On ma moc, jest Bogiem żywych i żywym Bogiem
Rozważania na Czwartą Niedzielę Wielkanocną
Czytania: Dz 4, 8-12; 1 J 3, 1-2; J 10, 11-18
Trzy czytania i jedna osoba – Jezus. Jego imię ma moc. Jedyne takie, w którym jest taka moc, bowiem to On powiedział o Sobie, o swoim życiu: Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać.
Nikt o sobie nigdy tak nie powiedział i nigdy już te słowa nie zostaną wypowiedziane przez nikogo, by miały takie znaczenie, jakie w nich były ukryte, gdy wypowiadał je Jezus. Mają moc. Boską moc.
Jezus mając moc do tego, by nie poddać się ukrzyżowaniu, poddał się kaźni. Już dał dowód na to, że może przejść niezauważony pośród tych, którzy chcieliby go ukamienować, zrzucić ze skarpy. Tu dał się wystawić na widok wszystkich, którzy byli w stanie znieść tak straszny widok.
Dla wszystkich, nawet dla uczniów zmartwychwstanie Jezusa było zaskakujące, bo jakąż trzeba byłoby mieć moc, by tego dokonać. Jezus miał taką moc, prawdziwie zmartwychwstał. W tym imieniu i po Jego wniebowstąpieniu kryła się nadal ta sama moc – w Jego imię uczniowie uzdrawiali nadal chorych, wyrzucali złe duchy. Wcześniej bali się o swoje życie, a Duch Święty obdarzył ich siłą do głoszenia tej samej Ewangelii, która Jezusa przybiła gwoźdźmi do drzewa. Wcześniej bali się przełożonych ludu i starszych – teraz przemawiali z tą samą mocą, z jaką Jezus przemawiał. Tak, jakby to On żył nadal w Swoich uczniach.
Czego my możemy oczekiwać od Jezusa dziś? Może i my oczekujemy Jego mocy, by ona posłużyła ku naszemu pożytkowi tu i teraz. Do czego mogłaby być użyta ta moc? Do radzenia sobie w swoim życiu z niepowodzeniami, z jego przeciwnościami, z ludźmi, którzy nie są nam życzliwi, są wrogo do nas nastawieni, do ochrony tego co mamy, do obrony nas i naszych bliskich.
Jezus miał moc – droga do tej mocy jest opisana w niedzielnej Ewangelii. Trudna to droga dla wielu, trudna może dla wszystkich z nas. To na tej drodze Jezus stał się pełen mocy, to jest pełen łaski u Boga i u ludzi. Napełniał się tą łaską już od młodzieńczych lat. Zaprasza nas do wejścia na tę samą drogę, ta bowiem wiedzie do mocy, która może nas przywrócić do życia po śmierci w ciele. Do tego służy Jego moc.
Każdy z ludzi sam buduje swoje życie, swoją teraźniejszość i przyszłość. Buduje swoje życie rodzinne, buduje dom. Do każdego budowania potrzeba jest siły, potrzeba jest mocy. Potrzeba jest też budulca solidnego, dobrego początku. W tym kontekście pierwsze czytanie to jak wołanie kogoś, bardzo zatroskanego o los innej, bliskiej mu osoby:
On jest kamieniem odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, przez które moglibyśmy być zbawieni.
To wołanie ucznia Jezusa, które można odbierać bardzo osobiście i dziś. Brzmi ono przez wieki i nadal będzie brzmiało. Poprzedzało je wołanie Mojżesza, który zwołał lud Izraela i rzekł do niego: Słuchaj, Izraelu, praw i przykazań, które ja dziś mówię do twych uszu, ucz się ich i dbaj o to, aby je wypełniać. (Pwt 5, 1)
Tu mocno wybrzmiewają słowa wypowiedziane przez Samego Jezusa w Jego przypowieści o siewcy (Mk 4, 9): Kto ma uszy do słuchania niechaj słucha!
Andrzej Roter
Najnowsze komentarze