Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na XXVIII niedzielę zwykłą

1. Św. Łk w Ew. o uzdrowionych z trądu zwraca uwagę na trzy sprawy. W tradycji chrześcijańskiej trąd to nie tylko choroba ciała, ale przede wszystkim choroba duszy. Tak jak trąd powoli niszczył układ nerwowy i całe ciało człowieka, tak grzech ciężki, świadomie i dobrowolnie uczyniony deformuje duszę, niszcząc w niej podobieństwo do Boga. Może jednak taka osoba zostać uzdrowiona przez Boga” i w ufnej modlitwie wołać: „Jezu, Mistrzu, ulituj się nad nami” (w. 13).

2. Wśród tych, którzy są uważani za ostatnich w społeczeństwie (a takimi byli trędowaci w kulturze świata starożytnego) istnieje duża solidarność i poczucie wspólnoty, trudne do spotkania wśród tzw. normalnych, zdrowych obywateli. Wspólnota trędowatych, która przychodzi Jezusa, składa się z dziewięciu Żydów i jednego Samarytanina. W tym czasie było nie do pomyślenia, aby Samarytanin, czyli mieszaniec i heretyk, był przyjęty do wspólnoty złożonej z Żydów. A jednak właśnie to dokonało się we wspólnocie trędowatych.

3. Otrzymane za sprawą Jezusa zdrowie duszy i ciała rodzi prawdziwą potrzebę wdzięczności. Tym, który przychodzi podzię­kować Bogu jest cudzoziemiec. W dzisiejszym pierwszym czytaniu liturgicznym, które dotyka tych samych tematów, co Ewange­lia, występuje również uzdrowiony z trądu poganin, który wraca, aby podziękować prorokowi Elizeuszowi za uzdrowienie. Dlaczego dziękować potrafią tylko cudzoziemcy a nie rodowici Żydzi? Wydaje się, że oni mając świadomość swej przynależności do Ludu Wybranego, uważają, że uzdrowienie należy się im od Boga właśnie tytułu swego wybrania. Wybranie daje przywileje. Jeśli coś mnie się należy i to otrzymam, to jak mówimy – „łaski mi nikt nie robi”, czyli nie jestem zobowiązany do wdzięczności. Natomiast dla Samarytanina sprawcą cudu, który dokonał się w drodze do kapłanów, był wyłącznie Jezus. Dla Żydów, stanowiących większość w grupce trędo­watych, czynności liturgiczne przepisane Prawem są jednak czymś tak dominującym w ich myśleniu, że wiążą oni cały sens uleczenia z przepisaną ceremonią. To tak jakby w „praktykowaniu” widzieć jądro religii, zapominając przy tym zupełnie o łasce otrzymanej od Boga, która jest i źródłem i celem „chodzenia do Kościoła”. Tym sposobem cel znika, przesłonięty przez środek, który częstokroć nie ma już nic wspólnego z wartościami chrześcijańskimi, a staje się czystym zwyczajem, bezrefleksyjnie przejętą tradycją. I po­trzeba dopiero „cudzoziemca”, to znaczy kogoś nie związane­go z tradycją, by poza samym pójściem do „miejsca uzdro­wienia” dostrzec łaskę i by za nią w odpowiednim miejscu podziękować.

4. Przesłanie Łk do nas. Czy uznaję, że moja sytuacja duchowa podobna jest do trędowatego i czy wierzę, że jest ktoś, kto może mnie z tego największego nieszczęścia wyrwać? Czy też raczej Bogu mówię – jestem porządnym człowiekiem i chrześcijaninem, nikogo nie zabiłem, nie okradłem, nie zdradziłem żony lub męża, płacę podatki? Nie potrzebuję żadnego uzdrowienia, bo jestem zdrowy.

Po drugie tylko ten, kto ma świadomość, że został uzdrowiony przez Jezusa wraca, by Mu podziękować. Pragnienie wdzięczności rodzi się z serca, które doświadczyło od Boga uzdrowienia, przebaczenia grzechów, wielu codziennych wyrazów Jego dobroci i miłości. Kto nic od Boga nie otrzymał ten też nie potrafi Mu dziękować. Dla takiej osoby Eucharystia nie jest modlitwą wdzięczności, nie jest dziękowaniem za dary otrzymane od Boga w ostatnim tygodniu, będzie, co najwyżej obowiązkiem, spełnianiem przepisanych praktyk.

Po trzecie w Ew. choroba zbliżyła do siebie ludzi, którzy w normalnych warunkach byliby sobie wrodzy i nienawidzący się. Na ile ja wykorzystuję łaskę choroby, czy jakiejś innego trudnego doświadczenia, by pojednać się z mymi wrogami, by nawiązać zerwane relacje, by przybliżyć się do ludzi, do których było mi zawsze daleko? To samo możemy przenieść na płaszczone społeczną, polityczną. Na ile takie nieszczęścia jak pandemia, wojna w Ukrainie, kryzys ekonomiczny może stać się punktem wyjścia do procesu budowania międzyludzkiej solidarności, do niwelowania istniejących podziałów, do budowania pojednania?

Prośmy Boga, abyśmy z wiarą przyjęli przesłanie dzisiejszej Ew., by także w nas dokonało się to samo, co w Samarytaninie.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *