Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na XVII niedzielę zwykłą

1. W Ew. usłyszeliśmy trzy krótkie przypowieści, które mają nam przybliżyć rzeczywistość Królestwa Bożego. Pierwsze 2 przypowieści są do siebie podo­bne w treści i wymowie: znalezienie skarbu w roli i odkrycie drogocennej perły domaga się od znalazcy sprzedania wszystkiego, by kupić to, co ma jeszcze większą wartość. Kto zna cenę życia wiecznego, wiecznej bliskości z Bogiem, które ofia­rowuje Jezus, ten bez wahania pozbędzie się wszystkiego, co ma, by otworzyć się i przyjąć dar udzielany przez Jezusa. Nie każdy jednak znajduje wielki skarb i drogocenną perłę, nie każdy decyduje się poświęcić wszystko, by jeszcze więcej otrzymać od Boga. Stąd też, Jezus zamyka swe nauczanie trzecią przypowieścią, w której doczesny wybór decyduje o znalezieniu się jednych przy Bogu, a drugich poza Bogiem, w wiecznej samotności, zwanej piekłem. Oznacza to, że za ofertą Bożą, ową nie­powtarzalną szansą, kryje się poważne ostrzeżenie, by nie przegapić danej nam od Boga szansy.

2. Konkretnym przykładem dobrego wyboru jest w pierwszym czytaniu młody król Salomon. Jemu na początku panowania Bóg składa we śnie obietnicę, że spełni każdą jego prośbę. Jest to obietnica istotnie zawrotna! Salomon tymczasem odpowiada na nią w sposób niezmiernie prosty, choć nieco dla nas zaskakujący. Prosi mianowicie Boga tylko o jedno: o „serce słuchające” (1 Krl 3,9).

Prośba ta przysparza wielu trudności wszystkim niemal tłumaczom Pisma Świętego. W BT znajdujemy „serce pełne rozsądku”, w Biblii Poznańskiej „serce pojętne”, w najnowszej Biblii Warszawsko-Praskiej „serce pełne mądrości”. Ze znanych mi przekładów jedynie niemiecki przekład ekumeniczny pozostawia „serce słuchające” („ein hörendes Herz”).

Trzeba wiedzieć, że „serce” w języku biblijnym to bynajmniej nie tylko siedlisko uczuć, ale także woli, rozumu i mądrości.

Co znaczy naprawdę „serce słuchające”? Sceptykowi, który miałby wątpliwości, czy serce może słuchać, większość z nas odpowie zapewne spontanicznie: oczywiście tak! Wie o tym dobrze każdy kochany i każdy kochający. Jest to przede wszystkim jak najpełniejsze otwarcie na tego, kogo kochamy, na jego potrzeby, jego dobro, niekiedy nawet aż do zapomnienia o sobie.

W Biblii hebrajskiej słowo „słuchaj” (lub „słuchajcie”) pojawia się wiele razy. Każdy Żyd powtarza w swojej codziennej modlitwie wielkie wezwanie z Pwt: „Słuchaj, Izraelu! Pan jest naszym Bogiem Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (6,4-5). A przytacza te słowa także Jezus, (Mk 12, 28-31; por. Mt 22, 34-40; Łk 10, 25-28), który nieustannie nawołuje swych uczniów właśnie do słuchania. W Ew. powtarza się wielokrotnie jednakowo brzmiące wezwanie: „Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!” (Mt 11,5). W Ap. św. Jana, w każdym z listów „do siedmiu Kościołów, które są w Azji”, odnajdujemy to samo wezwanie: „Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów” (Ap 2,7,11,17,29; 3,6,13,22). W Ew. Jana Jezus stwierdza kategorycznie: „Kto jest z Boga, słów Bożych słucha: (J 8,47). Głosu Dobrego Pasterza słuchają Jego owce. A będą go słuchać w przyszłości i te także, które dziś jeszcze „nie są z tej zagrody” (J 10,3,16; 10,27).

3. Bóg najwyraźniej oczekuje od nas przede wszystkim tego, żebyśmy chcieli Go słuchać. My przeważnie nie wiemy, kiedy Pan przychodzi lub działa. Woła nas, a my najczęściej w ogóle Go nie słyszymy, tak bardzo zajęci jesteśmy własnymi sprawami. On zaś szanuje naszą wolność i dlatego potrzebna Mu nasza uwaga, uważność. Nie chce tej wolności gwałcić, toteż czeka cierpliwie, aż sami umilkniemy i wreszcie zaczniemy słuchać. Nie darmo Jezus ostrzega: „Uważajcie, czego słuchacie”, lub „Uważajcie, jak słuchacie” (Mk 4,24; Łk 8,18). Może się bowiem łatwo zdarzyć, że słuchamy swoich własnych myśli albo co gorzej kogoś, kto wcale nie jest podobny do Boga. A często słuchamy po prostu nieuważnie, bo coś innego wydaje się nam znacznie ważniejsze. Dzisiaj słuchać po prostu już często nie umiemy. Ogłuszani bez przerwy nieustannym hałasem, zaczynamy w końcu lękać się ciszy, która jest przecież warunkiem nieodzownym, żebyśmy mogli usłyszeć choćby samych siebie.

W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, iż serce jest „naszym ukrytym centrum”, „miejscem decyzji”, „miejscem prawdy, w którym wybieramy życie lub śmierć. Jest miejscem spotkania (…) miejscem przymierza” (nr 2562). Sobór Wat. II przypomina nam, że tym najbardziej świętym miejscem w nas jest sumienie, w którym słuchamy głosu Boga. Może dlatego tak często mamy kłopoty z sumieniem gdyż nie prosimy tak jak Salomon Pana, aby czynił nasze serca słuchającymi. Panie, racz dać nam serce słuchające, zdolne do usłyszenia Ciebie w sumieniu!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *