Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na XVI niedzielę zwykłą

1. Czytania dzisiejszej niedzieli przedstawiają nam obrazy Boga pełnego kontrastów. Z jednej strony mówi się o mocnym Bogu, który sprawuje swą władzę wobec wszystkich, nawet tych, którzy nie uznają Jego panowania. Bóg jest opisywany niemal jako „surowy sędzia”, który wyznacza granice ludziom silną ręką. Ale jest też mowa o łagodnym, miłosiernym sędzim, który według ludzkich standardów jest czasami niezrozumiale pobłażliwy, cierpliwie czekający na nawrócenie każdego człowieka.

Miłosierdzie i cierpliwość Boga są tematem przy­powieści dzisiejszej liturgii. Pierwsze czytanie chciało nam pomóc w uchwyceniu jej poprzez hymn na cześć mocy Bożej uzewnętrzniającej się poprzez cierpliwość i pobłażliwość. Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością… Tak postępując nauczyłeś lud swój, że sprawiedliwy powinien być dobry dla ludzi. I wlałeś swoim sy­nom wielką nadzieję, że po występkach dajesz nawrócenie.

Cierpliwość Boga nie jest oczekiwa­niem dnia sądu, aby wówczas karać z większym zadowoleniem. Taka czę­sto jest fałszywa cierpliwość ludzi. Cierpliwość Boga jest miłosierna, jest chęcią zbawienia człowieka. Nie wiesz, że dobroć Boża chce cię przywieść do nawrócenia, napisze św. Paweł? (Rz 2,4). On jest naprawdę, jak śpiewaliśmy w Psalmie 86 Bogiem łaski i miłosierdzia, do gniewu nieskory, łagodny i bardzo wierny.

2. W Królestwie Boga nie ma miejsca dla sług niecierpliwych, dla ludzi stale nawołujących do karania i wskazujących Mu od czasu do czasu, kogo ma pokarać. Dwóm uczniom, którzy chcieli zesłać ogień z nieba na ludzi, którzy nie chcieli ich przyjąć, Jezus zabronił tego (Łk 9,55). Zapewne podobne upomnienie powinien Jezus skierować do tych z nas, którzy zbyt gorliwie domagają się sprawiedliwości, kar i zemsty wobec tych, których uważają za chwast świata. I do tych, którzy są zgorszeni milczeniem i cierpliwością Boga.

Również my powinniśmy wzorować się na cierpliwości tego ewangelicznego gospodarza. Mamy czekać do żniw, ale nie jak słudzy z sierpem w ręku z ledwością powstrzymywani przez gospodarza, jakbyśmy nie mogli się doczekać, by ujrzeć minę złych, niesprawiedliwych ludzi w dzień sądu. Powinniśmy się raczej zachowywać jak ludzie, którzy nie są do końca pewni, czy są wyłącznie dobrym nasieniem, czy nie ma w nich przypadkiem kąkolu.

Emanuje z dzisiejszej przypowieści Jezusa wołanie o cierpliwość i miłosierdzie. Bóg jest taki wobec nas i my mamy uczyć się od Niego podobnej postawy. Nasze serce jest glebą, na której rośnie zarówno pszenica i chwast. Tylko jeden, Jezus był nasieniem bez śladu kąkolu, to znaczy bez grzechu. To ziarnko pewnego dnia wpadłszy w ziemię najpierw obumarło a potem wydało obfity plon. Teraz to ziarnko, stawszy się chlebem, przychodzi do nas, by przemienić nas w Bożą pszenicę. Będąc nią mamy cierpliwie czekać widząc kąkol i inne chwasty, które plenią się obok nas. Panie Jezus, ucz nas wołać o Twe miłosierdzie w dniu sądu. Amen!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *