sama wiara daje nam moc, by stać się tak jak Jezus dzieckiem Boga. Potrzeba tylko uwierzyć w Jezusa jako Boga, czyniącego dobro. I to samo dobro, które czynił Jezus, mamy wybierać w życiu i Jego słuchać, by narodzić się na nowo. Tyle i aż tyle. Zdajmy się na głos Boga w nas, szukajmy tego głosu, uwrażliwmy się na Niego. Nie oglądajmy się na nikogo, nie słuchajmy fałszywych proroków. Życie nowe jest tajemnicą, możemy mieć obawy, czy zdobędziemy wiedzę o tym, co naprawdę jest dobre i czy będziemy wiedzieli jak postępować w tej prawdzie. Od nas zależy, czy ją przyjmiemy i będziemy tak żyli.
W te Święta Bożego Narodzenia, prośmy nowonarodzonego Jezusa o spełnienie Jego obietnicy: Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was.
Święta Bożego Narodzenia, to co prawda pamiątka narodzenia Jezusa i czas świętowania, biesiadowania. Prosimy jednak Jezusa o Ducha Świętego i o to, by Duch Święty objawił nam wszystko, co ważne. Warto pamiętać, że Bóg jest Bogiem wszystkich, a Jezus w imieniu Swego Ojca zaprasza nas wszystkich do prawdziwego ucztowania. Jednak, to zaproszenie jest szczególne. Trzeba się na głos tego zaproszenia uwrażliwić. I pamiętajmy, że choć wszyscy są zaproszeni do ucztowania, to nie wszyscy przyjmą to zaproszenie, bo nie wszyscy potraktują je wystarczająco poważnie.
Najnowsze komentarze