Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na XXV niedzielę zwykłą

1. Pierwszymi adresatami przypowieści Jezusa byli duchowi i polityczni przywódcy Izraela. Im to Bóg powierzył Lud przez siebie wybrany jako swoją własność. Ich głównym zadaniem była troska o duchowy i materialny rozwój całej społeczności, w tym możliwie każdego człowieka, szczególnie zaś o przygotowanie go na spotkanie z Mesjaszem, prawowitym właścicielem. Gdy Ten się zjawia okazuje się, że zarządcy nie spełnili swojej powinności. Sami nie chcą uwierzyć w Jezusa jako Mesjasza i wszystko robią, aby także nie uwierzył lud. Swoją przypowieścią Jezus chce im powiedzieć: macie już tylko jedną, ostatnią szansę. Za wzór mają wziąć nieuczciwego zarządcę. Jak należy rozumieć jego pochwałę? Czy jako pochwałę samej nieuczciwości, czy też tylko jako pochwałę konsekwentnego dążenia do celu jakim było uratowanie własnej głowy? Z całą pewnością Jezusowi chodziło o drugą alternatywę. Jeśli przywódcy Izraela okażą taką samą mądrość i konsekwencję to szansę jaką daje im Bóg mogą jeszcze wykorzystać dla swego ratunku. Chwila jest poważna i ostatnia już, bo przed nimi stoi sam właściciel.

2. Św. Łukasz wyjął przypowieść Jezusa z pierwotnych ram i skierował do samych uczniów Jezusa. Adresatami jesteśmy teraz my wszyscy. W końcowym fragmencie Jezus pozostawia nam szereg napomnień określających stosunek Jego uczniów do dóbr materialnych.

Z pewnością Jezus przyjmuje za swoje nawoływanie proroków do uczciwości i sprawiedliwości w relacjach z ludźmi. Konkretny człowiek jest ważniejszy niż pragnienie szybkiego zysku. W I czytaniu prorok Amos widział, jak bogaci nie tylko gnębią pojedynczego ubogiego, ale jak stworzyli cały system jego wyzysku. Praktykom tym to­warzyszy traktowanie biednych, jako towaru („kupować […] biednego za parę sandałów”). Wszystko to uderza w samo jądro Przymierza z Bogiem, który nie tylko potępia kłamstwo i kra­dzież, ale nakazuje kochać bliźniego jak siebie samego.

Jak należy rozumieć napomnienie Jezusa, by zdobywać przyjaciół niegodziwą mamoną?  Czym jest mamona? W ustach Jezusa oznacza to słowo – bogactwo, pieniądz, to w czym ktoś pokłada na tym świecie ufność i poczucie bezpieczeństwa. Jezus wie, że ludzie często dochodzą do swego bogactwa nieuczciwie. Nie aprobuje tego, ale chce powiedzieć tym, którzy w taki sposób doszli do swego bogactwa – możesz teraz tą niegodziwą mamoną zyskać przyjaciół, którzy przed Bogiem będą orędować za tobą w niebie. W następnej przypowieści o bogaczu i ubogim Łazarzu, bogacz nie troszczy się o biednego leżącego u jego bramy i proszącego o wsparcie. Nie czynił dobrego użytku z niegodziwej mamony. Dlatego nie ma go wśród przyjaciół Boga w niebie.

Dalej Jezus oczekuje od swego ucznia wierności w pełnionych obowiązkach. Bądź wierny w rzeczach drobnych i wielkich, w sprawach „niegodziwego” i „prawdziwego” dobra, własnego lub należącego do innych. Najistotniejsze jest pełne oddanie siebie.

Na koniec słyszymy – nie można służyć Bogu i Mamonie. Jeśli Mamona oznacza bogactwo, pieniądz, to w czym ktoś pokłada na tym świecie ufność i poczucie bezpieczeństwa, to ten kto służy jej jest bałwochwalcą. Mamona stała się dla niego bożkiem, obiektem czci, w niej ktoś pokłada ufność a nie w Bogu.

3. Zadajmy pytanie – czy nasz system opieki społecznej, fundusze emerytalne, konta bankowe na czarną godzinę sprzyjają czy osłabiają nasze zaufanie do Boga? W komentarzu „Trudne fragmenty Biblii” czytamy: „… takie zabezpieczenia utrudniają nam odnoszenie zaleceń Jezusa … do naszych realiów. Dopiero, gdy słuchamy wiadomości, w których mowa o klęskach głodu, czy tułaczce wojennych uchodźców, dociera do nas prawda o tym, jak ogromne jest nieraz ludzkie nieszczęście i jak bardzo los człowieka zależy czasem od dobrej woli innych ludzi. Świadomość ta nie zaprowadzi nad od razu do Królestwa Bożego ale może nas przynajmniej nauczyć mądrzejszej postawy wobec dóbr materialnych, które nie powinny być dla nas czymś, w czym podkładamy swą bezgraniczną ufność (s. 296).

4. Bóg powierzył nam wiele duchowych i materialnych dóbr. Jak ja to wszystko używam, jaki robię z wszystkiego, co otrzymałem użytek? Jeśli to, co zostało mi powierzone traktuję jako dane mi możliwości konsekwentnego czynienia dobra, wspierania dobrych projektów i zamierzeń to zasługuję na pochwałę Jezusa. Tak czyniąc jestem Jego uczniem. Jeśli natomiast traktuję jako „mamonę” czyli jako coś, co mnie koncentruje wyłącznie na sobie i co mi przesłania Boga, innych ludzi oraz ich potrzeby, to przede mną stoi Pan, który mówi: „Nie możesz służyć Bogu i mamonie” oraz stoisz przed jedyną i ostateczną już szansą. Warto słuchając Jezusa w dzisiejszej Ew. zadać sobie choć jedno pytanie: czy w moim lub mojej rodziny budżecie jest ogóle pozycja: jałmużna dla biednych. Jeśli nie ma, to Jezus z całą pewnością swe słowa z dzisiejszej Ew. kierował także do mnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *