Dobrze wybieraj, kogo słuchasz

Niedziela Zesłania Ducha Świętego

Czytania: Rdz 11, 1-9 ; Wj 19, 3-8a. 16-20b ; J 7, 37-39

Narodzenie człowieka oznacza nowe życie i nową historię. To również nowe życie i historia jego otoczenia. Narodzenie człowieka otwiera kolejną historię zbawienia. Każde nowe życie ma wymierny wpływ na historię, w każdym jej wymiarze i sensie. Może też mieć przemożny wpływ na historię świata, jak historia naszego Pana Jezusa Chrystusa i Jego Świętych.

Kim jednak się stanie po tym, jak się narodzi, a następnie, kiedy dojrzeje do wejścia we współtworzenie historii świadomie, pozostaje tajemnicą do ostatniego tchnienia człowieka. Pierwsze czytanie relacjonuje plan człowieka zapisania się w historii świata i nie jest to historia życia, męki i zmartwychwstania Jezusa. Człowiek w tej historii zaplanował spełnienie wielkiego wyzwania – połączenia ziemi z niebem. Ta więź została zerwana złamaniem zakazu kosztowania owoców z drzewa poznania dobra i zła. Ta pierwsza niewierność nie przyniosła człowiekowi powodzenia. Utracony został dobrostan, jaki był darem Boga dla człowieka, mimo, że Bóg był gotów, nawet w tamtej sytuacji, pomóc człowiekowi. Bóg stanął przy człowieku, by ten, mając już wiedzę i świadomość dobra i zła, dokonał przed Jego Obliczem świadomego wyboru – dobro czy zło?

Człowiek nie wybrał dobra, nie stanął po stronie Boga. Bóg został usunięty z serca człowieka. Człowiek nie opowiedział się, dlaczego tak uczynił. Motyw tego czynu pozostawił w swoim sercu i umyśle. Jak może sądził człowiek, że dzięki temu będzie miał nowe wskazówki, co miałby czynić, by spełniło się to, co uznał za wiarygodną obietnicę: być równym Bogu.

Człowiek podążył za rozbudzonym przez szatana pragnieniem. Historia zaczęła być pisana nie tylko przez pokorę bezwarunkowej miłości Boga do człowieka. Człowiek zaczął pisać swoją własną historię zaprzeczeniem pokory – pychą. Nie odnosił się już człowiek bowiem do prawdy stworzenia i prawdy o stworzeniu. Tak określić chciał na nowo swoje ja, a wypędzony z raju, sam sobie przyznał on prawo do wybrania miejsca na przeżywanie swego życia. Wcześniej, Bóg był gwarantem dobrostanu, doświadczanego przez człowieka w miejscu, które On wskazał ludziom, by tam przeżywali swoje życie. Człowiek, rozpoczynając budowę wieży, postanowił tworzyć historię, pomijając w tym Boga. Takiej historii chciał być Panem. Sam siebie ustanowił gwarantem dobrostanu – postanowił wziąć w posiadanie to, co z własnej winy utracił. To niezwykle dramatyczny moment w historii człowieka. Jak opisuje pierwsze czytanie, ludzie zamierzają sami połączyć na nowo ziemię z niebem.

Wcześniej, każde działanie z poruszenia Boga, było poprzedzone Jego namysłem, każde kończył namysł, a wszystko po to, by osiągnąć zamierzony cel – dobro. W planie budowy wieży, ważniejszy był budulec niż dobry fundament budowli. Zadanie miało być wykonane szybciej, nie musiało być wykonane dobrze i taki przynieść efekt.

Jakaż ukryta w tym zamiarze była pycha, by nie czekać na zaproszenie, ale wkradać się do domu niebieskiego, w którym gospodarzem jest Bóg. Do tego domu, o którym człowiek nie chciał wiedzieć więcej niż to, że tam się czuł dobrze. W ten sposób, podobnie jak Bóg nadał człowiekowi imię: dobry, tak teraz człowiek, Samemu Bogu chciałby nadać imię. Nazwać Go swoim sługą. Bóg Stwórca, nadal miałby tworzyć, a człowiek byłby to konsumował, z tego korzystał i tak tym władał. Człowiek nie chciał być na obraz i podobieństwo Boga. Odrzucił pokorę Boga i Jego miłość, bo one Boga ograniczały. Człowiek to już wiedział, bo Bóg nie wymierzył człowiekowi kary, która zmusiłaby go do zmiany swojego postępowania, tak, by znów było dobre. Odrzucił człowiek wzajemność jako zasadę miłości, która pisze wspólną historię kochającego i kochanego.

Tylko Bóg jest Stworzycielem, a to co tworzy ze Swego poruszenia jest Dobre. To Bóg nadaje imiona każdemu stworzeniu i są one trwałe, wieczne, dobre. Człowiek może im jedynie zaprzeczyć, nie może ich zmienić. Bo imię nadane człowiekowi przez Boga uzdalnia go do stania się beneficjentem dobrostanu, jakim Jest Bóg. Przypomina o tym sumienie człowieka. Bóg nie akceptuje wyborów, które nie są dobre, nie przynoszą dobra. Bóg jest Dobrem. Próba nazywania innych wyborów i innych owoców dobrymi, niż tych wspartych na Bożym wskazaniu, tych, które nie są zgodne z prawdą stworzenia, jest pychą. Sprzeciwia się to Bogu, który jest Dobry i nie mogą się one ostać. Muszą upaść, jak wieża Babel. Nie może się ostać żadna budowla, kiedy budowniczowie nie mówią tym samym językiem. A jedynie prawda jest tym językiem, który odbierany jest jednoznacznie przez wszystkich, którzy uczestniczą w budowie. Prawda jest jedna i jedyna, choć można jej zaprzeczyć na wiele sposobów, zafałszować ją. Języków fałszu jest bardzo wiele, jest tak wiele jak intencji budowniczych, jeśli tylko tworzenie nie ma prowadzić do dobra.

Człowiek jest wolny w swoich wyborach. Może sam wybierać kogo słucha, może działać według własnego planu. Jednak, historia zbawienia, historia ludzkości dokumentuje, że tylko Jeden Bóg Jest Dobry. Tylko dobro jest trwałe, bo jest jak Bóg wieczne.  A dla nas, wierzących w Boga i znoszących cierpienia dnia codziennego, dobrą nowiną jest to, że jako jedyny nasz Bóg ma imię: Jestem, który Jestem. Ten wybór, by słuchać tylko Boga, gwarantuje dobro w życiu. Jeśli tak, nauczyć się musimy działania w zgodzie z wolą Boga. Uwierzyć nam potrzeba, że wola Boga nie oznacza naszej niewoli. Wyłącznie oznacza Jego bezwarunkową miłość. A tej nieustannie, od zawsze w życiu szukamy. Ona jest gwarancją dobrych owoców podejmowanego przez nas działania. Dobra pragniemy, uznajemy je za sens tego, co otrzymujemy lub otrzymywać chcielibyśmy. Pragnieniem każdego z nas jest pragnienie sensu. Słuchając Boga doskonalimy naszą wolę sensu, aż go doświadczymy. Znów Bóg będzie mógł powiedzieć o nas Dobry. Przywrócimy tak nasze pierwotne imię: dobry, to jest na obraz i podobieństwo Boga. Zauważmy, że to imię – dobry – wzięliśmy z Boga i tak jesteśmy mu równi!

A imię, to więcej niż słowo, niż dźwięk – to nowy człowiek, to jego przyszłość. To zapowiedź jego historii. Dobrej historii. Jezus dał Piotrowi nowe imię i na tej skale chciał wybudować Swój Kościół. Budowlę nie z cegieł, bo to nie one łączą z niebem. I to imię Piotr, zostało wypełnione do końca, jak zadanie. Jezus dał nowe imię swoim uczniom – przyjaciel. I oni wypełnili to imię jak zadanie – odwzajemnili miłość Jezusa, aż do śmierci męczeńskiej, za wyjątkiem Jana. Jezus dał nowe imię również Janowi – brzmiało ono syn Maryi. Maryja nie pozostała bez synowskiej opieki. Została zabrana przez swojego nowego syna do wieczernika, by przebywać wspólnie w nowej rodzinie. Tworzyli ją ci, którzy kochali Jezusa i nie mogli pogodzić się z Jego stratą. A Jezus tam, w wieczerniku, dał im wszystkim nowe życie w Duchu Świętym. Duch Święty łączy ziemię z niebem, na nowo. Wypełnieni Duchem Świętym nie będziemy już dawali przez pychę życia temu, który kusi nas do mówienia innym językiem, niż język prawdy i dobra, który wprost pożąda być słuchanym. On, książę kłamstwa, nie daje nam wolności wyboru, on wymusza na nas złe wybory.

Działanie, niezgodne z Bożym planem, podejmowało już tak wielu ludzi. Tak wiele ich imion w historii ludzkości są i pozostaną na zawsze synonimem zła. Takim działaniem człowiek pozwala mówić temu, który został strącony z nieba na ziemię. Szatan, istota duchowa, szuka więc na ziemi przestrzeni duchowej, nad którą mógłby zapanować. Której mógłby być królem i tak panować. Zastanówmy się zatem, czego my chcemy dla siebie, dla swojej historii, którą tworzymy teraz, w każdej chwili swojego życia.

Czego chcemy dla historii naszej rodziny, naszego otoczenia, naszego kraju, dla historii naszego zbawienia. Pamiętajmy, to Bóg wzywa człowieka na szczyt góry, jak Mojżesza. A my jak Mojżesz powinniśmy być wrażliwi na ten głos. Powinniśmy, jak Mojżesz, być gotowi wykonać to, co Bóg nakaże. A Bóg, jak mówi nam drugie, niedzielne czytanie, dał Mojżeszowi ponownie Swoje, szczegółowe wskazania. Są to wskazania, podobnie jak pierwszy nakaz dla Adama i Ewy w raju, które mogą dać ludziom dobrostan. O ile oni, o ile my, się do nich zastosujemy. Bóg dał ludziom przez Mojżesza nowe prawo. I ono jest wciąż nowe i takie pozostanie, bo życie temu prawu ma dać każde nowe życie ludzkie. Jezus zastosował się do tego prawa co do joty. Ten, który jest w niebie.

On nie budował własnej wieży. Jezus wybrał Swojego Ojca jako Tego, Kogo słucha! Wystarczy i nam, dziś posłuchać dobrze, dziś usłyszeć i pić ze źródła już dziś. Wybieramy sami, kogo słuchamy. Wybierzmy dobrze, z namysłem. Powiedzmy dziś, choćby z poczuciem wyrzutów sumienia, świadomości tego jak grzeszni jesteśmy, ile miłości odrzuciliśmy: mów Panie, sługa Twój słucha. A Jezus powie: weźmijcie Ducha Świętego. A Święty Leon Wielki, doktor Kościoła tak motywował swoich współczesnych do uważności na słowa i zaproszenie Jezusa:

Zatem znak krzyża czyni wszystkich ochrzczonych królami, namaszczenie zaś Ducha Świętego konsekruje wszystkich na kapłanów. Dlatego każdy chrześcijanin z ducha i zasad winien być świadom tego, że królewskiego jest rodu, i poczuwać się do brania udziału w kapłańskim zadaniu.

Autor: Andrzej Roter

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *