Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na Niedzielę Miłosierdzia Bożego

Liturgia Słowa Bożego pokazała nam drogę, jaką przeszli uczniowie Jezusa, od Jego śmierci, która była dla nich wielkim kryzysem wiary, do wiary w Jego zmartwychwstanie. Jakiego typu kryzys spowodowała u uczniów śmierć Jezusa? Oni byli przekonani, że Jezus jest obiecanym Mesjaszem. On miał odbudować Izrael, wyzwolić Go od jakiejkolwiek niewoli. Śmierć Jego pogrzebała wszystkie te nadzieje. Wszystko wskazywało na to, że On nie jest obiecanym Mesjaszem. Świadectwa kobiet, że On żyje, spotkały się z niedowierzaniem, ze sceptycyzmem. Pusty grób, leżące w nim tylko same płótna, towarzyszące zmarłemu, zmuszały do zastanowienia się. Może mieliśmy zbyt ludzkie, zbyt polityczne wyobrażenia kim będzie Mesjasz. Może Mesjasz, dzierżący władzę, mający siłę, używający jej do pokonania swych przeciwników, był tylko wymysłem ludzkim. Może Mesjasz miał być kimś innym? Z pomocą przyszła refleksja nad słowami i zachowaniami samego Jezusa. Potem zaczęto patrzeć na Jezusa w świetle Bożego Słowa, nauczania proroków, szczególnie 4 pieśni o Słudze Jahwe, różnych psalmów. Powoli zaczęła pojawiać się myśl, że mesjańskość Jezusa polegała na służeniu sobie, na budowaniu relacji miłości, na nowej komunikacji między sobą, na obalaniu murów podziału i wrogości, na nowej relacji z Bogiem – pełnej miłości i zaufania, na nowym Przymierzu. Ponadto judaizm wierzył w zmartwychwstanie. Ono miało spotkać umarłych w czasach mesjańskich. Kiedy Jezus zmartwychwstał, to Jego zmartwychwstanie stało się to koronnym dowodem Jego mesjańskości. Czasy mesjańskie już się zatem rozpoczęły.

Innego typu problemy z Jezusem mieli dawni poganie ukształtowani na filozofii helleńskiej. W niej liczyła się tylko nieśmiertelna dusza. Ciało było dla duszy więzieniem, ograniczało ją, zniewalało. Najbardziej znany filozof Platon, był zdania, że moment śmierci jest najbardziej radosnym dniem dla duszy. Wreszcie dusza uwolniła się od ciała. Jest wolna. Człowiek jest czasowym tylko połączeniem duszy i ciała. Śmierć definitywnie je rozdziela. Dla tego typu mentalności głoszenie dobrej nowiny o Jezusie napotykało zasadnicze przeszkody. Istotą wyjątkowości i wielkości człowieka nie jest tylko jego rozumność, jego nieśmiertelna dusza. Hebrajczyk widział człowieka jako nierozłączną jedność duszy, ciała i ducha Jahwe. Bóg kocha całego człowieka i On zbawia też całego człowieka. Zmartwychwstały Jezus ma owszem ślady cierpienia, ma rany, znaki miłości do nas, ale ma ciało przemienione, przebóstwione. Ono jest realne. Dlatego w spotkaniach ze zmartwychwstałym Jezusem mamy taki wielki nacisk na realność Jezusowego ciała. To nie duch, nie zjawa, z którą się spotykamy. On ma realne, konkretne ciało, choć przebóstwione. Jego zmartwychwstanie daje nadzieję na nasze zmartwychwstanie. My także zostaniemy, z ciałem i duszą, zbawieni, przemienieni.

Zakończenie Oktawy Zmartwychwstania Pana Jezusa obchodzimy, jako Święto Miłosierdzia Bożego. To oznacza, że Zmartwychwstanie i Miłosierdzie Boże wzajemnie do siebie przynależą. Śmierć i zmartwychwstanie Jezusa objawiają miłość i miłosierdzie Boga do nas. Tak samo miłosierdzie Boga, bez śmierci i zmartwychwstania Jezusa, byłoby pozbawione wiarygodności. Początkowo wydanie się Jezusa swoim prześladowcom, Jego całkowita zgoda na tak haniebną śmierć budziły u uczniów przerażenie, lęk, wywołały kryzys ich wiary, podważyły zaufania do Boga, spowodowały rozproszenie, a nawet ucieczkę z Jerozolimy. Dopiero objawiający się zmartwychwstały Pan zmienił w nich perspektywę w patrzeniu na wydarzenia związane z Jego życiem, w szczególności zaś na Jego śmierć na krzyżu. Ona owszem była końcem życia Jezusa, tak jak każda ludzka śmierć. Ale w świetle zmartwychwstania jawi się ona, jako pokonana. Teraz Jezus pojawia się uczniom jako nowe dzieło stworzone przez Boga. Jezus jest pierwszym nowym człowiekiem. On objawia zarówno Boga, w Jego miłości i miłosierdziu do nas, jak i nas w relacji miłości i wdzięczności do Boga. Po zmartwychwstaniu Jezusa każdy z nas umrze, ale dzięki wierze, śmierć będzie już bramą prowadzącą nas do pełni wspólnoty życia i miłości z miłującym nas Bogiem.

Przesłanie dla nas. Także dziś na naszych oczach, między innymi za sprawą papieża Franciszka, Kościół pozbywa się imperialnych cech, odziedziczonych po Imperium Rzymskim. Dziś bardziej patrzymy na Jezusa, jako pokornego Mesjasza, Który przyszedł objawić Boga jako kochającego nas Ojca i Matkę. On przyszedł nam służyć, okazywać miłosierdzie Ojca. On rozpoczął panowanie miłości, dobrych relacji, wzajemnej służby. Ponadto zmartwychwstanie Jezusa oznacza nowe spojrzenie na życie, nowe spojrzenie na ciało. Nasze egzystencja jest cielesno-duchowa, którą od momentu chrztu, Bóg przemienia, przebóstwia, czyni uczestnikami nieba. Dziękujmy Mu za to. Tym jest nasza Eucharystia. Doświadczywszy Bożego miłosierdzia, bądźmy też miłosierni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *