Nie mamy nic cenniejszego od naszej codzienności

Rozważanie na XXIII Niedzielę Zwykłą

Czytania: Iz 35, 4-7a ; Jk 2, 1-5 ; Mk 7, 31-37

 

Prorok Izajasz mówi głośno do wierzących w Boga

Prorok Izajasz w dzisiejszym, pierwszym czytaniu dodaje otuchy swoim współczesnym. Dodaje też otuchy nam jako wierzącymi przecież w tego Samego Boga Jedynego.  Czy aby na pewno jest to do nas, czy ma to wartość dla naszej codzienności, tak historycznie odległej, tak innej niż współczesnych Proroka? Sądzę, że to jest aktualne, bardzo nawet aktualne i bardzo dobrze, że to czyni, bo i nas życie nas nie rozpieszcza, dotyka nas nieustannie zło w naszej codzienności, jesteśmy umęczeni trudami obowiązków jakie podejmujemy i jakie są nam narzucane. Jesteśmy zmęczeni niewdzięcznością innych, jesteśmy zmęczeni wreszcie i nami samymi, bo nie ma wciąż w nas pokoju, którego tak łakniemy.

Staramy się ten pokój znaleźć w różnych zajęciach, celach, ale na koniec wprost zabijać naszego ducha może konstatacja, że… jesteśmy za słabi, by zyskać pokój w pojedynkę, za mało zdolni lub nie tak zdolni niż inni, albo też mamy na uzyskanie takiego stanu za mało czasu, może za mało dochodu czy majątku, by nasze życie traktować jako wzrastające, szczęśliwe, pełne, a stan ducha nazwać pokojem wewnętrznym. A Izajasz mówi tak samo sobie współczesnym jak i nam dziś, że by zyskać takie życie potrzeba wielkoduszności. Nie potrzeba nam zatem tamtego: czasu, szczęścia, bogactwa, ale wszystko, co przeżywamy, potrzeba jest ofiarować Bogu i przyjąć to, jakim jest nasze życie jako jedynej, prawdziwej drogi do Niego. On przecież jest cały w naszym życiu, takim jakim ono jest teraz. Bo życia innego w ciele nie ma jak to, co jest naszą codziennością. I takie życie jest nasze, i w takim życiu jak to, codzienne jest Bóg. Bo przecież nie ma życia poza Nim, nie ma poza Bogiem, który jest jego Stwórcą. To nie jest rodzaj wiedzy, ale naszej wiary, że On jest każdego istnienia, każdego życia początkiem i nim samym w najgłębszej jego istocie.

 

On jest naszym życiem, zatem to On jest pokojem naszym i nie ma innego poza Nim. To zaś może być wiedzą jedynie, ale nam potrzeba jest tej wiedzy, płynącej z doświadczenia. Zatem, potrzeba poczynić konkretne kroki w tym kierunku dziś, w naszej codzienności. Potrzeba nam wziąć ten pokój. A do tego nie potrzeba cudu, nie potrzeba czasu, bogactwa, władzy, ale wielkodusznie potrzeba nam. Co to oznacza? Wydaje się to prosta definicja: wszystko, co nas boli, czym jesteśmy zmęczeni, rozdrażnieni, z czym jesteśmy niepogodzeni mamy to wielkodusznie ofiarować Bogu. Tacy, jacy właśnie jesteśmy, co właśnie przeżywamy. Co przeżywamy teraz i tacy jacy jesteśmy i to z kim przeżywamy nasze życie, z kim przyszło nam przeżywać naszą codzienność. Tylko wielkoduszność jako wewnętrzny zatem duchowy akt, decyzja o dokonaniu takiego ofiarowania i powiedzenie tego Bogu może sprowadzić wodę na pustynię, jeśli, i jaką, odczuwamy w swoim duchu.

 

Apostoł Jakub wyjaśnia

Sądzimy najczęściej, że pustynia w naszym sercu to efekt bardziej tego, czego doświadczamy od innych. Niezgoda na to co jest naszym udziałem w codzienności, nieakceptowanie doświadczenia codzienności i wybieganie w przyszłość lub zamykanie się w wyobraźni na fale codzienności jakie one po prostu są, nieakceptowanie doświadczenia naszej prywatnej historii życia dziejącej się nieustanie, to jest nasz niepokój i nasza pustynia, jaką niepokój rodzi. A to, do czego zachęca nas Izajasz, tłumaczy i wyjaśnia nam Apostoł Jakub w drugim czytaniu. Bo świadome czy też nieświadome uzależnianie naszego pokoju duchowego, naszego zatem poczucia szczęścia i spełnienie od postawy, nastawienia, od czynów innych, to czyni nas niespokojnymi. Bo nie jesteśmy panem takiej codzienności i takiego pokoju. Jest on jedynie pozorem pokoju duchowego i pozorem dążenia do szczęścia. Bo pokój On daje, nie ludzie, choćbyśmy ich uważali za bliskich, ważnych, wpływowych, możnych, władczych, sprawczych. Jakub mówi: …niech wiara wasza w Pana naszego, Jezusa Chrystusa uwielbionego, nie ma względu na osoby.

Niech nas zatem nic i nigdy nie oderwie od ofiarowywania swojej codzienności Bogu. Może to było trudniejsze dla współczesnych Izajaszowi, by wejść w duchową relację z Bogiem, Dawcą życia i pokoju, bowiem z Bogiem rozmawiali prorocy Boga i oni przekazywali ludowi, co ma czynić. Lud nie widział Boga, nawet Mojżesz spotkał pod Horebem Boga w krzaku gorejącym, to wtedy usłyszał głos Boga. Jakże niełatwo było im zatem sobie Boga wyobrazić, stać się stroną w osobistej relacji z Nim. A my, dzięki Jego miłosierdziu zyskaliśmy prawdziwy obraz tego Kim On Jest w Jezusie Chrystusie. Współodczuwanie z Nim swojego życia, współodczuwanie przez Jego życia, relacja duchowa z takim Bogiem, który jest jednym z nas, staje się tym, co nie wykracza poza naszą wyobraźnię tego, Kim i jaki jest nasz Bóg. Potraktujemy zatem naszą słabość, jaką ujawnia w życiu każdego z nas codzienność, z całą możliwą pokorą.

 

Wielkoduszność wymaga pokory słuchania Słowa Bożego

Pokora, to jedyna postawa, w jakiej jest możliwe zaakceptowanie życia jako daru od Boga. To ona chroni przed popełnianiem błędów na drodze do Boga, chroni przed działaniem inspirowanym przez kuszenie do tego, co nie przynosi człowiekowi w duchu jego pokoju. Potrzeba nam pokornej wiary, że On, Bóg ofiarował nam dobre życie, ale my sami jako potomkowie tych i przedstawiciele tego samego rodzaju ludzkiego, którzy uczynili to po raz pierwszy i wprowadzili do tego, jedynego życia zamęt i niepokój. Dlatego, w takim życiu, z pokorą akceptującą wszelkie zdarzenia w naszej codzienności, jakie nas dotykają lub nas budują, to w takim pokornym życiu spotkanie z Bogiem jest możliwe. To w takim życiu jest realne spotkanie z Bogiem, który daje pokój, bo Dobro do jakiego jest wezwany każdy człowiek tylko w pokorze i w wytrwałości w tej postawie znaleźć może przestrzeń do ujawnienia się w nas. Dobro tylko tak odzyska przestrzeń duchową do stawania się przez nasze codzienne życie, nasz codzienny trud, ból, cierpienie. To kompletnie inna perspektywa niż tak, jaką żyje wielu z nas w swojej codzienności. Ale tylko ta daje prawdziwy pokój. Tak też Bóg może się ujawnić, w naszej pokorze. Pokora jest matką wielkoduszności i źródłem pokoju, jest źródłem życia w pełni i pełnią życia. Pokora jest źródłem jedności z Bogiem.

Niedzielna Ewangelia dobrze obrazuje perspektywę pokory, boską perspektywę dobra, pokory jako postawy z jaką potrzeba stanąć przed Jezusem, prawdziwym Bogiem. Pokora nasza nie jest potrzebna Bogu, by w niej stawać się Panem wszystkiego, traktując nas jak narzędzie do wyrażania Swojej wszechwładzy. Pokora to środowisko duchowe, jakie niesie życie i w jakim pojednanie z Bogiem może się stać. Jak pokój stanie się naszym udziałem – to już tylko jednak i wyłącznie wiedza praktyczna, której nie można się nauczyć inaczej niż w swojej własnej codzienności. Potrzeba wejść na tę drogę i być uważnym na głos, który nie dobiega inaczej niż w duchu.

To wreszcie od Niego, od Jezusa Chrystusa winniśmy się spodziewać życia naszego jako spełnionego, to od Niego spodziewać możemy się cudu zobaczenia wyraźniej, bo w pokoju ducha tego, czym jest nasza codzienność we właściwej perspektywie. Dzięki Niemu możemy zobaczyć wyraźnie, czym może ona być, jeśli przyjść do Niego z pełną otwartością. Jeśli przyjść do Niego z całym naszym bólem i ograniczeniami. On uzdalnia nas do zobaczenia wszystkiego we właściwej perspektywie, której On jest początkiem i jest jej nieskończonością. To w niej zacierają się, jak w naszej pamięci, urazy, żal, niechęć, ból.  A to, co stanie się z naszym życiem, będzie cudem w oczach innych i pełnią dla nas. Wielkodusznością jest zatem ofiarowywanie naszego życia Temu, od którego je otrzymaliśmy, bo nie mamy nic cenniejszego, niż nasza codzienność.

 

Autor: Andrzej Roter

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *