Odkryj zamiar swojego serca
Czytania: Rdz 3, 9-15; 2 Kor 4, 13 – 5, 1; Mk 3, 20-35
Modlitwa Ojcze nasz, w kontekście treści dzisiejszego, pierwszego czytania, zawiera sformułowanie o kardynalnym znaczeniu: … i nie wódź nas na pokuszenie, …
Adam i Ewa ulegli kuszeniu. Nie ma większego dramatu w historii człowieka i jego relacji z Bogiem i Stwórcą. Ten dramat człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo swojego Stwórcy, trwa nadal. My również jesteśmy jego uczestnikami. Jesteśmy nawet jego aktorami.
Jak i dlaczego do tego doszło? Scena z pierwszego czytania wydaje się być łatwa do interpretacji: Adam i Ewa byli tak słabi, nierozsądni, uparci, a może głupi, że dali się łatwo skusić. Oni tacy byli …?
Nie ma grzechu ten, kto czyni coś, co przynosi złe owoce, w pełni nieświadomie. Grzechem jest to, co czynimy złego świadomie i dobrowolnie. Czy Adam i Ewa uczynili to, co uczynili w pełni świadomie? Kto ma tego pewność, niech pierwszy rzuci kamieniem! A jeśli kuszenie ze strony osobowego zła polega między innymi na tym, że pociąga kuszonego inna wizja tego, co wyobrażał sobie wcześniej za dobre? Ale nie ma świadomości tak kuszony tego, do czego to co wybierze doprowadzi. Nie ma zatem świadomości, że jest złe. Adam i Ewa nie mieli wcześniej żadnego doświadczenia w dokonywaniu wyborów innych niż dobre, a wszystko, czego doświadczali, było dobre. Czy aby na pewno sytuacja z pierwszego czytania o grzechu pierwszym, pierworodnym, jest taka łatwa do zinterpretowania? Czy my jesteśmy tacy mądrzy, że możemy lekceważyć zachowanie Adama i Ewy i ich samych? Czy nasze wybory, mimo, że możemy korzystać z doświadczeń wybierania wielu pokoleń ludzi, którzy przed nami tego dokonywali i je opisywali, zawsze są dobre i przynoszą dobre owoce, choćby dla nas samych i dla naszych bliskich? Ujawnijmy dziś zamiary naszego serca, odkryjmy je…
Bóg wszystko stworzył: to czym jesteśmy i to co nas otacza, to co było przed nami, jest teraz i będzie po nas. Imię Boga Stwórcy brzmi bowiem: Jestem, który Jestem. Jest Bóg udzielaniem się Sobą. Tego doświadczał Naród Wybrany, który zrywał z Bogiem przymierze po wielokroć. Adam i Ewa uczynili tak raz. A Bóg odbudowywał przymierze ze Swoim ludem, za każdym razem dając ludziom wskazówki do tego, jak żyć, by nie doszło do ponownego zerwania właśnie zawartego przymierza. Jego wierność przymierzu z Ludem Wybranym wykracza dalece poza miłość, sięga miłosierdzia. Bóg nasz jest bowiem zniewolony Swoją miłością od zawsze i na zawsze.
Wszystko co Bóg stworzył, stworzył jako dobre. Tego doświadczał Adam i Ewa. I współistnienie wszystkiego ze wszystkim było dobre, bo wszystko co istniało było dobrą częścią dobrej całości. Do czasu kuszenia Adama i Ewy.
