Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na X niedzielę zwykłą
1. W 3 rozdziale Ewangelii Marka Jezus jest nieustannie bardzo zajęty nauczaniem, leczeniem chorych, wyrzucaniem z opętanych złego ducha. W tym także rozdziale Jezus spośród swoich uczniów wybiera 12 apostołów, czyli wysłanników, którzy Jego reprezentują wobec ludzi. Od tego momentu wokół Jezusa gromadzi się tłum słuchaczy, którzy Go słuchają lub przynoszą Mu chorych i opętanych do uleczenia. Przy Jezusie jest taki ruch, że nawet nie ma czasu na spożycie posiłku. Tłum przy Jezusie zaczyna niepokoić Jego rodzinę oraz władzę w Jerozolimie. W tym samym rozdziale mamy dwie sceny, w których jedni i drudzy próbują Go zdyskredytować. Mamy z jednej strony rodzinę Jezusa, klan rodzinny, który rości sobie prawo do kontrolowania każdego kto do Niego należy. Ponieważ Jezus im się wymyka, nie mają wpływu na to, co On mówi i czyni, ogłaszają Go niepoczytalnym – odszedł od zmysłów, oszalał, jest niespełna rozumu. Drugą grupą przeciwną Jezusowi są przedstawiciele uczonych w Piśmie, którzy przybyli aż z Jerozolimy. Oni nie mogąc zaprzeczyć niezwykłym czynom Jezusa – wyrzucania z ludzi opętanych złego ducha, twierdzą, że Jezus dla zmylenia tropu owszem wyrzuca złe duchy, ale tak naprawdę jest wyższym rangą oficerem szatana, który niższym rangą złym duchom może rozkazywać i ci są Mu posłuszni. W sumie jedni i drudzy podejrzewają Go o to samo. W starożytności, także u Żydów, choroba psychiczna i opętanie leżą na tym samy poziomie, gdyż choroba psychiczna rozumiana była jako zawłaszczenie osoby przez złego ducha.
2. Jaka jest odpowiedź Jezusa? Jezus przede wszystkim zachowuje się jako człowiek suwerenny, wewnętrznie wolny, zarówno wobec przedstawicieli władzy w Jerozolimie jak i wobec swojej własnej rodziny-klanu. Najważniejszym motywem Jego działalności jest pełnienie woli Bożej. O tym mówi wyraźnie w końcowym fragmencie odczytanej Ewangelii. W 12, rozdziale podobnie widzą Jezusa przedstawiciele faryzeuszów i zwolenników Heroda: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i na nikim Ci nie zależy. Bo nie oglądasz się na osobę ludzką, lecz drogi Bożej w prawdzie nauczasz” (w. 14). Przedstawicielom Jerozolimy Jezus udziela lekcji dobrej teologii. Odpowiada im poprzez podwójną przypowieść – o wewnętrznie skłóconym domu i o mocarzu, któremu po zwycięstwie nikt nie może zabrać łupów. Przypomina, że nie może „szatan wyrzucać szatana” oraz że zdobycz pochodząca z Jego zwycięstwa nad szatanem nie może Mu zostać odebrana przez szatana. Na koniec udziela im surowego napomnienia: grzeszycie przeciw Duchowi Świętemu, co oznacza „uporczywe odrzucenie znaków i dzieł Boga, obecnych w dziełach Jego Ducha, jest to zamykanie oczu na treść nauczania i czyny Jezusa przez uznawanie, iż są one dziełem szatańskim” (R. Pesch). Jest to złośliwość zamierzona i świadoma, jest to celowe szerzenie kłamstwa, jest to upór w złym. Kto osiąga ten poziom nienawiści i fałszu, przypieczętował swoje przeznaczenie i potępienie. Już Izajasz przeznaczył przekleństwo dla tych, którzy „zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności, którzy przemieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz!” (Iz 5,20).
Odpowiedź Jezusa rodzinie także jest surowa. Owszem więzy krwi są ważne, ale ważniejsza od nich jest więź oparta na Bogu i na wspólnym pełnieniu woli Boga: „Kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”. W domyśle należy to zdanie traktować jako zaproszenie skierowane do rodziny – jeśli chcecie być moją rodziną to zrozumcie jaką wolę Boga ja pełnię i zrozumcie jaką wolę Boga wy macie także pełnić jako moja rodzina.
3. Człowiek sprzeciwiający się Bogu poprzez nieposłuszeństwo i grzech, próbuje zawsze – jak nas poucza I czytanie – uciec od rozpoznania w sobie grzechu i przyznania się do niego, oskarżając innych. Adam i Ewa zawinili wobec Boga i pozostają w wewnętrznej sprzeczności z Nim. Nie widzą jednak innej drogi wyjścia z tego dylematu, jak tylko poprzez oskarżenie kogoś innego. Toteż Adam zrzuca winę na Ewę, Ewa na węża. Jeśli jest we mnie tendencja do oskarżania innych, to czy podświadomie nie dowartościowuję się ich kosztem? Jeśli często atakuje osoby wierzące, Kościół, to czy nie czynię tego, dlatego, że sam nie żyję zgodnie wolą Boga?
Na początku pontyfikatu papież Franciszek powiedział znamienne słowa – kto każdego dnia nie modli się, nie rozmawia z Bogiem, ten modli się do szatana. Rozmowa z Bogiem, słuchanie i posłuszeństwo Duchowi Świętemu otwierają nam oczy na Jego wolę. Modlitwa też uzdalnia nas do pełnienia woli Boga, do stawania się rodziną Jezusa. Czy ja sam każdego dnia nie składam hołdu szatanowi, jeśli zaniedbuję swą rozmowę z Bogiem? Módlmy się za siebie nawzajem, byśmy trwali przy Jezusie i pełnili wolę Boga. Amen!
Najnowsze komentarze