Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na drugą niedzielę zwykłą
Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego
Niedziela zwykła, II, B, 2021
1 Sml 3, 3b-10.19; J 1, 35-42
1. Przez ostatnie 3 tygodnie świętowaliśmy tajemnicę narodzin Boga w ludzkim ciele. Bóg stając się człowiekiem wkroczył jeszcze bardziej w naszą ludzką historię. Co zmienia w nas tak bliska obecność Boga, czy coś z tego wynika? By odpowiedzieć na to pytanie, sięgamy po I czytanie. Ono opisuje historię Ludu Bożego z początku osiedlenia w Ziemi Obiecanej, kiedy jeszcze na jego czele stoją charyzmatyczni ludzie Boga. Ich przedstawicielem jest Heli, który sam jest Bogu wierny, uczciwie sprawuje kult, ale nie potrafi dobrze wychować swoich synów, nie potrafi im przekazać swego żaru, jest dla nich zbyt pobłażliwy. W ten sposób zgorszenie, zły przykład rozlewa się na innych. Nasz tekst mówi, że Pan objawiał się rzadko komukolwiek i nie było nikogo do kogo by Bóg przemawiał objawiając swe pragnienia. Z tego wynika, że ogół żyje tak jakby Boga nie było, jakby On nie był w pośrodku swego Ludu.
W tym samym czasie Helemu zostaje oddany na wychowanie Samuel. Jest on dzieckiem darowanym bezpłodnej matce. Z wdzięczności rodzice oddali Go na służbę Bogu. Jego egzystencja obraca się wokół spraw świątyni Pana, ale Jemu Bóg nie jest znany z osobistego doświadczenia. Dopiero powoli metodą prób i błędów z pomocą Helego uczy się on Boga, rozpoznaje Jego głos, Jego pragnienia, wchodzi z Nim w relację przyjaźni. Teraz dopiero wie, że nie wystarczy dokładnie wypełnić rytuał religijny. Najważniejsze są spotkania z żywym Bogiem, umiejętność usłyszenia Go, rozeznanie, rozróżnienie, kiedy mówi człowiek, a kiedy sam Bóg, które pragnienia są ludzkie a które Boże. Bóg sam kształtuje w Samuelu sumienie, jego wrażliwość duchową i moralną, przygotowuje go do służby jako przywódcę, sędziego i proroka.
2. Podobną sytuację mamy w ewangelii. Jan jest prorokiem Pana Boga. Ma żywą z Nim relację, rozpoznaje Go w swym sercu i sumieniu, zna Jego pragnienia. Całe Jego życie skupione jest na oczekiwaniu przyjścia Mesjasza, na przygotowaniu całego Ludu na Jego przyjście. Ma uczniów, których uczy tego samego. Kiedy Jezus przychodzi do Jana, ten najpierw nie rozpoznaje w Nim Mesjasza. Dopiero dialog z Jezusem, objawienie się Ducha Świętego nad Nim sprawiają, że Jan już wie z kim ma do czynienia. Kiedy następnego dnia w pobliżu niego przechodzi Jezus, ten wyznaje swoim dwom uczniom – „Oto Baranek Boży”. Co mogło znaczyć albo co mogli zrozumieć jego uczniowie? Najpierw obraz baranka odsyła ich do pieśni ciepiącego Sługi Jahwe proroka Izajasza (52, 13-15; 53, 4. 7). Ów sługa pokazany jest jako baranek, który prowadzony jest na rzez i niesie na sobie nasze grzechy. Odnosi się też do baranka paschalnego, którego krew chroni od śmierci. Dla uczniów wiarygodność ich nauczyciela jest tak duża, że bez wahania opuszczają go i idą za Jezusem. Ale oni mają o Jezusie świadectwo Jana, ono nie jest ich własne. Dlatego w dalszej części pojawia się motyw zamieszkania wraz z Jezusem. To wszystko ma na celu ich osobiste doświadczenie. Późniejsze ich wyznanie znaleźliśmy Mesjasza – nie jest tylko świadectwem Pisma Świętego, Jana, ale ich osobiste. Tamte świadectwa zostały skonfrontowane z ich osobistym doświadczeniem.
3. Jakie przesłanie niesie dla nas Liturgia Słowa? Bóg pragnie relacji z nami, uczy nas jej. Wykorzystuje do tego różne sytuacje w naszym życiu. Może przyjść do nas we śnie i coś ważnego nam objawić. Może przyjść do nas w postaci Bożego Słowa, w Którym On jest obecny, żywy. Może przyjść do nas w żywym człowieku, w sposobie jego życia, w jego wypowiadanym słowie, w relacji z nim. Może przyjść do nas w działaniu liturgicznym, które jest żywą pamiątką Jego obecności i działania. W ST takim działaniem była Pascha, pamiątka wyprowadzenia z Egiptu, pamiątka zwarcia Przymierza, nadania Tory. W NT pamiątką jest życie a nade wszystko śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. On jest, On przychodzi do nas i działa. Trzeba jednak nauczyć się uważności by Jego przyjście, Jego głos, Jego pragnienie, Jego bliskość zauważyć. Tego nie da się wyczytać, przyjąć od innych. Tu trzeba osobistego zaangażowania, czasu na spotkanie, na dialog. Jesteśmy zaproszeni by jak Samuel zamieszkać u Pana, by jak uczniowie przyjść do domu Jezusa i z Nim pobyć cały dzień. Wtedy dopiero doświadczymy, że to sam Pan, że to prawdziwy Mesjasz. Pamiętajmy jednak, że doświadczenie żywej relacji z Bogiem, może być początkiem mojej konkretnej misji. Podjęcie jej jest owocem współdziałania Boga i mnie samego. Wtedy wszystkie moje najmocniejsze i słabe strony przemienia łaska Boga i mnie ona uzdalnia do owocnego działania. Prośmy Ducha Świętego, abyśmy mogli usłyszeć Boga, wejść z Nim w bliską relację.
Kluczowe dla mnie zdanie z homilii jest to: Jego egzystencja obraca się wokół spraw świątyni Pana, ale Jemu Bóg nie jest znany z osobistego doświadczenia. jakże ono pięknie oddaje naszą postawę wobec Boga. Jakże łatwo mi usprawiedliwić ją – dużo, więcej niż inni rozmawiam o Bogu, modlę się na różne sposoby, uczestniczę w obrzędach religijnych, mam łaskę uświęcających… jeszcze tylko do tego brakuje, bym powiedział: nie jestem jak ten celnik. A może tak myślimy, stąd też żądamy by inni nas traktowali jak wierzących, jak głęboko wierzących, by nas szanowali, bo na to zasługujemy. A to nie jest zasługujące na nic innego, jak tylko słowa Jezusa: grobie pobielany. Boże daj nam Swojego Ducha, ale jeszcze bardziej – przymnóż nam wiary.