To co Bóg stworzył ujawniło Jego obecność, potwierdziło istotę Boga i to Kim Jest nasz Bóg. Bóg jest Dobry, tak jak wszystko co stworzył. Dobro jest naszym Bogiem. Jest Istotą Duchową i jako taki Jest Dobry. Jego pierwiastek jest we wszystkim, co istnieje. Nie może być innym to, co istnieje – jest dobre. Jest jedno miejsca, jedna przestrzeń, która wymykać może się Dobru. Jest nim wolna wola. Posługując się nią, dobro staje się jedną z dwóch możliwości dla wolnej woli. Tak stało się po raz pierwszy w historii ludzkości w przypadku Adama i Ewy. Wolna wola może dokonać wyboru pomiędzy Dobrem, a jego zaprzeczeniem. Zła wcześniej nie było w świecie. Zostało przyniesione szatańskim: nie będę służył. Tak zło stało się osobowe. Ta istota jest duchową. Zło udziela się duchowo. Osobowe zło, udziela się duchowo, tak może wypełniać człowieka, jego ciało może być jego mieszkaniem.
Adam i Ewa, wyposażeni w wolną wolę, mogli dobro potwierdzić, dokonując jego wyboru lub w swojej wolności mogli dobru zaprzeczyć. Dokonując wyboru dobra, nie byłoby miejsca na zło. Zostałoby ono w osobie, która je nosi. W szatanie. Dokonując złego wyboru, źle wybierając, dali szatanowi życie w wymiarze fizycznym.
Wolność to cecha boska, która jednakowoż właśnie w Bogu poddana jest dobrowolnemu ograniczeniu. Nie wyłącza ona wolności wyboru, ale istota Boga jest w tym, że wybory, działanie duchowe, a zatem działanie takie jako zgodne z naturą Boga, jest dobre. Wybory Boga są wolne i wyłącznie Dobre we wszystkim, takie są i inne nie są. Tak należy czytać imię Boga: Jestem, Który Jestem. Wszystko stworzone przez Boga jest dobre i jako takie jest trwałe, niezmienne.
Kuszenie człowieka, obdarzonego tym przymiotem, jaki jest boską cechą, to jest wolnością, powodować może, jeśli człowiek nie ograniczy swojego wyboru wyłącznie do dobra, że przeznaczenie tego, co stworzone przez Boga, idąc za wolą człowieka i będąc jej konsekwencją, może być złe. Wszystko zostało przez Boga stworzone, ale to, co ma dobrą naturę, może być wykorzystane w zły sposób. Samo pozostając dobrym, będzie służyć złemu celowi, nie będzie służyło dobru. I tak, to co dobre jest wykorzystywane do złych celów. A szatan w tym ukrywa się za powłoką człowieka.
Wolność może być dobrze wykorzystana i każdy wybór może stać się dla człowiekiem źródłem pokoju. Ale w przypadku Adama i Ewy tak się nie stało. Nieuporządkowanie i niepokój wkroczyły w świat, w którym wszystko było dobrą częścią dobrej całości.
… i nie wódź nas na pokuszenie…
Jezus nauczył nas modlitwy Ojcze nasz. Ta modlitwa dobrze opisuje Jego życie w ciele, bo ta modlitwa to jest Jego życie w ciele. Ta modlitwa to obraz jego duchowego związku z Ojcem. Jezus, inaczej niż Adam, nazwał Boga Swoim Ojcem.
Jezus inaczej niż Adam, nie poddał się kuszeniu, choć był wystawiony na pokuszenie. Czy Bóg wystawił Swego Syna na pokuszenie? Nie! Jezus był kuszony dlatego, że szukał Boga, pragnął bliskości ze Swym Bogiem, pozostawił na 40 dni wszystko za Sobą, by nic Mu nie przeszkadzało w wsłuchiwaniu się w głos wewnętrzny, by rozpoznawać głos Swego Ojca, który brzmi w przestrzeni duchowej i tam może go każdy wsłuchujący się usłyszeć. W tym zanurzeniu się w wymiar duchowy, zderzył się Jezus duchowo z kusicielem, który rozpostarł przez Jezusem, jak przed Adamem, wizję dobra, jakie może osiągnąć, a którego wcześniej nie doznał. Tyle, że Jezus już znał głos Swojego Ojca. Od Niego wiedział, kim jest kusiciel, jaki jest jego głos. W tej boskiej uważności, łatwo wydaje się rozpoznać głos inny niż Ojca. Jeśli… usłyszymy głos Boga Ojca.
I dziś, słuchając o dramatycznym zdarzeniu, które zaważyło na naszym życiu, trzeba nam odkryć zamiar swojego serca. Nie oszukiwać już siebie samego. Nie udawać przed sobą, że brak nam świadomości tego, co duchowe, tego, że głos Boga możemy usłyszeć na sposób duchowy. Trzeba nam dziś odpowiedzieć, czego chcemy: czy na pewno chcemy dobra i tylko dobra? Czy chcemy słuchać głosu naszego Boga? To jest perła, to jest skarb, jakiego pożądać powinniśmy. O tym jest pierwsze czytanie dzisiejsze.
Jezus nie ukrywał się jak Adam przed Bogiem. Słuchał Go we wszystkim, był drgającą membraną na dźwięk głosu w Jego duchu. Tak Jezus przywracał boski porządek temu, co stało się nieuporządkowaniem wokół Niego. W Nim wszystko co pierwotne, wracało na swoje miejsce i służyło Dobru. Tak odkrywał Jezus przysypane grzechami prawdziwe ja człowieka, prawdziwą jego naturę, odkrywał prawdę o człowieku, którą jest Dobro. Odkrywał prawdę o nas – odkrywał ją dla nas.
Dlatego dziś odkryjmy zamiary serca swojego, bo dramat zagubienia naszego wciąż może trwać. Do tego miałaby służyć nasza wolność?
To On, Jezus jako pierwszy jest nazwany Synem Boga. Jest Jego Synem od początku, od stworzenia świata. To Jezus jest Jego Słowem, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. On jako pierwszy z ludzi narodził się z Boga, poczęty z Ducha Świętego. Duch Święty oblekł się w ciało Maryi, a jednocześnie stał się Jej ozdobą, ozdobą Jej życia.
Jezus, zaś poddał swoją wolną wolę dobru. Tak jak Jego Bóg i Ojciec sam zniewolił się do Dobra. Tak wzrastał w łasce u Boga i u ludzi. Poddał swoją wolną wolę dobru w każdym wymiarze, w wymiarze duchowym i fizycznym. Fizycznym, bo swoim życiem przebóstwił swoje ciało tak, że w Duchu byli jedno ze Swoim Ojcem. Bogu, Ojcu Swemu, Jezus poddał wolę swoją dla dobra swoich braci w ciele, by w ich ciele mógł zamieszkać Ten Sam Duch i przez tego Samego Ducha, by narodzili się na nowo. Tak jak Jezus narodził się z Ducha Świętego i w Duchu Świętym, by wierzący w Niego, naśladujący Go, narodzili się do godności Synów Bożych. Taki jest sens drugiego dzisiejszego czytania.
Jezus jest nowym Adamem, bo pierwszy Adam nie poddał swojej wolnej woli Dobru, nie skorzystał dobrze z tego daru, jakim jest wolna wola. A po pierwszym Adamie byli kolejni, na jego podobieństwo. Tak jak Adam i wielu kolejnych, jemu podobnych, nie korzystało z wolności tak, by zyskać godność syna bożego. Tak stało się tylko z tymi, których zamiarem ukrytym w ich sercach było wybierać dobrze, wybierać dobro. Pierwszy Adam zaś ograniczył swój wybór nie do dobra, ale do tego, co wydawało mu się, że może zamknąć w granicach swojego ciała i ma charakter duchowy, a tak trwały. Nie było to zawierzenie Bogu, który jest Dobry. Bez namysłu, czy to dobre i prowadzi do dobra, zamiarem serca pierwszego Adama było to, by poprzez doświadczenie własne i własne wybory, doświadczać tego, co jest dobre, lub złe i tak pozyskiwać wiedzę. Takie działanie, którego celem było osiągnięcia tak określonego celu, pierwszy Adam uznał za wyraz swojego nowego ja, mocno osadzonego w wymiarze ciała, w wymiarze fizycznym i materialnym. Bo tej wiedzy, którą uznał za wartość o wymiarze duchowym miał zyskać … konsumując owoc z drzewa. Łatwe działanie, trudne i gorzkie konsekwencje.
A Dobro zawsze wykracza poza ciało człowieka, jest duchową wartością, jest dotknięciem Boga, jest Nim Samym. Dobro nie pozwala człowiekowi zamknąć się w wymiarze cielesnym. Dobro musi się objawić, przybrać dobrą postać. Człowiek musi podjąć działanie, dobre działanie, by być dobrym. Człowiek wybierający Dobro, staje się tak również istotą duchową. Adam nie myślał dobrem, myślał wyłącznie o sobie, ograniczył się do tego, co za dobro swoje sam uznał. Ale to co uczynił nie przyniosło dobra. Wykorzystał Adam swoją wolną wolę do zaprzeczenia dobru. Zaprzeczył Adam tej prawdzie stworzenia, którą jest Dobro. Zaprzeczył prawdzie o stworzeniu, którą jest Dobro. A Jezus, nowy Adam, stał się naszą drogą do dobra, naszą dobrą drogą. Stał się prawdą do dobra, stał się prawdą o dobru, poza którym nie ma nic, co ma wartość. Bo Jeden tylko Jest Bóg. I nie ma dobra dla ludzi innego poza Dobrem.
Ta modlitwa, Ojcze nasz, to testament Jezusa dla nas. Ta modlitwa jest też jak boski spadek, który nieustannie podlega podziałowi między ludzi. Ten, który nas jej uczył jest posłanym do nas przez Swego Ojca, przez Boga Stwórcę. Jezus jest posłanym do ludzi przez tego Samego Boga, który szukał Adama w raju, kiedy ten ukrył się przed Nim. Ten, który nas uczył tej modlitwy, nie ukrywał się przed nikim, każde cierpienie, jakie ludzie wybrali by Mu zadać, przyjął. Nie tak jak Adam, który ukrył się, bo bał się ponieść karę, bał się doświadczyć zła, na jakie bał się, że zasłużył, łamiąc boski zakaz. Tak bardzo się bał, że nie zauważył troski Boga o niego nawet w tej sytuacji niewierności. Adam nie pozwolił szczerością wobec Boga uzdrowić Swego serca. Dziś my, jak Adam z pierwszego czytania, stańmy przed Obliczem Najświętszym i powiedzmy Mu, jak syn marnotrawny mógłby dziś powiedzieć: Boże zgrzeszyłem wobec Ciebie, nie zasługuję na całe dobro, jakie mi dałeś, przyjmij mnie choćby na jednego ze sług Twoich, bo to już będzie dla mnie dobrem.
Jezus zaś nie ukrył się przed Bogiem, Jezus nie krył się też przed tymi, którzy chcieli prawdziwie zadać Mu ból, mimo, że nie wykorzystał Swojej wolnej woli do zaprzeczenia żadnemu dobru. Nikomu z tych, którzy poddali Jezusa torturom, nieludzkiemu bólowi, nie uczynił nic złego. Cierpieniem, przyjętym dobrowolnie, Jezus dokonał przebóstwienia Swojego ciała i dał nam przykład na przebóstwienie też naszych ciał. Tak bowiem, w Duchu Świętym, możemy pojednać się na nowo z Bogiem, Ojcem i Stwórcą. Ten, który nas nauczył modlitwy Ojcze nasz, jest Tym, który jako pierwszy odzyskał dostęp do owoców z drzewa życia. To to samo drzewo, jakie stało nieopodal drzewa poznanie dobra i zła, do którego dostępu zostali pozbawieni Adam i Ewa. Jako Syn Boga, dołączył do Tego, którego imię brzmi: Jestem, który Jestem. To jest prawda o tym, że nie unikniemy dokonania wyboru, nie unikniemy też odkrycia przez Boga zamiarów naszych serc. Nic co myślimy, nic co jest przedmiotem naszego pragnienia, co uczyniliśmy nie zostanie ukryte na zawsze. Bo, dobro i zło, ma wymiar duchowy, a tak wieczny. Zapisane jest na zawsze. Każda myśl, zamiar, czyn zostanie ujawniony. Jest na to cała wieczność…
Mając tego świadomość, dziś, jutro, w przyszłości – jak skorzystamy z daru wolności, co wybierzemy? Wybór ten będzie miał wieczne konsekwencje i konsekwencje dla wieczności.
Po wysłuchaniu historii grzechu pierworodnego z pierwszego czytania, ta modlitwa, Ojcze nasz i słowa: … nie wódź nas na pokuszenie …, powinna brzmieć w naszych ustach jak korne błaganie o pomoc. I nie pozostawajmy samotni w sytuacji kuszenia. Nie szukajmy też, kiedy ulegniemy kuszeniu, tego, kto z nami mu ulegnie, by nie być samotnymi. To nie jest dbałość o dobro.
Nieustanie powinna modlitwa Ojcze nasz być na naszych ustach, bo Ten, który nas jej nauczył, jest Bogiem żywym. On ujawnił nam w tej modlitwie bardzo konkretne słowa, opisujące bardzo konkretną prawdę z historii człowieka. Ujawnił nam Jezus modlitwę, jaka łączyła Go z Jego Ojcem. Ujawnił nam Jezus w tej modlitwie wielką tajemnicę naszej relacji z Bogiem, ujawnił tajemnicę Dobra. Ujawnił nam tajemnicę naszego dobra i naszej wolnej woli. Ta niezwykła modlitwa, jeśli będzie odmawiana z pokorą pozwoli nam, zaczerpnąć z Mocy Boga, zaczerpnąć Jego Ducha i dobrze wykorzystać naszą wolną wolę.
Bóg nie zwalnia się z odpowiedzialności za człowieka, za jego dobro. Stanął po stronie Adama, zaoferował Mu pomoc. Pierwszy Adam z tej pomocy nie skorzystał. I to jest prawdziwie tragizm, opisanej w pierwszym czytaniu, sytuacji kuszenia. To było już, może świadome i dobrowolne, odrzucenia Boga. W ten dramat, który trwał przez wieki, wkroczył Bóg. Człowiek, który pogubił ścieżki prowadzące do Boga, który nie słyszał już głosu Boga Stwórcy, odzyskał słuch. Jeden z nas, Jezus, od Swoich młodych lat był w tym, co należało do Jego Ojca. Skąd wiedział, co należy do Jego Ojca?
Ten Sam Bóg, który szukał Adama, który poddał się kuszeniu, udzielił się Jezusowi w Duchu Świętym, a Jezus, mimo młodych Swoich lat oddalił się od rodziców, pozostał w świątyni i tam zadawał pytania uczonym w Piśmie, by może zrozumieli, kim jest Ten, którego głoszą. Ten Sam Jezus mimo kuszenia, wybierał za każdym razem Dobro – wybierał Boga, Ojca Swego i mówił nieustannie do ludzi, że przekazuje im wszystko to, co usłyszał od Swego Ojca. Bóg Jest nieustannie gotów, by nam się udzielić, tak jak czynił to dla Swojego Syna.
Jezus, Bóg oblekający się w ciało człowieka ujawnia nam dziś w modlitwie Ojcze nasz kolejną tajemnicę: Bóg nie zwolnił się z miłosnej troski o człowieka, posuniętej aż do Miłosierdzia. Ten, który jest Dobry, wszystko co stworzył wziął z Siebie i tak wszystko jest dobre. On nie zrezygnował z człowieka, pozostał wierny Swojej Miłości, jest niewolnikiem Swojej Miłości. Jest w tym Sobie wiernym. Jezus jako pierwszy odwzajemnił Tę Miłość w boski sposób – zaczerpnął całą Swoją Moc z Boga Ojca. Potwierdził to między innymi Nikodem, jeden z uczonych i jeden z nauczycieli, stwierdzając, że nikt nie mógłby czynić takich cudów i znaków, gdyby nie pochodził od Boga. To przykład życia Jezusa stał się i jest drogą do zjednoczenia ponownie z Bogiem Stwórcą, to jest droga do życia wiecznego.
Człowiek, jeśli będzie dobrze się modlił, jeśli jego modlitwa będzie dobra, rozpozna kuszenie, rozpozna, kto i co stoi za kuszeniem. Nie uzna rozpostartej przed człowiekiem wizji szatana za wygraną w totolotka, zbieg okoliczności, którego odrzucenie byłoby głupotą. Nie uzna za zasłużone honory, bonusy, które mogą się już ponownie nie powtórzyć i uzna je za wyjątkową okazję, za której skorzystanie nawet jest gotów odpokutować. Człowiek, który weźmie z Boga moc, postawi się przed Jego Obliczem, nie skorzysta ze swojej woli w zły sposób. Modląc się dobrze do Boga Ojca, człowiek tak tylko zaczerpnie Mocy, która z Ducha pochodzi, bo Bóg tak tylko, tylko duchowo się udziela. Ta Moc, duchowa moc, ta tylko uzdolni wolną wolę człowieka do wyboru dobra i dobrego wyboru.
Tej modlitwy, Ojcze nasz, nie znali nasi prarodzice: Adam i Ewa. Polegali na sobie w obliczu kuszenia, nie zaś na Bogu, którego pominęli dokonując wyboru. Sami wybierali, komu chcieli wierzyć, nie posłużyli się namysłem, który był i jest cechą boską i cechą naszego Boga. By osiągnąć dobry cel, potrzeba jest namysłu. Potrzeba jest świadomego działania.
Człowiek, choć przez dar od Boga Stwórcy, przez dar wolnej woli, stał się na wzór i podobieństwo Boga, to jest istotą chwiejną w swoich wyborach. Nie będąc istotą duchową, nie doskonaląc życia duchowego w swoim ciele, nie rozpoznaje dobrze duchowego zagrożenia. Człowiek opierając się na sobie wyłącznie, nie łącząc się z tym, który jest Bogiem Mocnym, może się pogubić duchowo. Może nie odnaleźć w sobie, w swoim otoczeniu oblicza Boga, by wiedzieć, jaki kierunek miałby wybrać, podejmując decyzję o konkretnym wyborze i działaniu.
Duch Święty, o którego modlić się musimy, połączy nas z naszym Ojcem, do którego wołać będziemy w duchu naszym, a On nas usłyszy. I wołajmy słowami modlitwy Ojcze Nasz i starajmy się słuchać. Na początek tak, jak Samuel, mówmy choćby: Mów Panie, bo sługa Twój słucha. A Bóg będzie mówił w duchu naszym i naszym życiem.
Poddajmy się Jemu, uwierzmy Jemu, zaufajmy Jemu. Jeśli nie z miłości do Boga, bo jej nie znamy prawdziwie, to z każdego innego powodu, bo Bóg Sam jest Dobrem, a udzielając się nam jako Dobro, nauczy nas Miłości. Nie znając zatem miłości, uwierzmy Bogu i zaufajmy Mu choćby dlatego, że Ewangelia dzisiejsza zawiera dramatyczne ostrzeżenie dla nas – Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego. Nie dajmy się pokuszeniu. Ono nie pochodzi od Boga, bo kuszenie prowadzi do zaprzeczenia dobru, Boga nie ma w kuszeniu. Pamiętajmy, w Raju zabrakło Adamowi i Ewie modlitwy Ojcze nasz, nie znali jej. Im zabrakło też Ducha Świętego, który wszystkiego co prowadzi do naszego dobra może nas nauczyć. Dopiero ofiara Jezusa otworzyła dla nas to niezmierzone Duchowe źródło mocy i pojednania. On Jest.
Jaki jest zamiar mojego serca? Czy przyjmę pomoc, czy o nią poproszę?
Co wybiorę, kuszony?
Autor: Andrzej Roter
Najnowsze komentarze