Boże daj mi łaskę pokory

Rozważanie na XV Niedzielę Zwykłą

Czytania: Am 7, 12-15 ; Ef 1, 3-14 ; Mk 6, 7-13

Każdy z ludzi jest na obraz i podobieństwo Boga Stwórcy. To znaczy także i to, że każdy z ludzi jest naturalnie wyposażony, duchowo wyposażony, by słyszeć Tego, który mówi duchowo. Mówi w duchu.

 

Bóg udzielił się Dobrem, którym Jest. Dobro, tak jak On Sam Jest Dobrem, jest duchowe. Dobro Jest i tak On Jest. On jest, a to oznacza, że jest Bogiem żywych i każdy z ludzi jest wciąż przed Jego Obliczem. Nie wszyscy są gotowi, by słuchać głosu Boga w duchu. Nie wszyscy chcą być przed Jego Obliczem, bo tak rozumieją swoją wolność. To dlatego Bóg posyła Swoich proroków.

 

Amos został oderwany od swojego codziennego życia. On, który był pasterzem i nacinał sykomory miał przemawiać w imię Boga. Ileż pokory trzeba mieć w sobie, by porzucić dotychczasowe życie, by zastosować się do głosu wewnętrznego. Amos usłyszał w duchu Boga i nie uchylił się przed znaczeniem tego, co w duchu usłyszał. Był to mocny głos. Tak mocny, że Amos nie pozwolił, by ktokolwiek wzbudził w nim wątpliwość, że nie jest to głos Boga. Nie pozwolił na wzbudzenie wątpliwości co jest jego obowiązkiem wobec Boga. Amos jest świadomym swojej misji. Nowej misji, choć nadal pozostaje pasterzem i nacinającym sykomory. Wie kim jest, skąd wyszedł. Nie pyszni się tym, kto go powołał do prorokowania. Nie oczekuje od nikogo, by być uznanym za proroka. On wie, że jest pasterzem, który ma prorokować. Głos Boga przyjął za wskazanie, za wartość, za perłę najcenniejszą, za prawdę, której ma służyć, ma ją głosić. Amos akceptuje zmianę w swoim życiu. W tej prawdzie, jaką jest głos Boga i to, co Bóg mówi do niego, jest jego odpowiedzialnością. On bierze za to odpowiedzialność. Jest też w tym jego nowa godność.

 

Paweł, podobnie jak Amos, został oderwany od swojego wcześniejszego, codziennego życia. A był jednym z faryzeuszów, z jasno wytyczoną ścieżką życia – bronić gorliwie wiary w Boga Jedynego. Ileż pokory wykazał Paweł, poddając się temu, co nakazał mu głos Tego, który jest Bogiem. Paweł nie zmienia swojego życia, bo nadal jest tym, który broni gorliwie wiary w Boga Jedynego. Ale głos Boga całkowicie odmienia jego życie. Mógł przecież odrzucić to, co usłyszał pod Damaszkiem i przeżywać swoje życie i swoją wiarę w Boga Jedynego tak jak dotąd. Ale, był to głos tak mocny, że Paweł rodzi się na nowo, a czytany dziś list do Efezjan ujawnia całą prawdę, jaką od Boga usłyszał w swoim duchu, całą tajemnicę stworzenia i zbawienia. Paweł nie był uczniem Jezusa, jak dwunastu, ale jego doświadczenie wiary było doświadczeniem Boga, podobnie jak doświadczenie Amosa. Paweł po swoim nawróceniu postępuje podobnie jak czyni to Amos. Postępuje według nowej odpowiedzialności, jaką wyznacza głos Boga. A jednocześnie, Paweł odnalazł swoją godność w dzieleniu się dobrem, jakim jest Bóg, który mówi do niego w duchu. Bóg mówi do niego, a temu co słyszy wewnętrznie jest wierny, jest za to odpowiedzialny. Ileż pokory potrzeba, by zrezygnować ze wszystkiego co wydaje się być nasze, nas opisywać, stanowić poczucie naszego własnego ja, zrezygnować z naszego wyobrażenia o tym, kim jesteśmy, co stanowi o naszej godności w relacji do Boga i innych ludzi, zrezygnować na rzecz tego, co Bóg mówi i czego oczekuje.

 

Ileż pokory było w Uczniach Jezusa, którzy słuchali głosu Syna Bożego. Posyłając ich, wydaje bardzo jednoznaczne i jakże szczegółowe dyspozycje. Można byłoby nawet uznać, że wystawia ich na próbę. Wystawia na próbę ich wolność.  A oni idą do ludzi, tak jak im nakazał i postępują tak, jak im powiedział. To uznali za wartość, za najcenniejszą perłę, za prawdę, której trzeba się trzymać. I to, po ludzku rzecz biorąc, sprawdza się. Tak jak Jezus, tak oni wyrzucają złe duchy i uzdrawiają. Jak to bardzo zmienia ich życie, dla nich jest to nowa godność. Nie są już tylko tymi, którzy chodzą za Jezusem, nauczycielem. Oni stosują się do tego, co Jezus mówi i dysponują tą samą mocą, jaką On dysponuje.

 

Tych, którzy nie słuchają głosu Boga, wydaje się być nawet więcej, niż tych, którzy słyszą ten głos w swoim duchu. Może utracili wrażliwość na głos wewnętrzny? Może nawet, głos wewnętrzny ich niepokoi? Nie mówią i nie czynią tak, jak mówi nieustannie do nich ich wewnętrzny prorok. Nie mówią i nie czynią to, co jest prawdą, jaką wewnętrzny prorok im objawia. Mówią to, co według nich będzie „dobrze powiedziane”, co od nich tylko pochodzi.

 

Do czasu, ale ludzie mówili tym samym językiem. Tak było do czasu budowy wieży Babel. Nie słuchając głosu w swoim duchu, ludzie przestali mówić do siebie tym samym językiem. Przestali się rozumieć, bo to co słyszeli od innych, miało inne znaczenie niż to, jak sami je rozumieli, albo chcieli rozumieć. Przestali mówić to, co mówiła im ich pierwotna natura, która była dobra, która odwzorowywała Tego, który Jest Dobry. Budowa wieży Babel wciąż trwa. Prawdziwa wieża Babel, nie w przenośni, nie w przypowieści, to ta, kiedy ludzi nie mówią tego, co słyszą prawdziwie. Mówią nie pragnąc dobra, nie pragną dzielić się dobrem, nie mają dobra za cel, ale mówią to, jak interpretują to co słyszą, lub mówią to, co chcieliby, aby inni usłyszeli i w to uwierzyli.

 

A każdy z ludzi jest różny, myśli inaczej, pragnie inaczej, odczuwa inaczej, kocha co innego, stąd mówi innym językiem niż jemu wydawałoby się bardzo, bardzo podobni. To jest prawdziwa, współczesna i wciąż budowana przez ludzi wieża Babel. Ludzie nie mówią tym samym językiem, bowiem nie słuchają głosu wewnętrznego i nie słuchają Boga, który mówi do wszystkich tym samym językiem. On do wszystkich, którzy Go słuchają, mówi zrozumiałym językiem. Ludzie wiary słyszą głos wewnętrzny, ich wewnętrznego proroka, rozumieją Boga, choćby byli z różnych stron świata. Więcej też, bo rozumieją siebie nawzajem ci, którzy Boga słuchają. I mówią tym samym językiem. Ich język jest prosty, bo Bóg jako Jedyny Jest Dobry, udziela się dobrem. Dobro, to jest Boski Język.

 

Autor: Andrzej Roter

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *