Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na III niedzielę Wielkiego Postu
1. W I czytaniu Hebrajczycy wyprowadzeni z Egiptu znajdują się na pustyni. Ich największym pragnieniem jest znaleźć źródło z wodą. Bez niej wszyscy umrą. Lęk przed śmiercią jest tak duży, że buntują się przeciw Mojżeszowi i Bogu. Zapomnieli, że niedawno Bóg wyprowadził ich z niewoli „czyniąc wielkie znaki i cuda”.
W Ew. Pan Jezus idący drogami Samarii zaczyna odczuwać pragnienie napicia się wody. Jest przy studni, ale nie ma czerpaka by jej nabrać. Wtedy w najgorętszą porę dnia przychodzi do studni kobieta, Samarytanka, która ma, co prawda czerpak na wodę, ale nosi w sobie wielkie, niezaspokojone pragnienie miłości. Jest już w związku z 6 mężem, ale tak naprawdę czuje, że żaden z nich ją nie kochał. Jezus pragnie spełnić jej pragnienie. Przechodzi szybko od pragnienia wody do pragnienia najważniejszego – do tęsknoty za miłością, którą dać może tylko sam Bóg.
W II czytaniu św. Paweł pisze o wielkiej nadziei, jaką dla chrześcijan jest Jezus Mesjasz. On wszedł w życie konkretnych osób i je zmienił, np. Samarytanki. Ona zostawia swój dzban pełen wody przy studni, tak jakby nie ona była w jej życiu najważniejsza i pędzi do swej wioski, by wykrzyczeć wszystkim – spotkałam człowieka, który rozpoznał tajemnicę mego serca. On musi być Mesjaszem, Zbawicielem świata, tym, który zaspokaja najgłębsze pragnienia ludzkiego serca.
2. W tradycji Kościoła Wielki Post kończył trzy letnie przygotowanie do chrztu św. osób dorosłych. Także osoby, które po chrzcie popełniły grzech ciężki w tym czasie kończyły okres pokuty. W III-IV-V niedzielę odbywały się dla nich tzw. skrutinia (od łac. scrutor: badam, doświadczam, próbuję) – modlitewne obrzędy, w czasie których uczestnicy badali swe serca, aby udzielić sobie i wspólnocie odpowiedzi na pytanie: jakie jest moje serce? Jakie w nim noszę pragnienia? Kim jest dla mnie Jezus, który w sakramencie chrztu upodobni mnie do siebie? Czy wierzę, że On może spełnić pragnienia mego serca?
W 3 niedzielę podstawą do katechezy dla tych osób była Ew. o spotkaniu przy studni Jezusa z Samarytanką. Prorok Jeremiasz (2,13) porównuje tych, którzy nie znają Boga, opuszczają Go, aby szukać pomocy i szczęścia w stworzeniach, dobrach materialnych, do ludzi, którzy porzucają źródło żywej wody i kopią sobie cysterny na deszczówkę, a te nie są w stanie utrzymać wody, gdyż są popękane. Taka była sytuacja kandydatów do czasu otrzymania sakramentów wtajemniczenia. Oni podobnie, jak Samarytanka odczuwali pragnienia swych serc, a nie znając prawdziwego Boga, z osób, z rzeczy robili sobie bożki, od których oczekiwali, że one ich uczynią szczęśliwymi. A ponieważ nie stawali się szczęśliwymi, buntowali się przeciw ludziom i Bogu, nie akceptowali swego życia, szukali kolejnych bożków. Ludzkie serce pragnie życia i szczęścia, ponieważ Bóg stworzył je z tym wrodzonym pragnieniem, jakby ze swego rodzaju prawem ciążenia. Ludzkie serce tak długo będzie spragnione, dopóki nie znajdzie czegoś, co będzie odpowiedzią na jego pragnienie pełni życia i szczęścia. Dopiero spotkanie Jezusa-Mesjasza zmieniło ich życie.
3. Autor żydowski z I wieku przed Chr., podpisujący się imieniem Salomon zachęca: „Przyjdźcie, wy wszyscy spragnieni, bierzcie napoje, które was orzeźwią. Spocznijcie przy Pańskim źródle, pięknym i czystym – ono ukoi duszę, Jego wody są słodsze od miodu, one bowiem spływają z ust Pana. Błogosławieni ci, którzy zaczerpnęli tej wody i ugasili pragnienie!” Ojciec Kościoła, św. Grzegorz z Nazjanzu, wołał: „Bóg pragnie, by ludzie mieli pragnienie Jego”. W Nowym Testamencie gdy proszący nazwie najgłębszą tęsknotę swego serca, to słyszy kolejne pytanie Jezusa: czy wierzysz, że jestem w stanie to ci uczynić? A potem – Idź, niech ci się stanie wg twojej wiary.
W każdej Eucharystii głoszona jest „prawda” o Jezusie Mesjaszu, oraz działa „Duch Jezusa”, przemieniając chleb i wino w samego Jezusa, źródło zaspakajające nasze najgłębsze pragnienia.
Słowo Boże przypomina mnie dziś to, co dokonało się we mnie w sakramencie chrztu św., oraz jakie zobowiązania chrzcielne przyjąłem na siebie, jakie źródło noszę w sobie. Mam też swoje życiowe studnie; zadowolenie z pracy, bezpieczeństwo materialne, szacunek bliźnich, udaną rodzinę, wygodnie urządzone mieszkanie. Siedzę sobie przy swojej studniach i nagle słyszę – daj mi pić. Ktoś chce, abym podzielił się z nim tym dobrem. Może to być ktoś, z kim nie chciałbym się spotkać. Co mu podam? Zwykłą wodę, czy wodę życia od której może zależeć szczęście i zbawienie drugiej osoby?
Szukamy wciąż nowych wrażeń, a w głębi ciszy pragniemy…..słowa poety wciąż aktualne. Wśrod chaosu świata czekać na to wyjątkowe spotkanie, które będzie jak woda życia i….. zawsze zachować nadzieję. Dziękuję za to skłonienie do kolejnych refleksji