Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na XXVI niedzielę zwykłą

1. By właściwie zrozumieć proroka Ezechiela potrzebujemy określić duchowe tło lub kontekst myślenia jego rodaków. Wg nich – Bóg mierzy wartość osoby w kategoriach księgowych, dokładnie według sumy jej działań. Im ściślej i częściej dana osoba przestrzega poszczególnych przykazań, tym bardziej jest sprawiedliwa przed Bogiem. Im rzadziej to robi, tym gorzej wypada w ostatecznym rozrachunku. Możliwe konsekwencje takiej świadomości są oczywiste: albo człowiek staje się zadufany w sobie, bo wydaje mu się, że wypełnia wszystkie przykazania albo popada w fatalizm (nie ma dla mnie już nadziei). Ezechiel odnosi się do tego sposobu myślenia. Wezwanie do uwagi, „Słuchaj, domu Izraela”, ma na celu przebudzenie i wezwanie do refleksji wszystkich będących na wygnaniu babilońskim. Wcześniejsze wiersze mówią, że nie ma determinizmu w życiu duchowym i społecznym. Jeśli grzesznik się nawróci to może być pewnym życia we wspólnocie z Bogiem. Bóg jako Pan życia ma moc wyrywać ludzi ze wszystkich fatalistycznych ograniczeń przeszłości i obiecuje przyszłość życiu, które jest skazane na śmierć. Bóg nie ma upodobania w śmierci (18,32). Jako Bóg życia daje wolność, która umożliwia nawrócenie i pokutę. Dla wygnańców przesłanie to mogło być równie rewolucyjne, co skandaliczne. Ich ukochany obraz Boga i Jego sprawiedliwości został radykalnie zakwestionowany. Bóg mówi w tej sytuacji – zamiast mnie oskarżać o niesprawiedliwość zadajcie sobie pytanie – czy wasze myślenie, czy wasze rozumienie sprawiedliwości jest w porządku.

2. W Ewangelii Jezus widząc niewiarę i zamknięcie na Jego osobę arcykapłanów świątyni jerozolimskiej oraz starszych ludu, czyli elitę duchową i polityczną Izraela, podejmuje próbę nawrócenia ich, zmiany ich postępowania. Opowiada im przypowieść o ojcu, który ma dwóch synów. Jeden, ojcu zawsze i chętnie deklaruje posłuszeństwo, ale za słowami nie idą czyny. Faktycznie jest on nie tylko nieposłuszny, ale przepełniony hipokryzją, udawaniem kogoś innego niż jest. Drugi deklaruje ojcu, że nie wypełni jego woli, ale po jakimś czasie reflektuje się i spełnia to, o co ojciec go prosił. Zastanówcie się – któryż z tych dwóch spełnił wolę ojca? Mówią Mu: Ten drugi. Słusznie mówicie.

Teraz Jezus przechodzi do napomnienia. Jan Chrzciciel był Bożym posłańcem, który miał przygotować cały lud na przyjście Mesjasza. Wzywał do nawrócenia, ale wyście Mu nie uwierzyli. Celnicy zaś i nierządnice uwierzyli mu. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć. Kto spełnia w tej sytuacji wolę Boga? Tylko celnicy i grzesznicy, którymi wy gardzicie. Wy jesteście podobni do pierwszego syna, który zawsze deklaruje posłuszeństwo, wiarę, ale za tym nie idą czyny.

Liturgia Słowa zachęca nas do refleksji nad wyobrażeniami jakie mamy o Bogu i Jego sprawiedliwości. Można kurczowo trzymać się przeszłości i w ten sposób uniemożliwić sobie i innym konstruktywne kształtowanie teraźniejszości. Ci, którzy odgrzewają własne i cudze winy w kompulsywnym przypominaniu ich, nie pozostaną przy życiu (Ez 18,28). Jedynie ci, którzy powierzają się Bożej mocy tworzenia przyszłości niezależnie od ciężaru przeszłości, będą żyli dzięki przebaczeniu Boga. On chętnie darowuje grzechy i winy.

Po drugie – czy zbyt łatwo nie mówię Bogu tak, czy zbyt łatwo nie deklaruję swojej wiary a tak naprawdę w swoim życiu codziennym, w rodzinie, w pracy, w życiu społecznym moje uczynki wcale tego nie wyrażają? Czy zbyt łatwo nie osądzam, podobnie jak arcykapłani, uczeni w Piśmie i faryzeusze, tych, którzy nie deklarują wprawdzie swej wiary, często żyją grzesznie, a którzy jednak mają dużo współczucia i empatii do drugiego człowieka; którzy w cichości serca słuchają Jezusa, a w życiu codziennym odpowiadają na Jego zaproszenie i rezygnują z siebie? Tym, który może zmienić nasze życie jest nasz Pan Jezus Chrystus. Dlatego św. Paweł w II czytaniu zachęca nas byśmy Jego sposób życia medytowali, byśmy z Niego czerpali wzór, Jego naśladowali, Jego prosili, abyśmy „mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha”. Amen!

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *