Mąż Boży i człowiek udzielający się dobrem
Rozważania na XVII Niedzielę Zwykłą
Czytania: 2 Krl 4, 42-44, Ef 4, 1-6, J 6, 1-15
Pierwsze czytanie niedzielne za sprawą męża Bożego Elizeusza, ujawnia wielką życiową prawdę. Dobro czynione przez człowieka ma wielką wartość. Dobrem jest zarówno gest przybysza, ofiarowującego Elizeuszowi chleby i ziarno. I dobrem można nazwać gest proroka, który nakazał chleby przyniesione przez przybysza podzielić pomiędzy tych, którzy byli z Elizeuszem. Ta sytuacja nie zapowiadała niczego nadzwyczajnego. A jednak, niewielka ilość chleba wystarczyła nie tylko, by każdy z obecnych skosztował chleba i by zostały jeszcze resztki.
Niewiele chlebów wystarczyło do tego, by nasycić wiele osób. A zatem jest sens zdarzenia opisywanego w niedzielnym, pierwszym czytaniu? Jaka jest granica pomiędzy tym, co zwyczajne i nadzwyczajne?
Opisane wydarzenie z życia proroka odkrywa wielką tajemnicę. Wyjawia tajemnicę dobra i jego logikę. Tajemnica dobra tkwi w sile ujawniania tego, co jest ukryte, a winno być jawne. To tajemnica tego, w jaki sposób to co duchowe, odciska swoją pieczęć na tym co cielesne i materialne. Dobro nie jest jednowymiarowe, nie dzieje się w tylko jednym wymiarze ludzkiego życia. To także jego wielka tajemnica.
Decyzja Elizeusza, który nakazuje podzielić podarowanymi chlebami, jest początkiem cudownego zdarzenia. Ten zwyczajny gest, to dobro, jakie prorok czyni. W pierwszej kolejności ujawnia to, kim Elizeusz jest jako człowiek. To jedna z prostych, banalnych prawd życiowych. Dobrym nie jest ten, kogo tak nazywają, ale ten, kto dobrem się udziela. Nie ma żadnego innego uzasadnienia, które mogłoby oddawać prawdę o człowieku.
Dobro jakie otrzymał Elizeusz okazało się też próbą. To jest pierworodny sens istnienia każdego z ludzi, który chce żyć świadomie i pragnie, by jego życie było dobre. Warunkiem tego by dobrym było jest udzielanie się dobrem, wykonując jakąkolwiek życiową misję. Dobro, by nim było, potrzebuje udzielania się, nieustannie i w każdej życiowej sytuacji. Czynienie dobra jest jak poddanie człowieka próbie, w której musi podjąć decyzję, co ma uczynić. W którą stronę poruszy się nasz wewnętrzny prorok, jakiego każdy z ludzi w sercu nosi? Zatrzyma dla siebie dobro, czy podzieli się nim? Potrzeba w tym wielkiej czujności człowieka, by dobra nie pozostawiać wyłącznie dla sobie, nawet, jeśli jest ono właśnie jemu ofiarowane.
Decyzja o udzielaniu się dobrem przez Elizeusza ma jeszcze inne znaczenie, bowiem dobro, jakim człowiek się udziela jest wzmacniane przez Boga, jest oczyszczane przez Boga. W Nim dobro, jakiemu dajemy życie naszym działaniem, nabiera pełnej mocy. Dobro odkrywa Boga, tak ujawniana jest Jego obecność. Dobro jest Jego prawdziwym Obliczem i innego On nie ma. Nawet Jego sprawiedliwość ukryta jest w udzielaniu się Dobrem. Bóg, trzeba sobie to mocno uświadomić, by zrozumieć sens życia, w akcie stworzenia świata bezinteresownie udzielił się Dobrem, którym Jest On Sam. I nie ma innego dobra gdziekolwiek, w czymkolwiek i w kimkolwiek, niż Dobro jakim jest Sam Bóg. On Nim Jest i z Niego Ono wzięło początek i czynienie dobra ujawnia to, co powinno być jawne. Bóg, którego imię jest: Jest Który Jest, Jest Dobrem. Dobro jakie człowiek czyni, które ma wymiar duchowy czerpie z Tego, ukrytego źródła. I dobro nie ma innego źródła. Stąd, dobro, jeśli jest bezinteresowne, a tak prawdziwe i czyste, ma wielką moc. Jest ono duchową przestrzenią spotkania człowieka z innym człowiekiem. Jest duchową przestrzenią spotkania człowieka i Boga, a Bóg jest w tej przestrzeni wciąż obecny.
Cudowne rozmnożenie chleba, o jakim mówi niedzielne pierwsze czytanie jest widomym dla wszystkich, którzy w tym zdarzeniu brali udział, którzy jedli chleby. Jest materialnym potwierdzeniem, że Bóg Jest. Cuda nie dzieją się mocą ludzką. Jakaż radość musiała być u tych, którzy jedli chleb do syta, że ten, którego uważali i otaczali jako proroka, jest prawdziwie prorokiem Boga. Jakaż radość musiała się w nich obudzić, że Bóg prawdziwie jest, a Elizeusz prawdziwie jest Jego głosem.
Elizeusz dzieląc się chlebem wypełnił najważniejsze przykazanie, jakie Bóg dał człowiekowi. Nie tylko Elizeusz czuł głód. Miał on świadomość, że także osoby otaczające go czują to samo. Miłość, jeśli ma nią być, musi się nią stawać, a staje się miłością, kiedy jest udzielaniem się dobrem. Tym jest miłość i niczym innym nie jest. Miłość jest niczym innym jak Dobrem w Działaniu. W tym działaniu, dobro staje się wartością duchową wielu osób, bo w taki sposób ich łączy ze sobą. Dobro, jeśli nie pozostawiać go wyłącznie dla siebie, nie uznawać za swoją własność, nie twierdzić, że ma się do dobra wyłączne prawo, nie zagarniać dla siebie, udzielające się przez miłość potwierdza, że dobrem prawdziwie jest.
Elizeusz zdecydował, by dobra nie pozostawiać tylko sobie. Poruszenie serca Elizeusza było dobre, to co uczynił było dobre i owoce tego działania były dobre. Bo logika dobra jest taka, że dobro, podobnie jak to jest w przypadku soli, może utracić swój smak. Taki jest też sens pierwszego czytania niedzielnego, że dobrem trzeba się dzielić, dobrem się udzielać. Inaczej życie, które jako życzenie wszystkich ludzi ma być po prostu dobre, takim nie będzie. Także życie, którego pragniemy jako dobre, utracić może swój dobry smak. Ono, życie jako dobry dar Boga dla człowieka, utraci swój smak. Dobro, którym człowiek się udziela, niesie pożytek dla wszystkich: dla obdarowanych i obdarowujących. Dobro jest nim zarówno w wymiarze materialnym, gdy syci, gasi pragnienia, spełnia je. Dobro jest wartością w wymiarze duchowym i dotyczy tych samych potrzeb, jakie w wymiarze materialnym dobro zaspokaja. Ono łączy te dwa wymiary, by ludzie, stworzeni na obraz i podobieństwo Boga wypełnili je dobrą, zarówno duchową jak i materialną treścią. Taka jest tajemnica, ale i taka jest logika dobra. Dobro nie jest jednowymiarowe. Dobro łączy wszystko ze wszystkim, wszystkich ze wszystkimi i ze wszystkim, jest spoiwem dla tego co stworzone. Dobro jest porządkiem w jakim jedynie może być życie pełne i życiem pełnią. Dobro jest samym życiem. Dobro jest drogą do Boga i drogą życia, jakim On Sam Jest.
Jaka jeszcze jest logika dobra?
Dobro, jakim jest ofiarowanie Elizeuszowi chlebów i ziarna, pozwoliło także ich ofiarodawcy doświadczyć, czym prawdziwie był jego dar. On uczestniczy w wielkim wydarzeniu i jest jego jednym z głównych bohaterów. Inni ludzie, rozpoznają w przybyszu, a nie tylko w Elizeuszu, że jest dobrym człowiekiem, którego Bóg użył do ujawnienia Swojej mocy. Dobro, jeśli człowiek daje mu życie swoim działaniem, otwiera człowieka, jego życie i to wszystko, co go otacza swoim wymiarem materialnym, na innym wymiar. Chleb dzielony pomiędzy ludzi stał się nie tylko gestem gościnności, życzliwości, troski. Stał się jednocześnie darem duchowym, bo w duchu Elizeuszu zamysł dobra się narodził. Już w duchu swoim Elizeusz chlebem się podzielił z innymi. Decyzja o udzielaniu się dobrem otwiera człowieka na inny wymiar, wprost przenosi człowieka w innym wymiar niż tylko materialny. Chleb i cokolwiek, czym ktokolwiek zechciałby dzielić się z kimkolwiek, kto byłby prawdziwie potrzebującym, staje się dobrem, które jest nie tylko materialnym, ale i duchowym.
Tak stał się duchowym dar chleba i wina, jakimi Jezus dzielił się z uczniami w wieczerniku. Czynił to w pełnej świadomości własnej śmierci, jaka miała być Mu zadana następnego dnia. Nie pragnął Jezus nasycić się tym dobrem, jakim jest życie do jego końca, ale zaakceptował jego koniec, by tak stało się darem. Nie uczynił nic, by nasycić się długim życiem, nie bronił Swojego życia jak dobra, ale nim obdarzył innych. Także tych, którzy Mu je odbierali oskarżając wiarołomnie, biczując, krzyżując. A oni wzięli je tylko dla siebie, zagarnęli dla siebie, a mimo to, Jego życie w ciele, stało się dobrem duchowym, a tak żywym, dla wszystkich. I tych dobro czyniących, i tych, którzy dobru się sprzeciwiają. Tak jest też z chlebem i winem, którymi Jezus dzielił się z uczniami podczas ostatniej wieczerzy. Tak jak posilali się chlebem i winem, którymi Jezus się dzielił z uczniami Swoimi, tak on dzielił się Swoim życiem, by Jego życiem mogli uczniowie i ci, którzy w Niego uwierzą dzięki uczniom, nasycić się. To Jego życiem trzeba się sycić jak chlebem i winem. Nie można podtrzymać życia bez pokarmu. Jego życie stało się pokarmem duchowym, bo to Jego życie, nie śmierć jest pamiątką Dobra, które jest Obliczem Boga, który Jest.
Tam, gdzie dobro jest, tam jest i jego zaprzeczenie. Nikt z czyniących prawdziwie dobro nie zaprasza, by zło jakkolwiek towarzyszyło ich działaniu. Dobro jest nieustannie próbowane złem. Trzeba wybierać nieustannie, świadomie dobro, by zło nie zwyciężyło. W dobru trzeba się zamknąć jak więzień, jak mówił o sobie święty Paweł w drugim czytaniu niedzielnym, by z tego duchowego więzienia, jakim winno być dobro dla wierzący w Imię Jezus, nie mogła się wydostać wolna wola człowieka. To dlatego święty Paweł mówił o sobie w drugim czytaniu, że jest więźniem Pana. To przyjęcie Jego życia jako dobra, przyjmowanie go jak pokarm, który codziennie podtrzymuje życie, przywraca prawdziwe życie człowiekowi, także w ciele i jego ciału, bo dobro jest silniejsze niż zło. Życie Jezusa okazało się silniejsze niż śmierć, a sprawiedliwość ma większą władzę niż niesprawiedliwość. Sprawiedliwością Jezusa było dobro. Sprawiedliwością było udzielanie się dobrem i niczym innym niż tym. Tylko ono ma tę moc do przywracania życia w duchu, to z niego wielu może wziąć i jeszcze zostanie ono dla innych. Dobro się nie zużywa, nie wyczerpuje, jeśli dobrem jest. Dobro jest zawsze tym, co jest w nadmiarze, bo jest duchowe i jest wieczne. Jezus, jakże to wydaje się ważne zauważyć, odwzajemnił się Bogu Ojcu całym dobrem, jakie posiadał. Bóg daje życie, a człowiek życiem winien się Bogu odwzajemnić. Tak uczynił Jezus.
Dobro jest Życiem, a Jezus jako pierwszy wybrał dobro jako sprawiedliwość dla siebie i stał się więźniem Dobra. Zło nie zwyciężyło tego Dobra, bo Jezus słuchając Boga i wypełniając prawo co do joty nie odpowiedział niczym innym jak Dobrem na zło. Jezus postawił boską tamę złu, bo Dobro jest prawem boskim, prawem danym człowiekowi, by zyskał dobro jakim jest życie. W minioną niedzielę, czytanie z Księgi Jeremiasza mówiło, że zostanie dane narodowi wybranemu zbawienie od niesprawiedliwości, że dane zostanie przez jednego z ludzi, który będzie sprawiedliwy i Jego imię: Pan jest sprawiedliwością. To jest ten Pan, którego święty Paweł uczynił się więźniem. Jest więźniem sprawiedliwości, a ta jest dobrem dla ludu wybranego. A Jezus ukazał w dzisiejszej Ewangelii, co to jest sprawiedliwość: jest nim Dobro czyste. Takie, jak miłość może być czysta. Czyniąc dobro, jakim było rozmnożenie chleba, Jezus nie przyjął nic w zamian od tych, którym dobro uczynił, wobec których dobrem się udzielił. On nie chciał od innych otrzymywać honorów za dobro, jakie im uczynił. On chce więcej od nich. On chce ich życia. To dobro, o czym mówi Ewangelia niedzielna, a które miałoby być udziałem Jezusa jako króla obwołanego przez obdarowanych chlebem przez Jezusa, nie przyniosłoby dobra. Za dobro nie można odbierać nagrody, by dobrem było.
Bóg oczekuje wzajemności od ludzi, ale nie oczekuje dla Siebie nagrody za dar życia, jaki oni od Niego otrzymali. Wzajemność jest sprawiedliwym postępowaniem i Bóg chce sprawiedliwości, nie chce nie ofiary. Wzajemność ze strony człowieka to udzielanie się w życiu jedynie dobrem. Bóg pożąda, by człowiek Jemu swoje największe dobro, jakie posiada oddał. On jest Dobrem i to dobru powinien człowiek oddać swoje życie, a w ten sposób Jemu je poświęcić, być jego więźniem. W dobru odnajdzie człowiek Boga i w dobru z Nim będzie jedno.
Bóg używa dobra do ujawniania Siebie Samego. Przez dobro czynione przez ludzi On działa. Przez działanie dobre, człowiek zyskuje i buduje świadomość obecności Boga. Dobro jest cudownym, boskim darem, który łączy, buduje relacje. On je odbudowuje przez dobro, jeśli tylko zostały zniszczone, przerwane. Dobro w niewidzialny sposób łączy ludzi między sobą, ale i łączy ich z Bogiem, który inaczej niż przez dobro nie jest widzialny. Taki jest sens wszystkich trzech czytań XVII Niedzieli Zwykłej.
Autor: Andrzej Roter
Najnowsze komentarze