Jest? Jest.

Rozważanie na III Niedzielę Adwentu

Czytania: So 3, 14-17 ; Flp 4, 4-7 ; Łk 3, 10-18

 

W związku z dzisiejszymi czytaniami, zadaję sobie pytanie: jak blisko jest wymiar duchowy, o którego istnieniu wiem? Jak blisko jest ten wymiar, w którym i ja żyję, choćby nie do końca świadomy jego istnienia? To co wiem z całą pewnością, to fakt, iż życie codzienne pędzi, sprawa goni kolejną, pojawiają się kolejni ludzie i to co wokół mnie woła do zaangażowania wyobraźni, rozumu, woli. Potrzeba dużej koncentracji, tyle złych rzeczy może się wydarzyć obok mnie, dotknąć mnie, zranić. Nie mam czasu na myślenie o tym, gdzie w tym wszystkim jest Bóg, w którego wierzę. Może nawet to i lepiej, że nie widzę Boga w każdej sprawie, jaką żyję na co dzień, bo wiem, że Bóg jest Dobry, a nie wszystko takie jest także z mojego powodu, kiedy budzę się rano i próbuję dotrwać do zmierzchu. Budzę się z lękiem i lęk towarzyszy mojemu zasypianiu. Jak zatem dotrę do odpowiedzi na pytanie, jak blisko jest wymiar duchowy, a z tym, jak blisko mnie jest mój Bóg…

A może Bóg nie jest w sprawach, którymi żyję, ale tym wszystkim sprawom, tym wszystkim ludziom, których spotykam, których widzę z bliska i z daleka, On jedynie towarzyszy? To wydaje się niewielkie rozróżnienie, ale jeśli mam odnaleźć Boga w moim życiu, to chciałbym wiedzieć, gdzie Go szukać. Prorok Sofoniasz wypowiada w tej sprawie proroctwo: … Córo Jeruzalem! … Król Izraela, Pan, jest pośród ciebie, nie będziesz już bała się złego. Prorok zapowiada wielki dzień dla mojego życia, od którego nie będę się już bał złego na co dzień. To rzeczywiście radosna wieść! Kiedy to czytam, dokładnie teraz, kiedy je słyszę, uznaję to za fakt, czy jednak tylko słowa, bo nadal się boję… O czym mówi prorok, jeśli te słowa nie spełniają się automatycznie w moim życiu i dlatego praktycznie nie rozumiem co on mówi?

Prorok mówi o odnowieniu mnie przez Boga Jego miłością. Jak się to stanie, jeśli nie rozpoznaję tego, jak blisko jest mój Bóg. To dopiero wtedy, gdy Bóg odmieni moje życie miłością, przestanę się bać? To wtedy odczuję, co to znaczy zbawienie, jakie prorok Sofoniasz też zapowiada? To wtedy Boga usunie moich nieprzyjaciół, którzy lęk we mnie wywołują? Jak dotrzeć do takiej świadomości własnej, by spotkanie z Bogiem kochającym stało się doświadczeniem osobistym i przemieniającym?

W historii ludu wybranego, wielkie i dobre wydarzenia nie stawały się bez udziału Boga, ale też nie wydarzyły się bez współdziałania z łaską Boga ze strony ludzi. W każdym wielkim wydarzeniu potrzeba było wiary, że Bóg Jest, by tego doświadczyć mógł naród wybrany w kolejnej, wielkiej potrzebie. Święty Paweł do Filipian ten fakt mocno podkreśla tak: … w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem.

To bardzo praktyczne wskazanie, by w każdej sprawie postępować tak, jak Paweł Apostoł prosi, by czynić. Zapewnia on też o odmienionym życiu, jakie w ten sposób można zyskać, pełne pokoju. Bóg pomaga tym, którzy Go proszą, którzy pragną i wydaje się, że nie mają znikąd pomocy, tylko Boga. Bóg uwalnia od zła, uwalnia od nieprzyjaciela, bo to od niego zła się doświadcza. Bóg jakkolwiek potrzebuje współpracy – i Jan Chrzciciel w Ewangelii mówi o tym, by w pokorze wypełniać swoje obowiązki, a tak wypełniać je dobrze. To jest dobro w życiu człowieka. Przeżywać swoje życie w pokorze, bo związać się z dobrem, czymkolwiek miałoby ono być w codziennym życiu. Do tego potrzeba energii, a ta jest w miłości największa, najbardziej trwała.

Dobro, jest wartością duchową, które muszę zauważyć, że jest. Praktycznie jest. Nie jest śmieszne, naiwne. Trzeba dać mu miejsce w swoim myśleniu, zaprosić do swojego codziennego serca. Dobro, to wartość duchowa, która zaproszona narodzi się w człowieku, wypełni go. Dobro, to wartość duchowa, którą człowiek ma się udzielać. Nie trzeba dobra, czyjegokolwiek, także dobra swojego, bronić złem, czymkolwiek by ono nie było. Bo dobro ma wielki sens dla codziennego, szarego życia człowieka i ma wielki, praktyczny sens dla pragnienia człowieka, by to życie nie doznało kresu. Dobro jest wartością duchową. Dobro wprowadza człowieka w wymiar duchowy, jeśli nim się udziela, wypełnia jego życie w ciele duchem, ono jest duchowe. To jest najwyższe dobro, w którym jest Sam Bóg.

Bóg chce się takim dobrem udzielić się człowiekowi, w którym On Jest. Tym dobrem jest duch miłości, jaki łączy Boga Ojca i Jezusa, Syna Bożego. Ten duch jedności sprawił, że Jezus siedzi po prawicy Ojca teraz. W to wierzymy.  O tym wymiarze duchowym mówi Jan, ostatni i największy z proroków, łączący Stary i Nowy Testament: Duch Święty, Duch Boży jest największym dobrem duchowym, jakiego możemy doświadczyć i jest tą energią, jaka daje nowe życie, podtrzymuje je, jaka uwalnia od nieprzyjaciół. Jest tą energią, która kieruje do Boga całego człowieka. Potrzeba o to prosić, a On, który Jest Dobry, z wielką radością to uczyni.

 

Autor: Andrzej Roter

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *