Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na V Niedzielę Wielkanocy
1. By zrozumieć znaczenie Jezusowego wyznania – „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym” trzeba mieć na uwadze liczne ST wypowiedzi prorockie (np. Iz 5, 1-7; 27, 2-6; Jer 2,21; 8,13 Oz 10,1; Ez 15; 19,10-14), które przedstawiają Izrael jako winnicę, krzew winny, który Bóg uprawa a który nie przynosi owoców. W owych tekstach jest też zapowiedź, że w czasach mesjańskich „Izrael zakwitnie i rozrośnie się i napełni powierzchnię ziemi owocami” (Iz 27,6). Umieszczając wypowiedź Jezusa w takim kontekście należy ją rozumieć tak: czasy mesjańskie już się rozpoczęły oraz Ja jest prawdziwym Izraelem, prawdziwą winnicą Boga, która przynosi Bogu oczekiwane owoce. Obietnica dane prorokom wypełniły się w Jezusie Mesjaszu. On jako winnica – prawdziwy Izrael zakorzeniony jest w Bogu i z Niego czerpie soki, które sprawiają, że przynosi dobre owoce.
Drugi człon Jezusowej dobrej nowiny brzmi – Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Od głównego krzewu rozgałęziają się gałązki na których wiszą owoce. Gałązki to wszyscy, którzy uwierzyli w Jezusa i z Niego czerpią soki, dzięki którym przynoszą owoce. Nikt nie przyniesie owoców, jeśli nie jest wszczepiony w Jezusa i w Nim nie trwa. Kto poprzez chrzest wszczepiony jest w Jezusa, kto karmi się Nim, czyli Jego Ciałem ten jest prawdziwym Izraelem, winnicą Pana i może mieć pewność, że będzie przynosił dobre owoce w swym życiu.
2. W I czytaniu słyszymy o trudnościach wszczepienia św. Pawła we wspólnotę uczniów Jezusa w Jerozolimie. Gdy Paweł po spotkaniu ze zmartwychwstałym Jezusem i staniu się Jego uczniem po raz pierwszy zjawia się w Jerozolimie, uczniowie Jezusa boją się go, nie mogąc uwierzyć, że ten osławiony prześladowca może być nową latoroślą krzewu winnego, uczniem zmartwychwstałego Pana. Jedynie Barnaba wierzy w autentyczność przemiany Pawła i nawiązuje z Nim kontakt, zaprasza do swego domu, a po jakimś czasie przyprowadza do grona innych Apostołów. Paweł przyjęty do wspólnoty Kościoła w Jerozolimie, z niesłychaną gorliwością włącza się w świadczenie o Jezusie jako Mesjaszu. Jego świadectwo pełne mądrości i gorliwości wywołuje wśród Żydów nasiąkniętych kulturą helleńską tak wielkie napięcie i wrogość do uczniów Jezusa, że Paweł dla uspokojenia sytuacji zostaje odesłany do swej ojczyzny, czyli do Tarsu. Mimo napięcia i wrogości „Kościół cieszył się pokojem w całej Judei, Galilei i Samarii. Rozwijał się i żył bogobojnie, i obfitował w pociechę Ducha Świętego”. Wiara w Jezusa Mesjasza, posłuszeństwo Duchowi Świętemu sprawiają, że wspólnota wierzących w Ziemi Świętej jest prawdziwym mesjańskim Ludem, który przynosi dobre owoce, przyciąga do siebie nowe osoby, rozszerza się także na dawne ludu pogańskie.
3. Dziś słyszymy, że tylko Jezus Mesjasz jest przynoszącym dobre owoce Izraelem, początkiem nowego Ludu mesjańskiego, który także dzięki wszczepieniu w Jezusa przynosi dobre owoce. Św. Łukasz zaświadcza dziś, że ci, którzy trwają w bliskiej więzi z Jezusem doświadczają pokoju, żyją bogobojnie – w bliskiej relacji z Bogiem, żyją przykazaniami miłości, rozwijają się – zwiększają swą liczebność, obfitują pociechą Ducha Świętego. Nam wydaje się dziś taki obraz Kościoła czymś niesłychanym i trudno jest nam w niego uwierzyć. Na co dzień Kościół, wspólnota wierzących przedstawiana jest zupełnie inaczej. Ma się wrażenie, że jest przeciwieństwem obrazu przedstawionego nam przez św. Łukasza. Nie żyje w pokoju, tylko w niepokoju, lęku, kryzysie; nie rozwija się, tylko zwija, przynajmniej w Europie; nie żyje bogobojnie tylko prowadzi grzeszne życie, nie obfituje w pociechę Ducha Świętego tylko obfituje smutkiem, rezygnacją. Czyżby mesjańska wspólnota powtarzała to samo, co kiedyś Izrael przed narodzeniem Jezusa Mesjasza? Nie przynosi dobrych owoców! Może my nie uwierzyliśmy w Jezusa Mesjasza, nie zostaliśmy w Niego wszczepieni, nie byliśmy tak naprawdę Jego Ludem, nie przyjęliśmy Jego Ducha? Może sprawialiśmy tylko takie wrażenie? Może dopiero globalizacja kultury, nowe idee, bezpieczne, dostatnie i wygodne życie, a także ujawnione przez media skandale sprawiły, albo stały się pretekstem do podjęcia decyzji – nie jestem częścią tej wspólnoty?
Dlatego my, słuchacze Słowa, nie przestajemy się pytać: czy naprawdę jestem latoroślą wszczepioną w krzew winny? Co we mnie przeważa: ufność w Bożą łaskę, jaką mnie Bóg obdarza, czy też uzasadniona podejrzliwość w stosunku do siebie, może moje wszczepienie jest tylko sprawą kultury, wyboru moich rodziców a nie moim osobistym? Drugie czytanie przypomina nam, jeśli „nasze serce nas oskarża”, wtedy ma ono prawo, by liczyć na miłosierdzie Boże, gdyż Ten, który „jest większy od naszego serca” zna wszystko. Także my możemy wraz ze świętym Piotrem, skruszonym i nawróconym z powodu swego zaparcia się wołać: „Panie te wszystko wiesz, Ty wiesz, że cię kocham” (J 21, 17).
Najnowsze komentarze