Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na Niedzielę Świętej Rodziny
1. Ponad sto lat temu pojawiła się idea, by w okresie Bożego Narodzenia, które jest świętem bardzo rodzinnym, podziękować Bogu za dar świętej rodziny. Z jednej strony mamy popatrzeć na szeroki kontekst, w jakim żyją współczesne rodziny a z drugiej strony mamy popatrzeć na dwie rodziny, które są w Biblii wzorem zaufania pokładanego w Bogu. Tymi rodzinami są Sara i Abraham oraz Maria i Józef.
W jakim kontekście żyją dziś współczesne rodziny? Wymienię kilka trendów. Najpierw lęk przed założeniem rodziny. Wiele młodych osób nie ma dobrych wzorców małżeństwa. Inni boją się trudów i zobowiązań. Około 40% młodych dziewcząt i kobiet nie planuje rodzicielstwa. Około 25% związków nie może mieć z różnych powodów dziecka. Kolejna grupa nie ma perspektyw na otrzymanie kredytu, koniecznego by mieć własne lokum. Ci co są już w małżeństwie są świadomi, że rodzina jest dla dziecka najważniejszą szkołą życia, ale w pogoni za codziennymi sprawami często zapominają, że najważniejsza jest więź uczuciowo – relacyjna i ją należy nieustannie pielęgnować i pogłębiać. Ponadto wiele matek i ojców nie radzi sobie z problemami wychowawczymi. Są albo bezradni wobec wartości wpajanych przez TV, media, szkołę, współczesne trendy cywilizacyjne albo beztrosko wpuszczają swe dzieci w ich główny nurt.
2. W takim kontekście Kościół zachęca nas do medytowania dwóch rodzin. Jedna to Sara i Abraham. Bliscy są dziś bardzo wielu małżeństwom, które nie mogą doczekać się daru naturalnego rodzicielstwa. Kiedy już nie było żadnych szans na potomstwo Bóg daje im obietnicę ojcostwa i macierzyństwa. Sara, gdy usłyszała tę nowinę to najpierw zaczęła się śmiać. Być może wydawało się Jej, że jest to absurdalne i niemożliwe. Była to reakcja niewiary, przeniesienia swego doświadczenia na Boga. Inaczej zareagował Abraham. Dał wiarę Bogu, zaufał Mu, ma pewność, że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwej. Nawet bezpłodność i starość nie są dla Niego przeszkodą. Izaak jest dla nich czystym darem Boga. Urodzi się nie tylko dla nich, ale będzie początkiem linii, która przyniesie rodzajowi ludzkiemu błogosławieństwo Boże. Abraham i Sarą opuścili swoich bliskich, powierzyli się Bogu i wyruszyli w nieznane. Na tym przykładzie widać, dlaczego w małżeństwie jeden dla drugiego ma być pomocą, wsparciem, przeciwwagą, uzupełnieniem.
3. Druga rodzina to Miriam i Józef. Kiedy byli jeszcze w narzeczeństwie w ich życie wkroczył Bóg. Owszem będą rodzicami, ale w sposób niestandardowy. Jezus będzie darem Boga, danym im w specyficzny sposób. Józef ma przyjąć nie swoje dziecko jako swoje i przygotować je do służenia Bogu, Izraelowi, całej ludzkości. To jest chyba najtrudniejsze zadanie dla każdego rodzica. Dać z siebie wszystko i wzrastać w świadomości, w wolności, że tak naprawdę dziecko nie jest moje, nasze, ale ono pójdzie swoją drogą lub drogą wskazaną przez Boga. Owszem wszystko co mu damy i czego go nauczymy będzie ważne, ale ono to wszystko wykorzysta w sposób, na który nie będziemy mieli dużego wpływu. Mamy być wierni rozeznaniu naszego sumienia, naszemu rozeznaniu woli Bożej, ale ono ma być wierne też własnemu sumieniu, wierne swojemu rozeznaniu woli Bożej dla siebie. Miriam i Józefowi, dzięki obecności w ich sercach Ducha Świętego to się udało. Pozwolili swemu dziecku Jezusowi by ono było wierne rozeznaniu woli Bożej. Można do Nich odnieść tekst z II czytania opisujący drogę Abrahama. Godząc się przyjąć Jezusa, jako dar i owoc Ducha Świętego, wyruszyli w drogę, nie wiedząc, dokąd ich ona zaprowadzi. Podobnie jak Abraham zaufali Bogu i wyruszyli.
4. Czego możemy nauczyć się od tych dwóch rodzin? Czy ich relacja z Bogiem, ich świadectwo powierzenia się Bogu jest dziś aktualne i możliwe? Dziś tak niesłychanie cenimy sobie wolność, że zrobiliśmy z niej bożka. Nikt mi nie będzie mówił ani dyktował, jak mam żyć, co mam zrobić ze swoim ciałem, jakie mam mieć poglądy na najbardziej fundamentalne sprawy jak rozumienie małżeństwa, seksualności, urodzenia lub nieurodzenia dziecka, jak mam je wychować. Ba, nawet, w małżeństwie nie muszę szukać konsensusu z moją żoną, mężem, partnerką, partnerem. To jest wyłącznie moja autonomiczna sprawa. To jest społeczno-kulturowa otoczka, w której funkcjonujemy. I w takim kontekście Bóg objawia się nam i składa swą obietnicę. Jeśli mnie zaufacie i wyruszycie ze mną w drogę, spełnię waszą tęsknotę za dzieckiem, za mieszkaniem, za szczęściem. Jeśli nasza relacja z Bogiem będzie relacją przyjaźni, miłości, zaufania to mamy szansę, byśmy mogli się wyrwać ze współczesnej mentalności. Tylko głęboka relacja przyjaźni z Bogiem, tylko środowisko ludzi bliskich nam wartościami może sprawić, że pójdziemy własną drogą, drogą rozpoznaną i rozeznaną razem z Bogiem. Prośmy te dwa święte małżeństwa, aby nam uprosiły dar zaufania Bogu. Amen.
Bardzo dziękuję za te wyjątkowo trafne refleksje. Zawodowo współpracując z rodzicami, nauczając i wychowując młodzież, doświadczam tych wszystkich niepokojów, o których Ojciec wspomina. Żyjąc w pokoleniu kryzysu depresyjnego, żeby nie powiedzieć duchowej acedii, musimy wykazać się wyjątkową determinacją i odwagą w przekazywaniu tych wartości, które są ponadczasowe i uniwersalne, które pomagają, zwłaszcza ludziom młodym, ale także nam w pełni dojrzałym, określić się wobec nihilizmu czasów współczesnych. Miłość, przyjaźń, wiara i ufność to te właściwe fundamenty naszego codziennego budowania siebie oraz swoich relacji z Bogiem i drugim człowiekiem…….
Jeszcze raz bardzo dziękuję za ich przypomnienie i skłonienie do namysłu nad własnym postępowaniem……pozdrawiam noworocznie.