Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na XXIX niedzielę zwykłą
1. Dzisiejsze I czytanie zaprasza nas do zmiany perspektywy w patrzeniu na naszych kościelnych, narodowych, rodzinnych czy osobistych nieprzyjaciół. Izrael w 586 roku przed naszą erą został podbity przez króla Asyryjskiego. Zniszczona została Jerozolima a w niej świątynia. Ci, którzy przeżyli zostali uprowadzeni do Babilonii. Tam, jako niewolnicy mieli pracować na rzecz swoich nowych panów. Kto czytał księgę Lamentacji Jeremiasza, ten wie, jak wielkim kryzysem wiary dla każdego Hebrajczyka stało się zniszczenie świątyni oraz uprowadzenie do niewoli. Dlaczego Bóg nas opuścił? Dlaczego nas nie uchronił? Dlaczego pozwolił, by została zbezczeszczona przez pogan świątynia? Dlaczego ponownie jesteśmy niewolnikami, tak jak kiedyś w Egipcie nasi praojcowie? Wydawało się, że niewola będzie długa i nikt nie dostrzegał jakiejkolwiek nadziei na zmianę sytuacji.
2. A jednak. Wbrew ludzkim rachubom, w stosunkowo krótkim czasie Asyria została pobita przez Persję. Nowy władca Cyrus okazał się dla podbitych ludów a zwłaszcza dla Żydów mężem opatrznościowym. Najpierw zezwolił wszystkim ludom na praktykowanie ich lokalnych i narodowych kultów religijnych. Dzięki „liberalnej” polityce Cyrusa Żydzi, którzy trwali w głębokim kryzysie i smutku, zaczęli prowadzić normalne życie a później Babilonia stała się centrum religijnym dla Żydów z diaspory. Po jakimś czasie tenże Cyrus zezwolił na powrót wygnańców i ich potomków do Jerozolimy. Kiedy zaczęto odbudowywać świątynię wspierał hojnie z państwowego skarbca jej odbudowę. W ten sposób „niewierzący” władca Persji staje się, nie wiedząc o tym, „sługą Pana”, namaszczonym, wykonawcą Jego boskich planów. Innymi słowy, Bóg, posługując się Cyrusem, objawia się, jako najwyższy Władca i Pan, któremu podporządkowane są historia i czas. Staje się zatem oczywiste, że miejsce najważniejsze w historii nie przypada Izraelowi i jego ludzkim rachubom, ale tylko Bogu, który jest Bogiem jedynym („Ja jestem Pan, i nie ma innego”, w. 5).
3. Podobnych sytuacji było wiele w historii Kościoła. Weźmy jeden przykład. Do połowy XIX wieku istniało Państwo Kościelne (od 755 do 1870). Papieże byli nie tylko duchowymi autorytetami, ale także władcami politycznymi. Kiedy patriotom włoskim nie udało się pozyskać papieża do idei zjednoczenia Włoch, w walce zbrojnej odebrano Kościołowi ziemię, władzę i ziemski prestiż. Państwo Kościelne skurczyło się do dzisiejszych kształtów. Kościół stracił po ludzku – przywileje, władzę, bogactwo. Początkowo ludzie Kościoła traktowali to, jako zamach na prawa boskie, ale w dłuższej perspektywie czasowej Kościół zyskał ogromny prestiż duchowy. To, co miało być znakiem pognębienia i zniszczenia Kościoła okazało się czymś błogosławionym, darem Boga dla Niego. Wreszcie Kościół mógł spełniać swoją właściwą misję, czyli być wspólnotą zjednoczoną miłością z Bogiem, którego celem i sensem istnienia jest zbawienie. Paradoksalnie, ale Jezusowe – „oddajcie cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga”, doczekało się urzeczywistnienia.
4. Bóg przez proroka Izajasza mówi nam dziś – trudne doświadczenia jakie was spotykają, dopuszczam, by z nich mogło zrodzić się jakieś nowe, większe dobro. Czasem ono dopiero po jakimś czasie staje się w pełni widoczne – jak choćby w przypadku utraty Państwa Kościelnego w Italii. Patrzmy z nadzieją na różne trudne doświadczenia. Może i na nas Bóg je dopuszcza, by nas oczyścić, dać nam w dłuższej perspektywie jakieś dobro, którego dziś jeszcze nie dostrzegamy? Może, nawet powinniśmy prosić Boga, żeby w naszym życiu nigdy nie zabrakło jakichś nieprzyjaciół i ciemiężycieli, ponieważ przez nich Bóg szykuje dla nas wybawienie, jakieś błogosławieństwo? Może poprzez jakieś trudne doświadczenie Bóg chce nam przypomnieć – „Ja jestem Pan i nikt poza mną nim nie jest”? Niech dzisiejsza Eucharystia będzie dla nas początkiem wdzięczności za nasze trudne doświadczenia życiowe.
Najnowsze komentarze