Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na Niedzielę Zmartwychwstania 2021
1. Kiedy pobożny Żyd myślał o nadejściu Mesjasza to jego oczy zaczynały się świecić z radości. Będzie to wielki triumf Boga. Wszystko, co sprzeciwia się Jemu zostanie pokonane. Upokorzenia Izraela się skończą. Nastanie okres szczęśliwości. Te przekonania były tak dominujące, że kiedy Jezus mówił, że w Jerozolimie będzie osądzony, że będzie cierpiał, że umrze na krzyżu, ale że także zmartwychwstanie – to uczniowie nic z tego nie rozumieli. Jak Mesjasz może zostać pokonanym i cierpieć? Kto, jaka potęga może zwyciężyć Boga? Poza tym, jeśli ktoś umiera to śmierć oznacza koniec wszystkiego. Wprawdzie wierze Żydów znane było zmartwychwstanie na końcu czasów, ale to był dar nowego świata, który dopiero przyniesie ludziom zwycięski Mesjasz.
Z tych też powodów śmierć Jezusa oznaczało nie tylko ostateczny koniec wszystkiego w wymiarze ziemskim, ale także koniec myślenia, że On był Mesjaszem. Jeśli nastąpił koniec to nie ma sensu iść do grobu następnego dnia po zakończeniu szabatu. Tak myśli mężczyźni-uczniowie Jezusa. Nieco inaczej myślały jednak kobiety. One poszły i zobaczyły, że kamień zasłaniający wejście do grobu został odsunięty i w grobie nie ma ciała Jezusa. Ktoś zabrał Jego ciało. To jedyne racjonalne wytłumaczenie. Zaalarmowani Piotr i Jan idą by sprawdzić rewelację kobiet. Jan Ewangelista zaznacza, że kiedy zobaczyli płótna, którymi był owinięty Jezus po śmierci to uwierzyli. Zobaczenie płócien uruchomiło w nich wiarę.
2. Czy same płótna mają taką moc? Płótna grobowe, które owijały martwe ciało Jezusa, po Jego zmartwychwstaniu całkowicie opadły, spłaszczyły się, ponieważ pozostały puste, gdyż zmartwychwstałe Ciało przeniknęło przez nie. Tylko w miejscu głowy płótna grobowe zachowały niezmieniony kształt, dlatego, że wcześniej zostały nasączone krwią i wonnościami, a po wyschnięciu stały się twarde jak karton. Sądzi się, że właśnie na samym wierzchu głowy leżącego w grobie Jezusa, który był szczelnie owinięty płótnami grobowymi, została położona chusta z drogocennego bisioru – jako znak szczególnego szacunku dla zmarłego. Kiedy uczniowie zajrzeli do grobu to wzrok ich utkwił na obliczu Jezusa, które zobaczyli na jednym z płócien. Ono z jednej strony miało liczne ślady zranień, a z drugiej zarazem wyrażało radość, pokój i łagodność. Jan Apostoł zaznacza, że „ujrzał i uwierzył”. Tym, co mogło spowodować tak nagłą w Nim zmianę była właśnie odbita na płótnie twarz zmartwychwstałego Jezusa. To było oblicze, które dziś można zobaczyć w małym sanktuarium w Manoppello, we Włoszech.
3. Spotkanie ze Zmartwychwstałym otworzyło Piotrowi i innym uczniom oczy: zrozumieli, kim naprawdę był ich nauczyciel. Wiedzieli już: Ten, z którym przemierzali Galileę i Judeę, żyje. Śmierć Go nie pochłonęła. Żyje w chwale Pana. Tego, którego ludzie przybili do krzyża, Bóg uczynił Panem świata. Było to odwrócenie całego porządku rzeczy. Śmierć nie jest ostatnim i nieodwracalnym wydarzeniem naszego losu tu na ziemi. Ostatnie słowo należy do Boga, który ma moc ze śmierci wyprowadzić życie.
4. Dzieje Apostolskie w X rozdziale opisują spotkanie Piotra z Korneliuszem. Korneliusz, rzymski dowódca miejscowego garnizonu, uczciwie szuka Boga, a jako „bojący się Boga” chce żyć wg Jego woli. Piotr już wie, że Jezus jest nie tylko Mesjaszem dla świata żydowskiego, ale dla wszystkich ludzi. Nie ma on jeszcze odwagi z tą nowiną wyjść poza ścisły krąg żydowskiego świata. Impuls daje mu Bóg na modlitwie. Piotr przybywszy do domu Korneliusza przedstawia mu dobrą nowinę o Jezusie Mesjaszu. Najpierw odwołuje się do faktów i wiedzy ogólnie dostępnej o Jezusie, jako człowieku, proroku i nauczycielu. „Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła. A my jesteśmy świadkami wszystkiego, co zdziałał w ziemi żydowskiej i w Jerozolimie. Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie”. To wszystko, co wymienia Piotr nie jest jeszcze przedmiotem wiary, tylko wyrazem konkretnej wiedzy o Jezusie. Te wszystkie fakty można sprawdzić, ocenić, wyciągnąć wnioski.
Piotr mówi dalej, historia Jezusa z Nazaretu nie zakończyła się męczeńską śmiercią na krzyżu, wraz, z którą wszystko nieodwracalnie się skończyło. „Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia”. Jezus trzeciego dnia zmartwychwstał. On żyje. To wyznanie Piotra jest przedmiotem wiary Jego i całego młodego Kościoła. Ono wykracza poza to, co można sprawdzić czy zweryfikować empirycznie.
Dla Piotra zmartwychwstanie Jezusa nie było przywróceniem starego życia, które definitywnie minęło, nie było też prostą jego kontynuacją, jakby na chwile tylko Jezus zasnął. Zmartwychwstanie nie jest też cudownym dodatkiem do życia. Jezus definitywnie umarł. Zmartwychwstanie, dzięki wszechmocy i miłości Boga jest początkiem zupełnie nowego życia. Zmartwychwstanie Jezusa jest nowym aktem stworzenia życia, nowym dziełem miłości Boga do człowieka.
5. Z tego niezwykłego faktu płynie dla nas nadzieja. Śmierć i zmartwychwstanie Jezusa dają też pewność, że w sakramencie chrztu świętego wszystkie nasze grzechy zostały pogrzebane i przebaczone i że możemy cieszyć się darem nowego życia. Kto uwierzy w Jezusa jako Mesjasza, dla tego śmierć nie jest ostatnim etapem życia. Śmierć jest owszem trudnym doświadczeniem, ale kto w nią wejdzie z ufnością temu towarzyszy pewność, że Bóg ma moc ją unicestwić i dać nowe życie.
Przez ostatni rok pandemia spowodowała śmierć wielu naszych bliskich, znajomych. Także w nas może pojawił się lęk, że ona może zagrozić także mnie. Łatwo może ustami recytować wyznanie, że wierzę w życie wieczne i ciał zmartwychwstanie, ale kiedy ona jest tak po prostu na wyciągnięcie ręki staje się realna, to okazuje się, że w nas pojawiają się lęki. Nie wstydźmy się ich. One są być może początkiem nowej relacji z Jezusem, który ma władzę nad życiem i śmiercią i On ma moc dać nam gwarancję życia wiecznego, bo sam umarł i zmartwychwstał.
Poza tym pandemia spowodowała z jednej strony lęk przed drugim człowiekiem. Z drugiej strony zamknęła nas w kręgu własnej rodziny. I tu okazało się, że trudno nam jest być razem, że nie mamy dla siebie miłości i cierpliwości a nawet często reagujemy na siebie agresją. I do naszych lęków, frustracji, naszej samotności przychodzi zmartwychwstały Pan Jezus. Jego Duch ma moc uczynić z nas wspólnotę. Prośmy w te dni świąteczne, abyśmy spotkawszy na naszej drodze życia zmartwychwstałego Jezusa, mogli w Niego uwierzyć oraz trwać w radości, wypływającej z tego, że On już na zawsze jest z nami, że On z nami tworzy Swój Lud Mesjański. Amen!
Najnowsze komentarze