Dla prawdziwego dobra własnego
Rozważanie na XXIV Niedzielę Zwykłą
Czytania: Iz 50, 5-9a; Jk 2, 14-18; Mk 8, 27-35
Troska o dobre życie
Troską każdego z ludzi jest dobre życie. To dobrze, że tak jest. Troską kochającego człowieka jest dobre życie jego bliskich i życie jego samego w tej wspólnocie, jaka jest mu droga, o jaką zabiega i troszczy się. I to dobrze, że tak jest. Troszczy się każdy człowiek i zabiega o to, by jego życie było bezpieczne, wygodne, niezależne od innych. Troską jego jest to, by go szanowano i by jego życie było godne szacunku.
Troszczy się człowiek o to, by jego życie było szczęśliwe w takich kategoriach, które powszechnie są uznane za przejaw powodzenia. Unikanie zaś każdej sytuacji, w jakiej dotknąć mogłoby go jakiekolwiek zło, przeciwdziałanie temu złu i wprost jego zwalczanie, traktowane jest za przejaw dojrzałości człowieka, jego inteligencji i odwagi, zapobiegliwości i zdolności przewidywania. W ten sposób człowiek stara się osiągnąć i zazwyczaj tak postępując osiąga szacunek swojego otoczenia. Sam również akceptuje swój wizerunek, jaki stworzył sobie dzięki temu, co udaje mu się osiągnąć. A to co osiąga, ma zazwyczaj wymiar materialny w postaci dochodu, majątku. Z tak rozumianym bogactwem zazwyczaj związana jest wysoka pozycja społeczna czy władza. Takie życie uznaje się powszechnie za dobre co do zasady. Do osiągnięcia takiego celu nieustannie dąży człowiek, a kiedy taki cel osiągnie swoim życiem, chce je zachować, dla siebie, dla innych.
Nie deklaracje, działanie
Dzisiejsze czytania ujawniają inną perspektywę oceny życia i inną perspektywę dla wykazywania o nie troski. Wszystkie trzy czytania uświadamiają, jakim jest życie ludzkie, przed czym nie uda się nikomu uciec w jego codzienności. Czytania niedzielne stawiają bowiem człowieka wobec zła, jakie jest nieodłączne od przeżywania codzienności. Wskazują one też postawę, jaką człowiek powinien przyjąć w perspektywie wiary, którą wyznaje, czy którą deklaruje. Święty Jakub apostoł nawet ostrzega przed zbyt pochopnym ogłaszaniem, że jest się wierzącym. Zdaje się mówić w swoim liście, że nie potrzeba ogłaszać nawet, że jest się wierzącym, bo są na potwierdzenie wiary inne dowody, niż słowa, niż deklaracje.
Każdy dzień stawia człowieka przed próbą jego charakteru, ale jednocześnie tak też staje człowiek przed próbą dla deklaracji wiary. Wiara według świętego Jakuba oznaczać musi bowiem działanie, jakie apostoł nazywa uczynkami. Zwraca uwagę, że mają być udzielaniem się dobrem z tymi, którzy dobra od innych potrzebują. Działanie dobre i dobre uczynki, to te, podejmowane w zgodności z naturą wszystkiego co stworzone i zgodne z naturą Boga Samego. Ta perspektywa zatem to perspektywa wiary w Boga Jedynego, który stworzył wszystko dobrym, i innym nie mogłoby być to co On stworzył. On Sam Jedynie jest Dobrym i dobrem się wyłącznie udziela. Tak ujawnia Swoją Boską naturę wciąż, nieustannie udzielając się dobrem. I w tym jest tajemnica życie najlepszego, jakie człowiek może osiągnąć. To jest treść tej tajemnicy, jaką jest stworzenie człowieka na obraz i podobieństwo jego Stwórcy. Stąd, nie może osiągnąć człowiek celu, jakim jest dobre życie, jednocześnie najlepsze, jakie może mieć, jeśli nie będzie on tak jak Bóg i Stwórca, nieustannie dobrem się udzielał. To dlatego nie jest to łatwe, bowiem potrzeba jest nagiąć wolną wolę, by była wierna wyłącznie dobru.
Nie sprzeciwiaj się
Czyniąc dobro, trzeba mieć świadomość, iż dobre uczynki, wprost każdy z nich, może się stać znakiem sprzeciwu i wywołać może reakcję zła wobec tych, którzy czynią dobro. Bo zło jest zawsze tam, gdzie dobro się ujawnia. Każde dobro znajdzie sprzeciw, wcale nie szukając spotkania ze złem. Każdy dobry człowiek znajdzie tego, kto spróbuje dobro, jakim się on udziela zrelatywizować lub podważyć sens tego, co on czyni i to jak czyni – a przecież nie udziela się dobrem, by wywoływać tym zło, które może dokonać zniszczenia owoców dobra. Nie udziela się człowiek dobrem po to, by spotkać złych ludzi na swojej drodze.
Jezus tak żyjąc, jak zapowiadał to prorok Izajasz w pierwszym niedzielnym czytaniu, stał się znakiem sprzeciwu. To nie On sprzeciwiał się złu, ale był znakiem, któremu się sprzeciwiano. Zło nieustannie, kusząc ludzi otaczających Jezusa do sprzeciwu wobec dobra, próbowało Jezusa czy prawdziwie On dobrym jest każdym kolejnym cierpieniem, jakie Mu zadawano. A On nie złamał nawet trzciny nadłamanej, a to znaczy, że nie wywołał żadnej reakcji ludzi, która byłaby uzasadniana zachowaniem Jezusa i przez co mogłaby być przypisana Jemu jakakolwiek wina za zło, które przez innych mogłoby zostać uczynione, czy też zostało uczynione. On nie był przyczyną żadnego zła, jakie przez innych ludzi stało się faktem w jakikolwiek sposób, w jakiejkolwiek formie. Mimo cierpienia, jakie Jezusowi zadawali Jemu współcześni, nikt nie mógł wtedy i nie może i dziś powiedzieć, że zauważył zachowanie Jezusa, które uznać by można za najdrobniejszy choćby przejaw zła, jakie mogłoby w Nim zagościć. On niezmiennie, nieustannie wybierał dobro. Stał się Jego Definicją. Potwierdził, że jest Bogiem.
Ty nie musisz umierać
Nie mogąc złamać woli Jezusa do wybierania dobra, zło uznało, że nie może On pozostać żywym znakiem dobra, by nikt z Jezusowi współczesnych nie uznał dobra za zwycięskie, niepokonane. On zaś, porzucony ostatecznie przez większość z tych, którzy dobro mogliby Mu jakiekolwiek okazać, umocnić Go w tym, by dobrym być, pozostał z własnej woli zjednoczony z Bogiem i Ojcem Swoim wbrew doświadczanemu złu. Z własnego wyboru, ale mocą Ojca o jaką prosił nieustannie modląc się, był tak jak i On dobry pozostał, niósł dobro.
Znosząc każde cierpienie, jakie na Niego wkładano, nie sprzeciwiał się złu. Tak stracił życie w ciele i tak je odzyskał; Jego Słowo było tożsame z Jego życiem. I na to zwracał uwagę święty Jakub apostoł, by wiara deklarowana oznaczała dobro przeżywane, nie zaś deklarowane – tak jak wiara Jezusa w Boga Jedynego potwierdzona została Jego uczynkami. Uczynił Jezus tak, jak na to wskazywał w dzisiejszej Ewangelii. Za tę wielkoduszność Jezusa, potrzeba nam okazywać Mu nieustannie wdzięczność. Ta wielkoduszność przeprowadza nas przez trudności, jakie sprawić nam może przyjęcie wiary jako nowej perspektywy dla naszego życia. Nie musi nikt z nas dziś umierać na krzyżu, ale jednocześnie każde cierpienie zaakceptowane dla dobra przybija do krzyża codzienności, doskonali w pokorze i do takiego krzyża mamy dać się przybijać codziennie.
Nie ma dobra bez cierpienia
Ewangelia jest przesłaniem i prawdą o tym, że Bóg jest dobry i Jezus jest dobry jak Bóg Ojciec. Niesie dzisiejsza Ewangelia tę prawdę, że dobro, któremu człowiek do końca jest wierny, nie pozwala postawić kropki na jego życiu jako jego końcu. Cierpienie, jakiekolwiek, ale zaakceptowane dla dobra i udzielając się dobrem, przebóstwia życie człowieka w ciele.
A co to praktycznie oznacza: przebóstwia życie człowieka w ciele? Takie dobro i takie cierpienie, które dla dobra jest zaakceptowane i znoszone, otwiera człowieka na nową perspektywę, w jakiej potrzeba jest każdemu z ludzi się odnaleźć jako wierzący. Nie ma innej drogi, bo tylko takie dobro i takie cierpienie, otwiera człowieka na ten wymiar jego życia, w którym wyłącznie i jedynie można zjednoczyć się z Duchem Boga, który jest wieczny. I to jest przedmiot prawdziwej wiary i troski, do jakiej zapraszają deklarujących wiarę wszystkie dzisiejsze czytania. To bowiem, życie wieczne, jest najlepszym, jakiego człowiek może zapragnąć dla siebie.
Autor: Andrzej Roter
Najnowsze komentarze