Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na XXXIII niedzielę zwykłą
1. W I czytaniu Malachiasz – „posłaniec Pański” zwraca się do wspólnoty wiernych w Jerozolimie, która wątpi w miłość i sprawiedliwość Boga. Patrząc na aroganckich i złych, którym wydaje się, że odnoszą sukcesy i są szczęśliwi, wierni mówią sobie: „Nie ma sensu służyć Bogu, bo z tego nic nie mamy” (Wers 14). Poprzez proroka Bóg mówi swoim wiernym, że wszystko jest zapisane w księdze życia, że są oni szczególną własnością Boga i że rzeczywiście istnieje fundamentalna różnica między sprawiedliwymi a niesprawiedliwymi. W dniu, który za sprawą Pana nadejdzie, ta różnica zostanie ujawniona (por. w. 16-18).
2. W Ewangelii, kiedy uczniowie z dumą patrzą na świątynię w Jerozolimie, która wtedy była uważana za jeden 7 cudów świata, Jezus zapowiada im nadejście dni, które przyniosą tragedie, wojny, niesprawiedliwości a nade wszystko zburzenie świątyni. Słuchacze Jezusa zrozumieli, że niebawem nastąpi zapowiadany przez proroków „dzień Pański”, czyli rzeczywisty „koniec historii”. Dlatego też chcieli się dowiedzieć, jakim sposobem można, jeśli nie uniknąć Bożego sądu, to przynajmniej zasłużyć na miłosierdzie Boga. Jezus swoją wypowiedzią koryguje obrazy końca świata, jakie mają Jego słuchacze. Mamy raczej nie oczekiwać końca świata i końca historii, lecz inaugurację nowej epoki, którą Bóg swe swoimi wybranymi właśnie rozpocznie. Pan Jezus nie mówi nam o końcu świata, ale o jego celu. Celem świata jest zbawienie. Celem każdej i każdego z nas jest zbawienie, wspólnota z Bogiem.
3. Co zatem my mamy czynić, kiedy wiele z naszych dotychczasowych pewników w ostatnim okresie zostało zburzonych? Pan Jezus w ewangelii powie, że naszym zadaniem, jako Jego uczniów jest dawać świadectwo. Mamy świadczyć, gdy spotkają nas prześladowania, zdrady, nienawiść, czy cierpienie. Utrata osób, rzeczy jest bolesna, ale naszym największym dramatem byłaby utrata więzi z Bogiem, utrata zbawienia.
Św. Paweł w drugim czytaniu mówi o innego rodzaju świadectwie: mamy pracować w pokoju serca, jeść chleb, na który uczciwie własnymi rękami zapracowaliśmy. Pracować tak jak on na wszystkich płaszczyznach, „we dnie i w nocy”, by nie jeść „za darmo chleba”. Od nas wymaga się zatem zaangażowania w Kościele i w świecie; wówczas, patrząc z punktu widzenia Opatrzności Bożej, „włos z głowy mu nie zginie” (Łk 21,18).
4. Wydaje się, że dziś niczego innego nie oczekuje od nas Pan Jezus. Wielu będzie powołując się na mnie lub na inne autorytety straszyć was katastroficznymi wizjami końca świata. Nie tego się bójcie! Bójcie się raczej tego, czy na sądzie Bożym zostaniecie zaliczeni do sprawiedliwych. Pytaj siebie samego, czy dawałeś dobre świadectwo swej wiary, czy w obliczu prześladowań, cierpienia, niesprawiedliwego szkalowania okazałeś się wierny Jezusowi, czy uczciwie pracowałeś na swe utrzymanie, czy w czasach niepokoju zachowałeś pokój serca?
Na koniec żydowskie opowiadanie, które jest bardzo w duchu Jezusa. „Rabin Shalom Mordechaj siedział w swoim domu medytując, gdy nagle wybuchł pogrom: rozpędzony tłum podpalił także synagogę. Rabbi Shalom, jak mówi historia, pozostał spokojny w domu i dalej medytował. Zapytany o swoje nietypowe zachowanie, mądry i dostojny człowiek powiedział: „Bo jeśli jest sprawiedliwość Boża, to przestępcy znajdą swoją karę i synagoga powstanie na nowo. Ale jeśli nie ma sprawiedliwości Bożej, to po co nam synagoga?”
Najnowsze komentarze