Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na XI niedzielę zwykłą

1. Liturgia słowa dzisiejszej niedzieli opisuje narodziny dwóch wielkich wspólnot religijnych. Wyjście z Egiptu zapoczątkowało proces tworzenia się nowego narodu, który do tej pory był luźną mieszaniną 12 plemion, pochodzących od 12 synów Jakuba. Teraz u stóp Synaju dawni niewolnicy stają się „królestwem kapłanów i ludem świętym”. Druga wspól­nota jest urzeczywistnieniem obietnicy mówiącej, że w czasach mesjańskich Bóg stworzy sobie nowy Izrael. Nowymi patriarchami, od których weźmie początek nowy Lud będzie Dwunastu Apostołów, święta reszta Izraela. Oni rozpoznając w Jezusie obiecanego Mesjasza są początkiem eschatologicznej, mesjańskiej wspólnoty, która będzie obejmować wszystkich ludzi – Żydów i wszystkie ludy pogańskie.

2. Zdajmy pytanie. Po co Bogu potrzebny jest Lud, który On nazywa swoim ludem, świętym ludem? Dlaczego Bóg potrzebuje konkretnego ludu, który wybiera sobie spośród innych? Bóg wybiera sobie lud zwany Izraelem, ale Jemu nie chodzi tylko o ten konkretny Lud, ale o cały świat. Bóg chce zbawić, uszczęśliwić cały świat, wszystkich ludzi, ale zaczyna od małego początku – jednej osoby – Abrahama, potem jednego narodu Izraela, a w czasach mesjańskich Kościoła. A zatem dlaczego Izrael a w czasach mesjańskich Nowy Izrael – Kościół? Posłużę się fragmentami znakomitej książki G. Lohfinka – Czy Bóg potrzebuje Kościoła? „Przy próbie odpowiedzi na to pyta­nie pomocne okazać się mogą dwa pojęcia: pojęcie „konstelacji” oraz pojęcie Bożego „wyboru” bądź „wybrania”. Obydwa poję­cia nie znajdują się jednak na tej samej płaszczyźnie. „Wybra­nie” wyraża interesującą nas kwestię z perspektywy Bożej, z ko­lei „konstelacja” mówi o tym z perspektywy świata, z perspekty­wy naturalnych uwarunkowań. „Konstelacja” jest spotkaniem trzech parametrów: właściwego miejsca, właściwego czasu oraz właściwych osób. „Wybranie” oznacza, że sam Bóg dokonuje wyboru, w którym miejscu w świecie chce rozpocząć swe dzieło i w którym miejscu chce je kontynuować” (s. 59).

„Musi zatem istnieć takie miejsce i to na sposób wi­dzialny, przejrzysty, sprawdzalny, w którym zbawienie świata bierze swój początek, tzn. w którym świat staje się tym, czym powinien być w Bożym zamierzeniu. Z tego miejsca owo novum może się potem rozprzestrzeniać. Jednakże nie na drodze perswazji, indoktrynacji, przemocy. Człowiek musi otrzymać moż­liwość, by przyjść i zobaczyć. Musi otrzymać możliwość, by uj­rzeć i zbadać ową nowość. Jeśli będzie chciał, to może zaanga­żować się w dzieje zbawienia, których sprawcą jest Bóg. Tylko w ten sposób zachowana zostaje jego wolność. To nie przymus powinien skłaniać go do nowego, nie powinien to być także na­cisk moralny, lecz wyłącznie fascynacja zmienionym światem.

Jasne zatem jest, że ta zmiana świata musi rozpocząć się w człowieku, ale nie w ten sposób, że heroicznym wysiłkiem będzie on próbował sam uczynić siebie miejscem nowego, zmie­nionego świata, lecz że będzie słuchał Boga, otworzy się na Nie­go i pozwoli Mu działać” (s. 52-53).

3. Zamysł Boga by zbawić cały świat jest wciąż aktualny. Dziś jednak może się wydawać czymś dziwnym a nawet czasem skandalicznym, że do tego celu Bóg potrzebuje konkretnego Ludu. Izrael dziś skoncentrowany jest na sobie i nie ma chęci zbawiania świata. A Kościół? Czy my też nie koncentrujemy się za bardzo na sobie, na swoim indywidualnym zbawieniu, na przezwyciężeniu kryzysu? A może właśnie kryzys jest wielką szansą, kołem ratunkowym jaki daje nam Bóg? Cytowany ks. Lohfink zauważył, że „To nie przymus powinien skłaniać ludzi do wejścia do nowego ludu, nie powinien to być także na­cisk moralny, lecz wyłącznie fascynacja zmienionym światem”. Zapytajmy siebie czy wspólnoty, w których się gromadzimy innych fascynują, przyciągają, stwarzają szansę na ocalenie, ratunek, szczęście czy raczej odpychają, zniechęcają, nie dają odpowiedzi na stawiane pytania, nie są ratunkiem i drogą ku szczęściu?

Dziś mnie Bóg zaprasza do swej wspólnoty. Z nas tu obecnych chce uczynić sobie swój Lud. On mnie chce obdarzyć swoją mocą i chce mnie posłać by przez mnie mógł ktoś inny otrzymać wolność, sens życia, wspólnotę ludzi wzajemnie sobie pomagających i się wspierających w drodze do życia wiecznego. Czego pozwolę się Bogu zaprosić, czy pozwolę Bogu we mnie i prze mnie działać?

Na koniec jeszcze cytat: „Bóg może uczynić wszystko, co chce, lecz oznacza o wiele bar­dziej konkretną ufność, że Bóg pomimo wszelkiej ludzkiej odmo­wy i całych dziejów zguby, które z tego wynikają osiągnie na koń­cu swój cel, czyli ukształtuje lud, który w zaufaniu zmierzać bę­dzie do Boga i który dzięki temu zaufaniu przemieni cały świat” (s. 72).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *