Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na II niedzielę Adwentu
1. W I czytaniu prorok Baruch natchniony przez Boga kieruje Dobrą Nowinę do wygnańców, którzy są daleko od swej Ojczyzny i wiedzą, że ich ukochane miast – Jerozolima jest zniszczone. W gruzach leży też dawna ich chluba – świątynia. Wszystko się zmieni – obiecuje Bóg. Miasto i świątynia zostaną odbudowane. Niech, zatem zmieni się wasze usposobienie – zamiast smutku i goryczy niech na waszych twarzach zagości radość i nadzieja. Za chwilę Bóg zacznie działać i przemieniać serca i rzeczywistość.
Obietnica Boga ma dwa wymiary. Pierwszy historyczny. Rzeczywiście wkrótce syn króla, który zniszczył Jerozolimę, wydaje edykt pozwalający wygnańcom wrócić do swego kraju. Obiecuje także pomoc przy odbudowie miasta i świątyni. Drugi wymiar jest mesjański. Jerozolimą – miastem Boga, świątynią będzie Mesjasz. On też dokona przemiany swego ludu. Na stałe zagoszczą w nim pokój, sprawiedliwość i pobożność. Taką nadzieją żył wierzący.
2. Ew. znaczy dosłownie dobra nowina, dobra wiadomość. Co nią jest? Jest nią najpierw pojawienie się w przestrzeni publicznej osoby Jana Chrzciciela. Był on darem Boga dla bezpłodnych i w podeszłym wieku rodziców. Po ich śmierci z Bożego natchnienia Jan przebywa na pustyni, prowadząc życie samotne, poświęcone Bogu. Karmi się szarańczą i miodem dzikich pszczół. Pewnego dnia rozpoznaje w sobie głos Boga, że niebawem pojawi się Mesjasz, który przemieni Izrael i świat. On zakończy wszelką niewolę swego ludu. Dla Jana był to sygnał, by szybko opuścić pustynię i udać się do ludzi i rozpocząć z nimi przygotowania do tego wielkiego dnia. Jan bardzo szybko zaczyna gromadzić przy sobie tłumy, które spieszą zewsząd do Niego.
Drugim elementem dobrej nowiny jest to, co Jan Chrzciciel głosi ludowi. Mesjasz, na którego czekamy niebawem nadejdzie. Wszyscy wiedzą, że nadejście Mesjasza oznacza pojawienie się Boga, który przyjdzie z wielką mocą. Początkiem Jego panowania będzie sąd, nad Izraelem i nad całym światem. Jeśli zatem chcecie uniknąć sprawiedliwości Bożej – mówi Jan, wyznajcie swoje grzechy i obmyjcie się w wodach Jordanu. Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego!
3. Oto cały program Jana dla Izraela i dla nas. Przygotujcie drogę Panu. Co to znaczy? Drogą jest dla Jana serce każdego człowieka. Przygotujcie w swym sercu miejsca dla Boga. Zwróćcie się do Niego całym swym sercem, całą swą duszą, wszystkimi swymi siłami. On przyjdzie, by was napełnić swoim miłosierdziem i łaską. On przyjdzie, by zatriumfowała sprawiedliwość, by odnowić przymierze świętości i pokoju z Bogiem oraz ludźmi.
Prostujcie ścieżki dla Pana. Przyjęcie Boga do swego serca, do swego życia sprawi, że Bóg nas oczyści, uświęci, zmieni, uzdolni do wyprostowania naszych krętych życiowych ścieżek, dróżek i dróg. To nie my sami z siebie będziemy do tego zdolni. Do nas należy uczciwe stanięcie w prawdzie, nazwanie po imieniu tego, co w nas jest kręte i grzeszne. To jest naprawdę etap rachunku sumienia. Po nim mamy wyznać swoje grzechy i obmyć się w wodach Jordanu.
Wyznanie grzechów i zanurzenie się w wodach Jordanu było przewidziane w czasach Jana tylko dla poganina, który chciał przyłączyć się do Ludu Izraela. Teraz w obliczu rychłego przybycia Mesjasza ta praktyka miała być rozciągnięta także na każdego wierzącego Żyda i Żydówkę. Dla wielu to wymaganie było prawdopodobnie szokiem. Tak, jak w wodach Jordanu Bóg w swym miłosierdziu obdarzał swój Lud łaską miłosierdzia i gładził wszelkie grzechy, tak samo nam w sakramentach Bóg udziela swego miłosierdzia, przebacza nam wszystkie grzechy i uzdalnia do świętego życia, do przyjęcia do swego życia Mesjasza. Chcę powtórzyć – prostowanie krętych ścieżek naszego życia to dzieło Boga w nas. Tylko On może nas dotknąć i uzdolnić do życia wg przykazań. Często to my sami stawiamy sobie takie cele. Chcę się zmienić, chcę wyrwać się z jakiegoś życiowego krętactwa, z jakiegoś zniewolenia i tak naprawdę liczę na siebie. Bardzo często przegrywam i zniechęcam się. Może dotrze do mnie dziś, że tym, który mnie przemienia jest Mesjasz, Bóg. Mam wyznać Mu swe grzechy i małymi krokami współpracować z Nim. Papież Franciszek przypomina nam często, że Bóg w swoim miłosierdziu nigdy się nie męczy naszymi grzechami i nam przebacza. Jeśli przyjmę Jego miłosierdzie to mam uczyć się być miłosiernym wobec bliźnich i wobec siebie. Otwórzmy się na łaski miłosiernego Boga. Amen!
Dziękuję za Ojca posługę