Homilia o. Zdzisława Wojciechowskiego na XXV niedzielę zwykłą

1. Odczytany fragment I czytania zredagowany został przez tzw. 2 Izajasza – anonimowego proroka, być może ucznia samego proroka Izajasza, który wraz z uprowadzonymi Hebrajczykami przebywa na wygnaniu babilońskim. Ta część rozpoczyna się od 40 rozdziału i kończy na 55. Nasz dzisiejszy tekst jest końcówką jego dzieła, w którym zapowiada koniec niewoli i powrót do Ziemi Obiecanej. Prorok pisze, że spustoszenie Judy, zniszczenie Jerozolimy, wraz ze świątynią, duża ilość zabitych, uprowadzenie do niewoli, tych którzy przeżyli – to wszystko było konsekwencją niewiary w Boga, nie szukania Boga i Jego woli. Lud a przede wszystkim elity straciły żywą więź z Bogiem. Owszem On formalnie był, nikt nie negował Jego obecności, ale nie Bóg był w centrum ich życia codziennego.

Teraz zanim wyruszą do Ziemi Obiecanej prorok przypomina swym rodakom, by szukali Boga, bo On pozwala się znaleźć i w rzeczywistości jest blisko nich. Przy czym przypomina też, że zawsze w ich życiu będzie napięcie między zaufaniem Bogu a niemożnością zrozumienia niektórych wydarzeń w życiu osobistym lub w historii powszechnej. Zwykłe standardy i schematy myślowe, które ludzie zwykle stosują, aby uchwycić rzeczywistość i móc klasyfikować doświadczenia, niekoniecznie pozwalają zrozumieć drogi Boże. Jeśli człowiek nie słucha Boga i Jego Słowa może nie tylko nie rozumieć Boga, Jego pragnień i działań ale nade wszystko zatracić ufność w Boże prowadzenie i opiekę. Bóg może myśleć i działać inaczej, niż ludzie się spodziewają, Jego drogi nie zawsze mogą być zrozumiałe, ale On wciąż pragnie zbawienia ludzi, chce ich dobra i szczęścia.

2. W czasach Jezusa nauczanie Izajasza jest jeszcze bardziej aktualne, gdyż Bóg w osobie Jezusa jest jeszcze bardziej bliski niż kiedyś w czasach proroka Izajasza. Najpierw przybliżmy tło historyczno- teologiczne byśmy mogli zrozumieć przesłanie Jezusa. Pobożny Żyd w czasach Jezusa wierzył, że Bóg zbawi Izraela. Zbawi, czyli okaże mu miłosierdzie, łaskę, życie, ocali, uzdrowi, wyprowadzi z niewoli, udzieli pokoju. To wszystko jest darem Boga dla Izraela. A co z innymi, z nie Żydami? Mogą się tego samego spodziewać ale dopiero w czasach mesjańskich. Ale także w czasach Jezusa za sprawą faryzeuszy dominowało przekonanie, że sam człowiek poprzez skrupulatne zachowywanie przykazań może mieć wpływ na wielkość Bożej zapłaty. Im więcej zgromadzisz na swoim koncie dobrych uczynków tym twoja nagroda będzie większa. To jest myślenie, które było dominujące.

3. Przypowieść Jezusa jest w swej konkluzji przeciwna takiemu myśleniu. W czasach Jezusa dzień pracy najemnego pracownika wynosił 12 godzin. Zaplata 1 denara była dobrym wynagrodzeniem. Pierwsza grupa rozpoczęła pracę o godz. 6.00 rano za cenę 1 denara. Do tych, którzy zostali zaproszeni do pracy o 9, 12 i 15.00 gospodarz powiedział, że zostaną wynagrodzeni sprawiedliwie. Zatrudnieni o 17.00, czyli na godzinę przed końcem pracy to ludzie mniej sprawni, starsi, których nikt nie chciał wcześniej zatrudnić, bo z ekonomicznego punktu widzenia nie nadawali się do pracy. Przy wypłacie, ci, którzy pracowali jedną godzinę otrzymali 1 denara. Ci, którzy pracowali cały dzień myśleli, że otrzymają więcej. Ale i oni też otrzymali tylko 1 denara. Wtedy wybuchła afera. Padły oskarżenia. Gospodarz jest niesprawiedliwy, źle traktuje swoich pracowników. Zapłata powinna być proporcjonalna do ilości włożonego wysiłku, kreatywności pracownika. Gospodarz na głos krytyki odpowiedział, każdemu z was obiecałem 1 denara lub sprawiedliwą zapłatę. Słowa dotrzymałem, postąpiłem sprawiedliwie. Postąpiłem dobrze, bo każdego wynagrodziłem wg jego możliwości.

4. Konkluzja. Przypowieść Jezusa ma wyłącznie cel teologiczny, choć za punkt wyjścia bierze sobie zdarzenie z zakresu ekonomii i zarzą­dzania. Jezus skupia się na hojnym geście właściciela oraz na pierwszych robotni­kach. Wszystko wskazuje na to, że Jezus chciał w osobach robotników zary­sować obraz faryzeuszy. Dla jego reprezentantów religia była podobna do sztywnej relacji ekonomicznej, w której rządzą reguły sprawie­dliwości: poprzez codzienny trud zachowania przykazań Tory człowiek „zarabia” życie wieczne. Boskie zbawienie „należy się”, jako zapła­ta za uczynki człowieka. Przez to w ich oczach niemożliwe jest, by nawrócenie mogło wymazać jednym ruchem przeszłość i by to sa­mo zbawienie mogło być udziałem grzesznika, który „pracował” na nie tylko przez krótki czas swego życia. Łatwo odgadnąć, ku komu kierują się ich wyrzuty: Jezus ogłasza, że zbawieni są celnicy, nierządnice i grzesznicy po tym, jak strawili większą część dnia na lenistwie, zepsuciu, czynieniu zła.

Właścicielem winnicy jest Bóg. Jego miłość do każdego człowieka jest większa niż sprawiedliwość. Dla Niego ważniejsze jest to, żeby człowiek zechciał czynić dobro, nawet choćby tylko przez godzinę. Bóg patrzy na każdego człowieka przez pryzmat miłości, która potrafi zobaczyć nawet małe, drobne dobro, do jakiego jest zdolny człowiek. Bóg wie, że być może tylko na to stać tego człowieka i jemu też daje udział w swym szczęściu. Nie marnujmy, dlatego szansy czynienia dobra. Przypowieść Jezusa jest hymnem czci wobec łaski i nieskończonej miłości Boga do nas. Otwórzmy się na Niego całym swym sercem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *