Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na XIX niedzielę zwykłą
1. Dwa tygodnie temu będąc przejazdem w Toruniu spotkałem się ze swoim znajomym, który jest już emerytowanym profesorem matematyki, byłym działaczem KIK-u, byłym senatorem. Powiedział mi, że już nie rozmawia ze swoimi kolegami i przyjaciółmi mężczyznami, którzy w każdej rozmowie narzekają na Kościół, na PIS i na swe żony. Jeśli chcę z kimś porozmawiać to tylko ze znajomymi kobietami.
Św. Paweł skierował do nas znamienne słowa napomnienia: „Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie – wraz z wszelką złością”. Dlaczego? Bo to jest wyraz buntu, niezgody na rzeczywistość, sytuację dnia codziennego. Narzekanie jest wyrazem nieradzenia sobie z emocjami, uczuciami. Wyrazem kryzysu. Takie emocje i uczucia zaślepiają, skracają perspektywę, odbierają zdolność logicznego myślenia i działania, skupiają uwagę tylko na bólu, na sobie, nie pozwalają zobaczyć jakiegoś nowego wyjścia, nowego początku, czegoś, co powinniśmy w sobie zmienić, przepracować a nade wszystko nie pozwalają zobaczyć działającego w nas ducha Bożego.
Kryzys jest czymś trudnym, ale w nim też tkwi szansa, coś nowego i pozytywnego. Czy można jednak zauważyć swój kryzys i zamiast zajmować się obsesyjnie krytyką wszystkiego zająć się sobą?
2. Przyjrzyjmy się bohaterom czytań liturgicznych. Eliasz w I czytaniu jest zniechęcony i ucieka na pustynię, bo owszem odniósł zwycięstwo nad prorokami i kapłanami Baala, ale naraził się królowej Izebel, która chce go zabić. Ucieka i chce umrzeć. Bóg ma inne plany, proroka karmi i poi. Kieruje jego kroki ku początkom historii jego narodu do góry Toreb. Tu zostało zawarte przymierze między Bogiem a Ludem Izraelskim, tu otrzymano od Boga Torę, obietnicę ziemi obiecanej. To tam ma odnaleźć źródło swego powołania, źródło nowej siły. Tam Bóg uleczy jego depresję, niechęć do życia.
3. W Ew. na stwierdzenie Jezusa – Jam jest chleb, który z nieba zstąpił jego słuchacze reagują gniewem, szemraniem podważaniem tego, co Jezus powiedział. W ST szemranie jest określeniem braku wiary Izraela podczas wędrówki przez pustynię. Szemrząc lud Izraelski nie akceptował swej codzienności. Tu kryzys wiary wywołany jest przez człowieczeństwo Jezusa: jak może On mówić, że „z nieba zstąpił”, jeśli wszyscy znają Jego rodowód ziemski jako „syna Józefa”. Wcielenie, najdoskonalszy wyraz miłości Boga do człowieka, przemienia się w zasłonę, która zaciemnia widzenie, wprowadza wątpliwości do umysłu, wywołuje „szemranie” warg. Aby pokonać to zgorszenie – odpowiada Jezus – konieczne jest, byście otworzyli swe serce na działanie Boga w mojej osobie. Kto uwierzy we mnie i będzie mnie spożywał ten będzie żył na wieki. W czwartej Ewangelii „życie wieczne” jest synonimem „życia samego Boga”: poprzez chleb życia dany przez Chrystusa wierny staje się uczestnikiem życia samego Boga, uczestniczy w Jego istocie, Bóg staje się bliski człowiekowi, przenika go i przemienia. Św. Paweł wyraził to tak: „już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20).
4. Przesłanie dla nas. Dlaczego tak często narzekamy i tak łatwo widzimy zło w innych a tak trudno jest nam skoncentrować się na tym, na co mamy wpływ, czyli na sobie? Boimy się zajrzeć do swego wnętrza. Boimy się prawdy o sobie. Boimy się zmiany w sobie. By to ukryć skupiamy się na innych. W ten sposób uciekamy przed Bogiem i łaską przemiany.
Wydaje mi się, że mamy dużą trudność w zaakceptowaniu wcielenia Boga. Nie mieści się nam w głowie, że Bóg może przyjąć ludzki sposób życia, wszystkie w nim obecne ograniczenia i niedogodności a nawet cierpienie i krzyż. Lub że nasza codzienność może być przepełniona Jego łaską, która może nas nawet przez trudne doświadczenia przeprowadzić. Że udział w Eucharystii to nie pobożny rytuał, ale spotkanie z Bogiem, do którego przychodzimy w owocami swej pracy, z tym co nam się udało, ale i z tym co nie udało i co jest trudne. Tak jak Duch Święty przemienia symboliczny owoc naszej pracy, czyli chleb i wino w samego Jezusa, tak samo przemienia nas i nasze życie. On mnie tu karmi jak Eliasza, jak głodnych towarzyszących Jezusowi. On mnie przemienia na życie wieczne.
Także mnie kieruje Bóg ku źródłom wiary, życia i sensu. Tym jest dla mnie chrzest, bierzmowanie, eucharystia, sakr. małżeństwa. Św. Paweł pisze w II czytaniu – macie przecież w sobie ducha Bożego, który w was działa. Otwórzcie się na Niego.
to prawda, że boimy się zmiany, zwłaszcza takiej „od teraz”. Chociaż myślę, że równie często nam się po prostu nie chce zmieniać, bo jesteśmy czymś innym zajęci, zmęczeni albo nie w nastroju. Tymczasem gorycz, uniesienie i inne złe cechy, o których pisze św. Paweł, powinniśmy z siebie zrzucić teraz, od razu. W ostatnim Tygodniku bp Ryś pisze: natychmiast. Nie kiedyś, za chwilę – działać zgodnie z Ewangelią należy teraz, od razu. Jak czuję, że tonę w jakimś kryzysie, to powinienem się ratować natychmiast, a nie czekać na swój lepszy nastrój.
Pozdrawiam, Jacek