Ekonomia… głupcze? Nie, mądrość…głupcze!

XXVIII Niedziela zwykła

Czytania: Mdr 7, 7-11; Hbr 4, 12-13; Mk 10, 17-30

 

Mądrość i słowo Boże stają się tym samym w Jezusie

Każde z niedzielnych czytań wskazuje na inny rodzaj dobra, które uznać należałoby za najcenniejsze. W pierwszym czytaniu jest nim mądrość, w drugim słowo Boże. Ewangelia uświadamia nam, że najcenniejszym dobrem jest osoba Jezusa jako wzór do naśladowania.

Pierwsze, starotestamentowe czytanie ukazuje najskuteczniejszą drogę do zyskania powodzenia w życiu. Tą drogą jest mądrość. Pozwala ona właściwie osądzić to, co nas otacza. Nie jest nią pozyskiwanie bogactwa dla niego samego, a nawet jego posiadanie nie jest samoistnym potwierdzeniem mądrości. Mądrości nie można posiąść. Nikt nie rodzi się pełnym mądrości. Pierwsze czytanie nie pozostawia czytających bez pomocy w zrozumieniu, jak mądrość pozyskać. Jest ona darem Bożym, który nie jest danym na zawsze. O dar mądrości potrzeba jest skutecznie prosić na modlitwie. Każda chwila życia w ciele jest jej próbą. Mądrość chciałaby się człowiekowi udzielać.

Drugie czytanie mówi o słowie Bożym, które należy zinterpretować jako synonim mądrości. Tak jak mądrość jak i słowo Boże pozwala na ocenę we właściwej perspektywie wszystkiego co nas otacza, co nas dotyka, co czynimy, czego pragnęliśmy i czego doświadczamy. Na takie podejście, obiektywne, niezależne, nie podlegające wpływom, stać jest człowieka napełnionego mądrością.

W scenie ewangelicznej spotkania z bogatym młodzieńcem, widzimy, że Jezus postępuje tak, jak Sam do tego zachęca innych, jak ich tego uczy, do czego nawołuje. On postępuje tak, jak postąpić winien człowiek, który skutecznie wymodlił sobie pełnię mądrości. Jezus zaprosił, by młodzieniec porzucił swój majątek, by troski o dobytek nie odrywały go od głosu Bożego, który brzmi w każdym człowieku. Słyszący ten głos słuchają Słowa Bożego, rozpoznają jego sens i treść wezwania. Takim jest Jezus. Jego doświadczenie, On Sam, to jest dobro najcenniejsze. Jezus przeżył życie w ciele zgodnie ze słowem Bożym. Nie jest łatwym żyć z taką uważnością, tak wsłuchanym w Słowo Boże w życiu codziennym, by nie pominąć żadnego z jego znaczeń. Naśladowanie Jezusa może w tym znakomicie pomóc. Już uczyliśmy się, czyniąc to przez lata, pytać siebie postępując na drodze dojrzałości, co uczyniłby nasz naturalny ojciec czy matka, nasz nauczyciel, nasz ukochany. Tego podobieństwa można użyć w naśladowaniu Jezusa.

 

Zrozumieć i przyjąć na nowo czym jest powodzenie

W rozumieniu starotestamentowej drogi do powodzenia, wskazanej przez pierwsze czytanie niedzielne, mądrość życia Jezusa nie zapewniła Mu powodzenia, nie przyniosła bogactwa. Czy nas to również czeka? Czy tego winniśmy się obawiać jako osoby odpowiedzialne za swoje rodziny, za naszych bliskich, za nasze otoczenie, za osoby, które potrzebują naszej pomocy i zatem potrzebują, by zapewnić im udział w owocach naszej pracy? Jakiej mądrości potrzebujemy, by być nadal odpowiedzialnymi za naszych najbliższych, by spełnić się jako człowiek, by zapewnić warunki do naszego rozwoju i tych za jakich jesteśmy odpowiedzialni?

Jakiej mądrości potrzebujemy, by umożliwić osiągnięcie sobie i innym powodzenie w życiu? Nie tej starotestamentowej mądrości, mającej prowadzić do powodzenia i bogactwa jako jego przejawu, jeśli wybieramy Jezusa za wzór do naśladowania. Jezus otworzył nowy jej rozdział i nowy rozdział powodzenia w życiu. Tym nowym rozdziałem mądrości i mądrego życia, a w efekcie nowym rodzajem pomyślności, stojącym za człowiekiem postępującym mądrze, jest życie wieczne. To jest perspektywa duchowa, w której jedynie istnieje prawdziwie życie, życie wieczne, a zatem nasz Bóg. Stary testament mówił o właściwej kolejności osiągania dóbr: mądrość powodzenie. Powodzenie nowotestamentowe, choć nie zmienia się nic w kolejności pozyskiwania prawdziwego powodzenia, jakim jest jedność z Bogiem, ale ma zatem inny pryzmat oceny teraźniejszości: siebie, innych, sytuacji, zdarzeń. Powodzeniem i bogactwem najwyższym jest bowiem dla człowieka życie, które nie ma końca. To bogactwo winno być przedmiotem naszego pożądania. Tego może pożądać jednak nasz duch, bo ciało jest słabe, przyzwyczajenia życia w ciele są mocne. Nie jest zatem przejawem mądrości wybór, jakiego ostatecznie dokonał bogaty młodzieniec, który nie potrafił zrezygnować z życia, które jawiło się ludziom Starego Testamentu jako błogosławione przez Boga. Nie potrafił bogaty młodzieniec zrezygnować z życia, które zapewne nie tylko on, ale wielu innych, uznawało zapewne za życie, w jakim Bóg jest obecny ze swoją łaską i w jakim Bóg potwierdza człowiekowi bogactwem swoją obecność. Jezus przestrzega przed niebezpieczeństwami, jakie niesie ze sobą bogactwo. Ono jest pokusą, które może odrywać od mądrego przeżywania życia, może zamykać oczy na życie, jakie istnieje poza życiem w ciele i jakie nie kończy się wraz z tym w ciele.

Jezus przyniósł nową nowinę o bogactwie, a jest nim życie wieczne. To ono jest najcenniejszym dobrem. Do tego potrzeba jest nam dziś mądrości, by uznać życie wieczne za swoje osobiste dobro i osobisty cel. Takiej mądrości potrzeba człowiekowi. Potrzeba każdemu człowiekowi tej mądrości, jaką niesie ze sobą słowo Boże, nie innej. Potrzeba jest zastosować w swoim życiu słowo Boże i to jest mądrość. A to, co my ze swej strony możemy dać w zamian za mądrość, to swoją dobrą wolę i wiarę. Te są znakiem, jakiemu wielu będzie się sprzeciwiać.

 

Zaproszenie do dawania świadectwa

Życie współcześnie daje tak wiele podniet, zachęt, różnorakich motywacji do innego życia, do życia ze sztandarem mądrości i wiary, której celem i potwierdzeniem miałoby być powodzenie i bogactwo. Życie wieczne jako dobro współcześnie staje się mało atrakcyjne nie tylko dla ludzi młodych. Ten rodzaj powodzenia, jakim nazwalibyśmy bogactwo osiągane w trakcie życia w ciele, stał się tak bardzo atrakcyjny, że niewiele jest jasnych, widomych przykładów mądrego życia w perspektywie słowa Bożego. To dlatego dzisiejszą Ewangelię rozpoznawać powinniśmy jako głośnie wołanie Boga do nas, wierzących w Niego, o nowy sposób ewangelizowania: potrzeba jest zaświadczyć swoim życiem, że to wieczne, nie to w ciele, jest najwyższą wartością i najcenniejszym dobrem. Że jest tym, co warte jest poświęceń, rezygnacji, pokory, a może nawet do granic upokorzenia, zawstydzenia.

Na koniec rozważania wokół niedzielnych tekstów biblijnych, spróbujmy z całą możliwą pokorą ocenić siebie samych, nie innych, jak wielu z nas udało się skutecznie wyprosić dla siebie mądrość w perspektywie Słowa Bożego. Prośmy o gotowość na udzielanie się dobrem osobiście, gotowość na udzielanie się tym, co sami uważaliśmy dotąd za oznaki powodzenia. Prośmy o gotowość obdarowywania innych tym, co uznajemy za nasz wyłącznie dobrobek, za należący wyłącznie do nas efekt naszego wysiłku, przezorności i konsekwencji w realizowaniu racjonalnych celów w swoim życiu w ciele.

Zacznijmy od poświecenia czasu na modlitwę, na medytację, która łączy nas ze Stwórcą, by z Nim przebywać tak często, jak to tylko możliwe. Jemu możemy ofiarować niewiele więcej jak naszą wiarę, naszą wolę i czas naszego życia. Bo to nasze życie jest tym najcenniejszym dobrem, które mamy pomnażać, aż do życia wiecznego.

 

Autor: Andrzej Roter

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *