Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na VIII niedzielę zwykłą
1. Dzisiejszy fragment Ewangelii św. Łukasza, kończy tzw. mowę Jezusa na równinie. Porównywalna jest ona z Mateuszowym kazaniem na górze. Jezus, zwracając się do wielkiej rzeszy słuchaczy, zwraca im najpierw uwagę na ufność, jaką mają pokładać w Bogu. Ten, kto w ten sposób zakorzeniony jest w Bogu, przetrwa wszelkie trudne chwile, jakie będą go spotykać w życiu. Tydzień temu Jezus mówił o trzech stopniach miłości. Pierwszy, do którego zdolni są nawet grzesznicy, polega na dawaniu dobra i oczekiwaniu wzajemności, drugi ma więcej komponentu bezinteresowności, daję dobro, przyjaźń, nawet, jeśli aktualnie tyle samo nie otrzymuję, trzeci stopień, nazwany przez Jezusa, typowym dla „synów Najwyższego”, daję dobro, miłość nawet wrogom i nieprzyjaciołom. Wezwani jesteśmy do dojrzałości, do przemiany, polegającej na przechodzeniu od pierwszego typu do trzeciego. Do takiej miłości uzdalnia Bóg tych, którzy przyjmą Jego Syna Jezusa Mesjasza.
2. Dziś słyszymy końcowe wnioski, jakie daje Jezus swoim uczniom. Najpierw pojawia się opozycja niewidomy-widzący. W Starym Testamencie terminem widzący, określani byli we wczesnym okresie prorocy, osoby, które patrzyły na rzeczywistość oczyma Boga. Tym ma być uczeń Jezusa. Osobą, która słyszy i widzi na podobieństwo samego Jezusa Mesjasza. Tylko wtedy będzie mógł być przewodnikiem w drodze do wspólnoty z Bogiem w Jego Królestwie. Po drugie, uczeń Jezusa, w nawiązaniu do poprzedniej niedzieli, ma „nie sądzić … nie potępiać”. Zanim staniemy się sędziami wobec naszego brata, koniecznie trzeba spojrzeć głęboko w swoje serce, by znaleźć zakorzenione w nim zło, egoizm. Aby być w stanie wyjmować drzazgi z oka brata – a upomnienie braterskie jest obowiązkiem („Jeśli brat twój zawini, upomnij go”, 17,3) – trzeba właściwego spojrzenia na siebie samego. Tylko spojrzenie na siebie w prawdzie, czyli oczyma Boga, oraz cnota pokory uzdalniają nas do tego, by bratu pomagać w jego nawracaniu się na właściwą drogę. Przede wszystkim i nade wszystko musi towarzyszyć nam przekonanie o własnej słabości, o złu, jakiemu my sami podlegamy. Pokazywanie bratu jego grzechów, nie może być drogą dla naszego osobistego dowartościowywania się, wywyższania się. Po trzecie Jezus ponownie odwołuje się do serca złego, przewrotnego i nieczystego, z którego wypływają zło i niesprawiedliwość. Tu dodatkowo Jezus demaskuje fałszywych nauczycieli i braci, których rozpoznaje się nie po liściach, czyli nie po wyglądzie zewnętrznym, ale po owocach, czyli po ich wspaniałomyślności i miłości. Jeśli mają dobro i miłość w sercu, to ich czyny, ich postępowanie, ich mowa (komunikacja z bliźnimi wg mędrca Syracha w I czytaniu) będzie o tym świadczyć. Jeśli jest inaczej, ich „obłuda” po jakimś czasie się ujawni. Pojęcie to pochodzi ze świata greckiego i oznacza osobę odgrywającą rolę, która nie pasuje do jego stanu: ubiera się i mówi jak król, podczas gdy jest plebejuszem, ukazuje się jako święty, kiedy w rzeczywistości jest przestępcą. Jezus mówił kiedyś o ludziach „którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami” (Mt 7,15).
3. Przesłanie dla nas. Należy także dzisiejszej niedzieli podkreślić, że w pierwszej kolejności Jezusowe kazanie na równinie nie jest wystąpieniem moralisty i nie należy go odbierać jako wezwania do naszego starania się, by być lepszą czy lepszym. Jezusowi bardziej chodzi, byśmy otworzyli swe serca na Bożą miłość, na nowość Ducha Świętego, Który, gdy Go przyjmiemy, uzdolni nas do moralnego działania. Pójście za Nim i bycie w Jego szkole ma nas upodobnić do Niego, ma jak słyszeliśmy w II czytaniu, pozwolić nam „odnieść zwycięstwo” nad tym, co tylko ziemskie i śmiertelne. W sakramentach, Jezus przemienia nasze serca, uzdalnia nas do przynoszenia dobrych owoców, do dobrej komunikacji z bliźnimi, do pełnienia posługi prorockiej, do patrzenia na całą rzeczywistość oczyma Boga.
Ponadto, w połowie tygodnia rozpoczynamy okres Wielkiego Postu, który jest wezwaniem do przemiany, w duchu postaw Jezusowych. Mogę zapytać siebie samą, siebie samego, czy taki już jestem w mojej mowie, komunikacji z bliźnimi, czy przynoszę owoce, o których mówi Jezus w dzisiejszej Ewangelii? Czy pełnię posługę widzącego, czyli czy moje spojrzenie na rzeczywistość jest podobne do Jezusowego? Taki rachunek sumienia, ma mnie skłonić do przyjścia do Jezusa, by on mnie w tym okresie do takich postaw przemieniał.
Najnowsze komentarze